Od niedawna na YouTube dostępny jest film Adriana Szczypińskiego i Wojciecha Mitręgi poświęcony raciborskiej temidzie. Tego pierwszego już prezentowaliśmy. Teraz pora na Mitręgę.
Są jak Sherlock Holmes i dr Watson, Flip i Flap, Bolek i Lolek. Dość powiedzieć, że jeden bez drugiego nie istnieje jeśli bierzemy pod uwagę ostatnie filmy. Chodzi o duet Adrian Szczypiński i Wojciech Mitręga, realizujący cieszące się ogromnym zainteresowaniem filmy poświęcone mało znanym zagadnieniom z historii Raciborza. Sylwetkę Szczypińskiego prezentowaliśmy w numerze 219 dwutygodnika Gazeta Informator, teraz czas na drugą połowę duetu, czyli Wojciecha Mitręgę.
Lokalna historia w filmie
Szczypiński pierwotnie realizował swe filmy sam, jako pasjonat lokalnej historii. Mitręga wsparł go rzetelną, udokumentowaną historycznie, opartą na dokumentach wiedzą. To dla niego chleb powszedni, wszak na co dzień jest pracownikiem Archiwum Państwowego, zawodowo przegrzebującym się przez stosy akt, laikowi często pozornie nic nie mówiących dokumentów, dla historyka będących źródłem bezcennej wiedzy. I to właśnie Wojciech wniósł do działalności tandemu, przyczyniając się jako współscenarzysta i współrealizator do powstania dwóch ostatnich filmów – o dziejach parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz poświęconego raciborskiej temidzie.
Historyk
Wojciech Mitręga kończył historię na Uniwersytecie Wrocławskim w roku 2006. Zaraz potem znalazł pracę w raciborskim archiwum. Na czym polega dokładnie jego praca jako archiwisty? Oddajmy głos zainteresowanemu. – Prowadzę kwerendy genealogiczne, obsługuję pracownię naukową, opracowuję materiały archiwalne – wyjaśnia. My dodamy, żeby to nie brzmiało zbyt urzędowo: Wojtek może ludziom pomóc poszukiwać przodków, generalnie ułatwić zainteresowanym dotarcie do swych korzeni, na ile rzecz jasna pozwalają na to zasoby archiwum.
Skąd zainteresowanie historią? Mitręga od najmłodszych lat zaczytywał się w książkach Wołoszańskiego. Fascynacja publikacjami popularno-naukowymi pchnęła go w stronę bardziej naukowych pozycji, już nie tylko popularyzujących historię, ale próbujących ją wyjaśniać czy wręcz skłaniać do samodzielnych poszukiwań. Do tego matura – do której przygotowywał go ś.p. Benedykt Motyka, studia i mamy historyka. I o ile wtedy w kręgu zainteresowań brylowała starożytność, w dorosłym już życiu i pracy postanowił zająć się historią najnowszą. Zwłaszcza najnowszą historią Polski.
Nie bez wpływu na taką decyzję były spory, którym Wojtek przysłuchiwał się będąc małym chłopcem, a które toczyli jego dziadkowie. Nie jest to zresztą historia odosobniona, w niejednej śląskiej rodzinie coś takiego miało miejsce. Wracając do tematu – obydwaj dziadkowie w czasie II wojny światowej służyli w Wehrmachcie. Różnica polega na tym, iż jeden z nich do końca uważał to za swój obowiązek i jeszcze po wojnie był z tego dumny. Drugi zaś podczas operacji w Normandii wpadł w ręce aliantów i koniec wojny spędził w angielskiej niewoli, mocno weryfikując swój pogląd na udział w wojnie i kraj po którego stronie przyszło mu walczyć. Nietrudno domyślić się, iż podczas spotkań rodzinnych między panami mocno musiało nieraz zaiskrzyć. Warto jeszcze przytoczyć jako ciekawostkę – Paweł Kołek, jeden z owych dziadków, wystąpił w filmie o wymiarze sprawiedliwości w Raciborzu, wspominając czasy gdy po powrocie z alianckiej niewoli odgruzowywał miasto po wojnie.
Współpraca ze Szczypińskim i narodziny tandemu
W pewnym czasie bohater naszej opowieści we współpracy z Beno Benczewem założyli Raciborskie Centrum Badań Historycznych. Jego działalność polegała m.in. na organizacji spotkań z ludźmi – uczestnikami i komentatorami wydarzeń, których byli naocznymi świadkami. Taki przyczynek do historii najnowszej z najnowszych – Solidarność, ostatnie lata komuny itp. Tak wypracował sobie grunt jako postać rozpoznawalna w Raciborzu, jeśli chodzi o znajomość dziejów minionych. Po jakimś czasie o konsultacje historyczne i dostęp do materiałów źródłowych zwrócił się do niego Adrian Szczypiński, realizujący kolejne swoje filmy – poświęcone rzece Psince czy pomnikowi Matki Polki. Mitręga ułatwił filmowcowi poruszanie się po zasobach archiwum, wtajemniczył w arkana korzystania z dokumentów. Chyba zaiskrzyło, bo panowie zauważyli, że współpraca może przynieść efekty i kolejne filmy realizowali już razem, bazując na tym, co który z nich potrafi robić najlepiej i wzajemnie się uzupełniając.
Góry i Strefa
Góry to kolejna pasja Mitręgi. Był on jednym z inicjatorów utworzenia Raciborskiego Stowarzyszenia Wspinaczkowego, co zaowocowało m.in. reaktywacją ścianki w Sokole i organizacją wyjazdów na tereny, gdzie można się wspinać. Później inicjatywa nieco podupadła, ale Wojtek ma plany by znów trochę ją ożywić. Wspinaczka była zresztą powodem, dla którego podjął współpracę ze stowarzyszeniem „Strefa”, działającym na rzecz dzieci i młodzieży. Na początku został poproszony o pomoc w zajęciach ze wspinaczki dla podopiecznych. Był to rok 2007. Później doszły do tego zajęcia z historii. Od tego czasu dwa razy w tygodniu pełni dyżury w Strefie, pomagając w pracy z młodzieżą. Warte wspomnienia jest to, że to aktywny działacz Strefy – Adam Reszka – podsunął pomysł na film o wymiarze sprawiedliwości.
I znów film – plany na przyszłość
Rozpoczęliśmy od działalności filmowej i na niej zakończymy. Sądząc po popularności, jaką cieszyły się poprzednie produkcje, wielu zastanawia się, co duet S&M (Mitręga podkreśla, aby nie pominąć i uwzględnić w tych przedsięwzięciach roli Grzegorza Mejłuna), tym razem weźmie na tapetę. A może już coś jest realizowane? – Był czas, że równolegle realizowaliśmy 4 projekty. 2 z nich (NSPJ i temida) są już zakończone, 2 jeszcze czekają na realizację. Premierę pierwszego z nich zaplanowano na czerwiec tego roku. Niestety, będzie ona zamknięta. Raciborzanie będą mogli zobaczyć dzieło dopiero jesienią. Jeśli chodzi o następne dzieło, to ukaże się w 2018 roku. Także i tutaj Mitręga pozostaje tajemniczy, jeśli chodzi o temat wzięty pod lupę tym razem. Zna go jedynie wąskie grono osób biorących udział w realizacji. Wojtek nie kryje jednak ekscytacji i wyraźnie ożywia się, mówiąc o projekcie. – To będzie prawdziwa bomba – zapowiada.
Paweł Strzelczyk
Sylwetkę Adriana Szczypińskiego prezentujemy w artykule „Historia jest wszędzie„