Na zamku powstawały ozdoby z glinianych naczyń [ZDJĘCIA]

Ruszyła akcja Zamkowe Zuchy, czyli cykl spotkań warsztatowych i zabawowych dla dzieci i młodzieży.

2 sierpnia na Zamku Piastowskim w Raciborzu rozpoczęła się akcja Zamkowe Zuchy 2017. Na początek odbyły się warsztaty pod nazwą „Gliniane Naczynie – z tego stworzymy coś nowego…”. Uczestnicy wykorzystywali gliniane naczynia – na różnym etapie ich powstawania – i mieli do dyspozycji dodatkowe materiały: sznurek, klej, kawałki drewna, dodatkowe elementy ozdobne, tekstylne i pasmanteryjne czy kamienie. Dzięki nim zamieniali naczynia w nowe, stworzone według własnego pomysłu. Zajęcia miały na celu rozwijanie wyobraźni i kreatywności, jak również inne spojrzenie na gotowe wyroby ceramiczne. Powstały ciekawe przedmioty, które będą być może ozdobą ogrodu, wiszącą dekoracją ściany, rodzajem rzeźby, pojemnika czy lampionu. Zajęcia poprowadziła Aleksandra Mrok-Rutkowska z Pracowni Ceramiki Gliniane w Radlinie.

- reklama -

W przyszłą środę ciąg dalszy akcji – raciborski zamek zaprasza na warsztaty płatnerskie.

Zamkowe Zuchy 2017:

9 sierpnia (środa) godz. 10:00-12:00
Warsztaty płatnerskie, czyli wykuwanie inicjałów, wybijanie monet – spotkanie z płatnerzem, Robertem Stefanowskim z Raciborza.

14 sierpnia (poniedziałek) godz. 10:00-12:00
Zajęcia integracyjne człowiek–koń, które poprowadzi Anna Izdebska z Gliwic. Specjalizuje się w tresurze i zajęciach z końmi. Na koncie ma udział w licznych zawodach rangi mistrzowskiej, prezentacjach i pokazach, w tym hiszpańskiego stylu Doma vaquera, a także występ na… deskach teatru.

– Moja przygoda z końmi zaczęła się w Krakowie. Tam po wielu zmianach i szukaniu swojego miejsca trafiłam pod skrzydła wspaniałego trenera Andrzeja Brehonia. To on nauczył mnie (już wtedy naturalnie), jak jeździć, żeby jedno i drugie czuło się wspaniale. I tak przeszło nam kilka lat czynnego uprawiania skoków przez przeszkody, wspólnych wieczorów na oglądaniu naszych jeździeckich zmagań na video… aż doszło do tego, że to trener wiózł mnie do ślubu a nie własny ojciec – mówi Anna Izdebska.

– Zawsze konie były gdzieś, ponad wszystkim. Niestety, brak możliwości (jeden koń, czas, małe dzieci) skłoniły mnie do zakończenia czynnego uprawiania skoków, zrobienia sobie małej przerwy… I wtedy zobaczyłam jego… Elbasim stał na pastwisku w Kielnarowej i patrzył tymi swoimi dużymi oczami, a jego uszy stykały sie do środka nadając mu jeszcze bardziej orientalny wyraz. Postanowiłam, że będzie mój i za dwa miesiące wiozłam go do stajni. Zaczęło się! Przywiozłam Elbasima na kurs do Steve’a Halfpenny i dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że nic o koniach nie wiem. Dlatego też dopiero wtedy zaczęłam się ich uczyć – dopowiada Anna Izdebska.

Więcej informacji o Annie Izdebskiej można znaleźć na jej stronie: www.domavaquera.com.pl.

fot. Zamek Piastowski
oprac. /kp/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj