Krwawy piątek w Raciborzu. 94 lata temu rynek spłynął krwią

racibórz rynek

4 ofiary śmiertelne i 50 rannych – to bilans wydarzeń z 1923 roku, które przeszły do historii Raciborza jako „krwawy piątek”. Z powodu hiperinflacji i braku żywności robotnicy wyszli na ulice. Warto przypomnieć tę rocznicę, o której mało kto dziś wie i pamięta.

- reklama -

Jak pokazują wydarzenia w Polsce i Europie z ostatnich kilku lat, społeczne niezadowolenie nader łatwo przeradza się w zamieszki. Również i w historii Raciborza było wydarzenie, kiedy to ludzie wyszli domagać się swoich racji na ulice, co poskutkowało krwawym stłumieniem demonstracji przez ówczesne władze. 10 sierpnia przypada 94 rocznica tego wydarzenia.

Po I wojnie światowej całe Niemcy zmagały się z niskimi płacami i brakiem podstawowych artykułów żywnościowych. Szalała hiperinflacja i drożyzna. Co rusz wybuchały strajki niezadowolonych robotników. Nie inaczej było w Raciborzu, gdzie odnotowano strajki m.in. pracowników drukarń (marzec 1920), pracowników kolei, fabryki czekolady Sobtzicka, fabryki cygar Preissa i Wiedekinda, papierni Schücka, zakładów obuwniczych Fränkla (listopad 1920). W lipcu 1923 roku na skutek kolejnej fali strajków MSW wydało zakaz organizowania zgromadzeń.

Na niewiele to się zdało 9 sierpnia 1923 roku, w czwartek, który był dniem targowym. W mieście zabrakło podstawowych artykułów spożywczych. Związkowcy postanowili o manifestacji i strajku generalnym. Rozpoczął się on 10 sierpnia o godz. 11.00. Robotnicy wyszli z fabryk i zgromadzili się na Placu Dworcowym. Z rynku ruszył na nich 15 osobowy oddział Schutzpolizei, doszło do starć. Demonstrujący wdarli się na rynek i – pomimo nawoływań szefostwa związkowców o zachowanie spokoju – rozpoczęły się zamieszki, walki uliczne i plądrowanie sklepów. W ręce manifestantów wpadło kilkadziesiąt sztuk broni broni: granatów, pistoletów i karabinów, zdobytych dzięki splądrowaniu samochodu policyjnego i sklepu z bronią. Na pomoc raciborskiej policji wezwano dwa plutony z Gliwic oraz stacjonujący w Markowicach pododdział z Nadrenii Północnej-Westfalii.

Do wieczora sytuacja została opanowana. Policja wycofała się z rynku, a manifestujący rozeszli się do domów. W wyniku zamieszek zastrzelone zostały cztery osoby: portier Johann Riegel, robotnik Huduczek, 16-letnia pracownica cygarowni na Ostrogu Maria Niemietz i 18-letnia, bliżej nieznana kobieta o nazwisku Rudek. Kilkadziesiąt innych osób zostało rannych, w tym trzy ciężko.

krwawy piątek

W latach 60-tych XX wieku peerelowskie władze upamiętniły to wydarzenie tablicą na fasadzie kamienicy na rynku, tuż przy wylocie ul. Długiej. Tablica ta znajduje się tam do dziś. Umieszczono na niej następujący napis: „Na tym rynku w krwawy piątek 10 sierpnia 1923 r. w walce z niemieckimi kapitalistami lała się niewinna krew raciborskich robotników. Zabito cztery osoby, a ponadto 50 było rannych. Cześć pamięci bojownikom poległym o zwycięstwo socjalizmu. 1923r. Racibórz 1966r”. Co ciekawe, (przynajmniej) w latach 80-tych, w ostatniej dekadzie ustroju socjalistycznego w Polsce, nauczyciele w raciborskich szkół bardzo kultywowali wśród młodzieży pamięć o rocznicy tych wydarzeń. Dziś mało kto o tym wie i pamięta.

/ps/

Artykuł zaczerpnięto z nr 243 dwutygodnika Gazeta Informator

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj