W ostatniej chwili policjanci uratowali niedoszłego samobójcę

Polska, Unia Europejska: Policyjne działania "Prędkość". TISPOL
Policja Racibórz

Kilka godzin trwały poszukiwania zaginionego mieszkańca Wodzisławia. Gdy policjanci weszli do pokoju w jednym z raciborskich hoteli, na łóżku, z zaciśnięta na szyi opaską, leżał mężczyzna. Był nieprzytomny. Mundurowi oswobodzili desperata i czynności życiowe wróciły.

- reklama -

Wodzisławscy kryminalni uratowali zaginionego, który próbował targnąć się na swoje życie. Po pożegnalnym sms-ie do żony, liczyła się każda minuta. Policjanci wiedzieli, że muszą zrobić wszystko, by nie dopuścić do tragedii. Ich zaangażowanie, przeczucie i trafność w podejmowaniu decyzji pozwoliły na uratowanie 38-latka dosłownie w ostatniej chwili.

Wczoraj po godzinie 13.00, do wodzisławskiej komendy zgłosiła się 35-letnia kobieta, która zgłosiła zaginięcie swojego męża. Z jej relacji wynikało, że 38-latek wyszedł rano z domu i nie pojawił się w pracy. Zgłaszającej udało się także ustalić, że zapożyczył się u kilku znajomych. Kobieta miała złe przeczucia. Bała się, że mąż może sobie coś zrobić.

Każde zgłoszone zaginięcie trafia do policjantów z zespołu ds. poszukiwań. To policjanci, którzy na co dzień pracują przy poszukiwaniach procesowych, prowadzą czynności poszukiwawcze wobec osób zaginionych oraz, gdy zachodzi taka potrzeba, czynności identyfikacyjne osób o nieustalonej tożsamości i nieznanych zwłok. Każde zaginięcie traktują priorytetowo i do każdego podchodzą indywidualnie.

Przed godziną 20.00 zadzwonili do żony zaginionego, by poinformować ją jakie czynności wykonują. Wtedy dowiedzieli się, że mąż wysłał jej pożegnalnego sms-a. Mundurowi wiedzieli, że muszą zrobić wszystko, by nie dopuścić do ludzkiej tragedii. Działali na kilku płaszczyznach i w kilku miejscach na raz. Dowiedzieli się, że mężczyzna przebywa w Raciborzu, ale był to na tamtą chwilę jedyny trop. 38-latek nie odpowiadał na wiadomości i nie odbierał telefonu. Do komendy przyjechała też jego roztrzęsiona żona, którą zaopiekowali się policjanci.

W pewnym momencie do policjanta wydziału kryminalnego oddzwonił zaginiony, z którym usiłowano się skontaktować od momentu rozpoczęcia poszukiwań. Myśląc, że rozmawia z kimś z rodziny, chciał się pożegnać. Policjant wykorzystał fakt jego zdezorientowania i kontynuował rozmowę z desperatem, która trwała blisko 1,5 godziny. Stróż prawa celowo przedłużał rozmowę, by jego koledzy mieli więcej czasu na jego odnalezienie. W trakcie rozmowy, doszedł do wniosku, że 38-latek musi być w jakimś zamkniętym pomieszczeniu. W tle nie było bowiem słychać innych osób, żadnych szumów czy nawet wiatru. Natychmiast przekazał swoje przeczucia kolegom, by ci sprawdzali wszystkie okoliczne hotele i noclegownie. W czasie gdy kryminalni szukali mężczyzny, zaginiony zorientował się, że osoba po drugiej strony słuchawki nie jest jego krewnym. Zdenerwował się i mówiąc, że za chwilę odbierze sobie życie, zakończył rozmowę.

W tym samym momencie kryminalni stali już przed drzwiami pokoju hotelowego, w którym zameldował się zaginiony. Gdy usłyszeli dochodzące ze środka odgłosy duszenia, nie zwlekali ani chwili i siłowo otworzyli drzwi pokoju. Na łóżku, z zaciśnięta na szyi opaską, leżał mężczyzna. Był nieprzytomny. Mundurowi oswobodzili desperata i czynności życiowe wróciły.

38-latek zareagował bardzo agresywnie i nie wykonywał poleceń, wobec czego stróże prawa musieli użyć siły fizycznej i kajdanek.

Na miejsce przyjechało pogotowie ratunkowe. W asyście policjantów z Raciborza mężczyzna trafił pod opiekę lekarzy.

/ps/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj