Wobec listopadowych wydarzeń wpisanych na stałe, wskutek tradycji i wydarzeń historycznych, w polskie kalendarium dni wolnych, nie sposób nie wspomnieć o dumie. Dumie, która wraz ze zmieniającymi się czasami, także się zmienia. Niekoniecznie na lepsze.
Listopad sam przez się zdaje się mówić o przemijaniu i choć w tym przypadku kura była pierwsza, a jajko przyszło dopiero potem, nazwa miesiąca idealnie wpasowuje się w nostalgiczny charakter obchodzonych w nim świąt. Etymologicznie polską nazwę miesiąca wywodzi się od związku wyrazowego nazywającego opadanie liści i choć w większości języków, od perskiego przez włoski, aż po hindi, zdecydowano się pozostać przy wszelkich wariantywnych realizacjach łacińskiego november nazywającego dziewiąty miesiąc juliańskiego kalendarza, Polacy w myśl powiedzenia a niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi, iż swój język mają, z dumą obstają przy swoim listopadzie. I ja dziś o tej dumie chciałam.
Gdyby prawdą było ludowe porzekadło, że na wspomnienie imienia zmarłego, obraca się on w grobie, Jan Twardowski stawałby się co roku o tej porze Ewą Chodakowską wśród pomarłych. Cytowany bez ustanku przy okazji promocji na wieńce nagrobne, zniżki na znicze, a także w funkcji refleksyjnego opisu do wrzuconego w media społecznościowe zdjęcia z bezrefleksyjnej wizyty na cmentarzu, bije rekordy popularności w trakcie listopadowej zadumy. Szczególną popularnością w listopadowej machinie konsumpcjonizmu cieszą się zdania rozpoczynające kolejne zwrotki utworu: spieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą (…) czy nie bądź pewny, że czas masz, bo pewność niepewna (…), stając się niejako dowodem na wrażliwość cytujących, potwierdzeniem ich niezwykłej pokory wobec przemijania życia. Zupełnie pomijanym w interpretacyjnym bełkocie natomiast wydaje się być fragment: nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze, a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny. I o tej łagodności także chciałam.
Duma. W potocznym rozumieniu postrzegana na ogół jako atrybut pozytywny, cecha, którą odznaczają się osoby, które powszechnie się szanuje. To to szczególne coś, co posiadają ci, którymi chcielibyśmy być, a więc sami pragniemy odznaczać się tym, co charakteryzuje nasze autorytety. Jej definicja natomiast mówi o stanie zadowolenia wynikającym z siebie samego. Łagodność. Na co dzień rozumiana jako przymiot osób nieśmiałych, mało asertywnych, zbyt wrażliwych i wycofanych. Nie cechuje wielkich przywódców, rzadko podkreśla się ją u osób, które odniosły sukces. Z definicji natomiast – cecha osób dobrych i wyrozumiałych. Chciałabym zatem zrozumieć, gdzie i kiedy coś w naszym społeczeństwie poszło tak bardzo nie tak, że opatrznie i zupełnie na odwrót zaczęliśmy rozumieć podstawowe wartości.
A teraz puenta. Bo ja wcale nie o święcie z początku miesiąca chciałam. Od kilku lat obserwuje się wśród Polaków swoistą modę na powrót do poczucia patriotyzmu. Poczucia ekstremalnego, które budowane jest mniej na znajomości historii kraju na wyrywki czy gotowości walki o niego na śmierć i życie, ale raczej na agresywnej potrzebie sprzedania komuś od czasu do czasu tuby w ciemniejszą niż słowiańska twarz lub bardziej biernie – na rzuceniu hejtu w pole internetowych przepychanek. Patriotyzmu, który rozumiany od zawsze bez dwóch zdań pozytywnie, od jakiegoś czasu wartościowany jest już dwojako. I winą za to obarczam opatrznie rozumianą dumę i łagodność właśnie.
11 listopada to dzień, który od 99 lat przypomina nam o powodach do dumy z bycia Polakiem. Byłoby dobrze, by ta data kojarzyła się dobrze jeszcze przynajmniej przez rok, by dobić setnych urodzin tego, co nazywa się polską dumą. A ryzyko zniweczenia starań naszych pradziadków jest ogromne. Naszą polską dumę charakteryzuje agresja i buńczuczność, chorobliwy brak wyrozumiałości i zrozumienia. Piętnują ją też brak mądrości i rozsądku, niezdrowa potrzeba kategoryzowania wszystkiego na dobre i złe, patrzenia na kolorowy świat przez czarno-białe okulary. Jednak przede wszystkim, co szczególnie smuci w tym miesiącu zadumy, cechuje ją zapominanie o drugim człowieku. O tych, którzy za Polskę walczyli, o tych, którzy w Polsce obecnie żyją. Cechuje ją brak łagodności – nie widać w niej ani zrozumienia, ani potrzeby czynienia dobra.
Schopenhauer pisał, że najmniej wartościowym (…) rodzajem dumy jest duma narodowa. Kto bowiem nią się odznacza, ten zdradza brak cech indywidualnych, z których mógłby być dumny, bo w przeciwnym wypadku nie odwoływałby się do czegoś, co podziela z tyloma milionami ludzi. Kto ma wybitne zalety osobiste, ten raczej dostrzeże braki własnego narodu, ponieważ ma je nieustannie przed oczyma. Każdy jednak żałosny dureń, który nie posiada nic na świecie, z czego mógłby być dumny, chwyta się ostatniej deski ratunku, jaką jest duma z przynależności do danego akurat narodu. A ja chciałabym, żeby Schopenhauer się mylił. Nie chcę, by przedstawiciel pesymizmu z XVIII wieku miał rację co do współczesnej kondycji poczucia przynależności do narodu. Więc może my-Polacy, w myśl a niechaj narodowie nie-polscy wszem i wobec znają, iż Polacy nie tacy i swą dumę mają, pokażmy “Niemcowi”, że wiemy, że nic nie wie. Udowodnijmy, że duma narodowa nie musi kojarzyć się źle i zawsze wynikać z głupoty. Sprawmy, że polska duma narodowa znów kojarzyć się będzie jedynie z tym, co symbolizuje delfin – wolnością, mądrością i oddaniem, a nie z schopenhauerowskimi „żałosnymi durniami”.
Anna Burek
Podczas raciborskich obchodów Święta Niepodległości w jednym szeregu maszerowali posłanka Gabriela Lenartowicz i prezydent miasta Mirosław Lenk z Platformy Obywatelskiej oraz senator Adam Gawęda i poseł Czesław Sobierajski reprezentujący Prawo i Sprawiedliwość. Jak zwykle nie zabrakło delegacji służb mundurowych: policji, straży pożarnej i straży granicznej, choć nie było salwy honorowej w wykonaniu tych ostatnich. Strażnicy graniczni w tym roku strzelali w Katowicach. Nie zabrakło również Mariana Szlapańskiego, 91-letniego porucznika Armii Krajowej o pseudonimie Orzeł, obecnie popularyzatora niezakłamanej wiedzy o Polskim Państwie Podziemnym. To jeden z najstarszych uczestników, ale co cieszy – o rocznicy pamiętają także najmłodsi, czego dowodem są wiązanki złożone przez raciborskie zuchy.
Czytaj również: Obchody Święta Niepodległości w Raciborzu