– Samo logo, choćby doskonale zaprojektowane, nic nie da bez pozytywnego odbioru naszego miasta. Za to jesteśmy odpowiedzialni my jako mieszkańcy i urzędnicy – podkreślała Irena Żylak, wiceprezydent ds. wspierania przedsiębiorczości.
10 kwietnia w raciborskim Urzędzie Miasta po raz kolejny spotkali się przedstawiciele lokalnego biznesu, społecznicy, radni oraz urzędnicy miejscy, w tym również prezydent Mirosław Lenk oraz wiceprezydent Irena Żylak. Wspólnie z lubelską firmą „Synergia” starali się oni opracować koncept budowy marki Raciborza. – Samo logo, choćby doskonale zaprojektowane, nic nie da bez pozytywnego odbioru naszego miasta. Za to jesteśmy odpowiedzialni, my jako mieszkańcy i urzędnicy. Właśnie po to się tutaj spotykamy, aby opracować najlepsze możliwe rozwiązanie – podkreślała wiceprezydent ds. wspierania przedsiębiorczości Irena Żylak.
Powołana do tego firma, po wielu badaniach i obserwacji Raciborza, przedstawiła trzy możliwe filary, na których markę miasta można oprzeć. „Racibórz, miasto dobrej codzienności” to pierwszy, ewentualny koncept opierający się przede wszystkim na budowaniu i udoskonalaniu obecnej formy miasta. W głównej mierze polega ona na tym, aby to my mieszkańcy czuliśmy się dobrze w naszej małej ojczyźnie, podkreślając jej uwarunkowania historyczne oraz dziedzictwo kulturowe. Duży nacisk, przy takiej konwencji marki, położony jest również na spore inwestycje w miejską infrastrukturę.
Druga idea polegałby na przedstawieniu Raciborza, jako miasta europejskiego. Miasta, które może się poszczycić nie tylko wielokulturowością, będącą niewątpliwie dużym atutem, ale również miejscowości która ma wiele do zaproponowania na rynku europejskim oraz światowym. Charakterystyczne dla naszego regionu marki, takie jak Mieszko, Rafako czy coraz bardziej rozpoznawalny na arenie międzynarodowej Festiwal INTRO, w znacznej mierze byłyby w tym pomocne.
Ostatnią koncepcją przedstawioną przez lubelską firmę była aktywizacja mieszkańców Raciborza do szerokich oddolnych działań. Urząd Miasta miałby mocno wspierać społeczne inicjatywy i być otwarty na kreatywność raciborzan. To znowu mocno wpłynęłoby na rozpoznawalność miasta, jako miejsca otwartego na różnego rodzaju ciekawe inicjatywy, co przełożyłoby się na znaczący wzrost turystki w regionie, ale nie tylko. Mieszkańcy mieliby również spory wpływ na politykę kulturalną miasta.
Wartym zauważenia jest fakt, że na spotkaniu, ludzie których różnice poglądowe w niektórych momentach były dość rozbieżne, skupiali się przede wszystkim na jednym, aby wizerunek Raciborza był jak najlepszy. Czy to w Polsce, Europie, czy na świecie…
Rodowity raciborzanin Arka Bożek, powiedział znamienne słowa: „Siła nasza, leży w nas samych”. Może warto to sobie wziąć do serca teraz, kiedy klimat naprawdę temu sprzyja.
DN