Kilkumiesięczny okres oczekiwania na wizytę do lekarza specjalisty to niestety standard w raciborskich przychodniach przyszpitalnych.
Kolejki jak były tak są. Do okulisty zapiszemy się już na czerwiec 2020 roku
Wysokość kontraktów dla poradni specjalistycznych przy raciborskim szpitalu nie uległa zmianie. Pozostają na tym samym poziomie od dłuższego czasu. Niestety, poziom ten jest i tak zbyt niski, ażeby w sposób diametralny zmniejszył się czas oczekiwania pacjentów na poradę specjalistyczną. Termin przyjęcia do Poradni Okulistycznej to obecnie czerwiec 2020 r., co dla dyrektora Ryszarda Rudnika – „nie jest jakąś sytuacją porażającą”. Problematyczna jest również sytuacja w poradni „K”. – Z powodu zmiany przepisów, kobiety w ciąży, które trafiają do nas pierwszorazowo, muszą być przyjęte w terminie siedmiu dni. To powoduje znaczne wydłużenie czasu przyjęcia pacjentek oczekujących na planowe wizyty. Obecnie to około dwa miesiące – wyjaśniał dyrektor szpitala Ryszard Rudnik podczas konferencji prasowej. W pozostałych poradniach sytuacja nie wygląda również zbyt dobrze. Przykładowo termin wizyty w poradni chirurgicznej ustalany jest na maj 2019 roku. – Wszystkie nagłe przypadki i urazy przyjmowane są jednak „od ręki” – zaznaczył dyrektor.
Kontrakty przekroczone o 1,6 mln zł i wstrzymane przyjęcia do szpitala
Kontrakty zawarte z NFZ przekroczone zostały na wszystkich oddziałach szpitalnych. Obecnie o około 1,6 mln złotych. Sytuacja ta zmusiła dyrektora do chwilowego wstrzymania przyjęć planowych na niektórych oddziałach. Głownie chodzi tu o oddziały internistyczne. Jak sam podkreśla, rozwiązanie to na niewiele się zdało. Przekroczenie kontraktów Rudnik tłumaczy niedoszacowanymi przez NFZ procedurami medycznymi. Oddział, który najbardziej przekroczył założony kontrakt, to Intensywna Terapia. – Tutaj nie da się trzymać limitów przyjęć. Na tym oddziale wykonywane są przede wszystkim procedury ratujące życie. Nie możemy odmówić przyjęcia pacjenta do Oddziału Intensywnej Terapii.Obecnie prowadzimy rozmowy z NFZ o zwrocie kosztów za „nadwykonania” – mówił Ryszard Rudnik. W chwili obecnej pacjenci do szpitala są już przyjmowani bez przeszkód.
Poród bez bólu dla każdej zainteresowanej? Tak, ale za 700 tys. zł rocznie…
Od 2015 roku każda kobieta rodząca ma prawo do bezpłatnego znieczulenia zewnątrzoponowego podczas porodu. Procedura porodu ze znieczuleniem, wyceniona jest przez NFZ wyżej niż zwykły poród fizjologiczny. O ile kobieta ma prawo skorzystać z takiego udogodnienia (musi o to poprosić), nie znaczy, że będzie miała taką możliwość. – Oczywiście, że znieczulamy kobiety do porodu, które wyrażają chęć skorzystania z takiego zabiegu. Należy jednak pamiętać, że nie zawsze jest ku temu możliwość. Jedną z przyczyn odmowy, jest stan zaawansowania porodu wykluczający wykonanie znieczulenia. Pacjentki często nie są tego świadome. Innym powodem są najzwyklejsze braki kadrowe wśród anestezjologów. Na dyżurze w szpitalu jest zawsze dwóch anestezjologów. Wystarczy, że jeden z nich będzie przy operacji, a drugi ma zabezpieczać Oddział Intensywnej Terapii. W tym wypadku, nie jesteśmy w stanie znieczulić pacjentki – tłumaczył dyrektor lecznicy. Na pytanie czy szpital przewiduje zatrudnienie dodatkowego anestezjologa, dyrektor w mgnieniu oka wyliczył, że takie posunięcie kosztowałoby szpital około 700 tys. zł rocznie i naraziłoby placówkę na spore kłopoty finansowe. – Na chwilę obecną, nie ma takiej możliwości – spuentował.
Z „prywaciarzem” jest taniej, lepiej i szybciej
W swoim wystąpieniu Ryszard Rudnik chwalił współpracę z zewnętrznym przedsiębiorstwem „Tomma”, które przejęło dział diagnostyki obrazowej w szpitalu. Firma wymieniła dwa aparaty rentgenowskie, wstawiła rezonans, w niedalekiej przyszłości planuje wymienić również stary, wysłużony tomograf. – Koszty, które ponosimy teraz, współpracując z prywatnym podmiotem, są niewspółmiernie niższe do tych, które ponosiliśmy w czasach, kiedy sami prowadziliśmy ten dział. Badania są wykonywane terminowo, na bardzo dobrej jakości sprzęcie, a opisy badań spływają do nas bardzo szybko – chwalił dyrektor. – Dzisiaj każdy lekarz potrzebuje szybkiej i dobrej diagnostyki. Taka dostępna jest w naszym szpitalu – dodał.
Dariusz Niestroj
Fot. Dariusz Niestroj
Koszt zatrudnienia dodatkowego anestezjologa 700000 zł rocznie. Chyba se jaja robicie. Druga sprawa skoro teraz diagnostyka działa lepiej i jest taniej to chyba dyrektor jest do bani( zwolnienia) O kolejkach nie wspomnę bo to jest kpina z pacjentów.
Ps. Lekarz albo pracuje prywatnie albo w szpitalu, tak jest w normalnych krajach.
Służba zdrowia w Polsce to jest jakast kpina, w przypadku wielu chorób te kilka miesięcy to wyrok śmierci. Bogaci sobie poradzą bo pójdą prywatnie ale co z ludźmi których na to nie stać.