– Ich zamknięcie rozwiązuje problem, prowadzi jednak do poważnych konsekwencji dla ich właścicieli i pracowników – mówi o barach prof. Niamh Fitzgerald, współautorka badania.
W Polsce odnotowano 9073 nowych przypadków zakażenia koronawirusem. Pochodzą głównie z województw: mazowieckiego – 1633, pomorskiego – 807 i warmińsko-mazurskiego – 774, w śląskim jest 725 nowych infekcji. Zmarło 273 osób, 229 z nich miało choroby współistniejące. Ostatniej doby wykonano 54 077 testów. Od początku epidemii w Polsce odnotowano 1 614 446 zakażeń, 41 582 zgony i 1 358 666 ozdrowienia. Wykonano także 2 230 117 szczepień.
W powiecie raciborskim jest 10 nowych zakażeń. Zmarły trzy osoby.
Badania przeprowadzone po zakończeniu pierwszego lockdownu w pubach w Wielkiej Brytanii pokazują, że trudno w nich przestrzegać obostrzeń. Napisali o tym na łamach czasopisma „Journal of Studies on Alcohol and Drugs” naukowcy z University of Stirling. Ich praca to pierwsza próba oceny, na ile możliwe jest zdejmowanie pandemicznych restrykcji w ryzykownych miejscach, gdzie dochodzi do licznych kontaktów międzyludzkich, często pod wpływem alkoholu.
Badania prowadzono w okresie od maja do sierpnia ubiegłego roku w 29 barach w Szkocji. Ich działalność była objęta wtedy nakazami sanitarnymi zmierzającymi do minimalizacji ryzyka transmisji koronawirusa. Obserwacje wykazały, że w praktyce jednak nie dało się ich zawsze przestrzegać. Zdarzały się przypadki bliskiego kontaktu klientów i pracowników, szczególnie po alkoholu. Pracownicy rzadko potrafili im skutecznie przeciwdziałać.
– Nasze badania zmierzały do rozpoznania zarówno praktyk biznesowych, jak i zachowania klientów w barach z alkoholem. Chodziło nam o ustalenie, w jakim stopniu realnie możliwe było redukowanie ryzyka transmisji koronawirusa – tłumaczy współautorka pracy, prof. Niamh Fitzgerald, szefowa Institute for Social Marketing and Health. – Przedsiębiorcy zgodnie wyrażali wolę działalności zgodnie z przepisami sanitarnymi, pojawiały się jednak praktyczne problemy, które to utrudniały. O ile wnętrze lokali udawało się zwykle przeorganizować zgodnie z wytycznymi, były problemy z przestrzeganiem przez personel nakazu noszenia środków ochronnych, kłopoty sprawiała obsługa toalet i organizacja kolejek. W większości przypadków obsługa nie była w stanie skutecznie reagować na przypadki naruszania przez klientów zasad dystansu społecznego – relacjonuje.
– Nasze badania pokazały, że mimo rządowych nakazów i starań właścicieli lokali, w znaczącej mniejszości barów dochodziło do zachowań, które mogły zwiększać ryzyko transmisji koronawirusa, szczególnie w sytuacji, gdy klienci byli pod wpływem alkoholu – podsumowuje prof. Fitzgerald. – Ich zamknięcie rozwiązuje problem, prowadzi jednak do poważnych konsekwencji dla ich właścicieli i pracowników – dodała.
oprac. /kp/