O godz. 8:41 na terenie całego kraju mają zostać włączone syreny alarmowe, jednak niektóre miasta ze względu na możliwą traumę uchodźców z Ukrainy zdecydowały, że nie uruchomią sygnałów.
Dokładnie 12 lat temu cały kraj pogrążył się w żałobie po tragicznej śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki i towarzyszących im osób lecących na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.
Do katastrofy polskiego Tu-154 doszło w Smoleńsku 10 kwietnia o godz. 8:41. Zginęło w niej 96 osób, wśród nich: prezydent RP Lech Kaczyński z małżonką Marią Kaczyńską, ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski, wicemarszałkowie Sejmu i Senatu, 18 parlamentarzystów, dowódcy wszystkich rodzajów Sił Zbrojnych RP, pracownicy Kancelarii Prezydenta, szefowie instytucji państwowych, duchowni, przedstawiciele ministerstw, organizacji kombatanckich i społecznych oraz osoby towarzyszące, stanowiący delegację polską na uroczystości związane z obchodami 70. rocznicy zbrodni katyńskiej, a także załoga samolotu. Katastrofy nie przeżyła żadna z osób obecnych na pokładzie.
Piloci próbowali wylądować na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj w gęstej mgle, przy widzialności zmniejszonej do około 500 m. Samolot schodził znacznie poniżej normalnej ścieżki podejścia, aż uderzył w drzewa, co spowodowało niekontrolowaną prawie pełną półbeczkę i uderzył w ziemię, zatrzymując się na zalesionym pasie ziemi w niewielkiej odległości od pasa startowego. Na przestrzeni lat katastrofa stała się szeroko poruszanym tematem polskiej debaty publicznej. Dyskutowane były i są nadal przyczyny i przebieg wypadku, pojawiły się też różne teorie spiskowe dotyczące katastrofy.
– Mimo upływu tylu lat tragedia smoleńska wciąż jest krwawiącą, niemożliwą do zabliźnienia raną, pozostawia nas ona w dojmującym poczuciu niepowetowanej straty, ale także kładzie się ponurym cieniem na życie publiczne – napisał Jarosław Kaczyński, wicepremier i brat Lecha Kaczyńskiego, w liście do uczestników tegorocznej uroczystości. – Modlimy się za dusze ofiar tej największej tragedii narodowej w powojennej historii Polski. Pochylając głowy w głębokiej zadumie oddajemy im cześć należną tym, którzy zginęli na posterunku, polegli w służbie ojczyzny, w drodze do katyńskiego lasu. Polecieli tam – jak to boleśnie pamiętamy – z poczucia patriotycznego, obywatelskiego, ale także i ogólnoludzkiego obowiązku – napisał Jarosław Kaczyński. Zauważył jednocześnie, że tegoroczne uroczystości rocznicowe odbywają się w czasie szczególnym. – Miejmy nadzieję, że okaże się on również przełomowy; że nie tylko pozwoli na ujawnienie pełnej wiedzy na temat wszelkich okoliczności związanych z tragedią 10 kwietnia 2010 r., ale także, że ta prawda zostanie powszechnie przyjęta w wolnym świecie – oświadczył wicepremier.
W celu upamiętnienia 12. rocznicy katastrofy smoleńskiej o godz. 8:41 na terenie całego kraju mają zostać włączone syreny alarmowe wchodzące w skład powiatowych i miejskich systemów ostrzegania i alarmowania. Jednak niektóre miasta ze względu na możliwą traumę uchodźców z Ukrainy zdecydowały, że nie uruchomią sygnałów. Jako pierwsze wyłamały się Katowice. Prezydent miasta Marcin Krupa napisał na Twitterze: „Podjąłem decyzję, że w Katowicach nie będziemy jutro rano uruchamiać syren alarmowych. Taki niespodziewany sygnał byłby ogromną traumą dla tysięcy Ukraińców, którzy znaleźli u nas schronienie”.
Premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że wszyscy polscy patrioci wiedzą, że trzeba czcić pamięć o wielkich Polakach – Aby wszyscy Polacy wiedzieli, że jest to ten wyjątkowy moment, podjęliśmy decyzję, aby w polskich miastach i miejscowościach zawyły syreny. Żeby nasi goście z Ukrainy nie czuli niepokoju, każdy z nich już dzisiaj dostał sms-a, żeby wiedział, że jutro takie syreny zawyją – poinformował premier.
oprac. /kp/