Coraz częściej brakuje ślusarzy, elektryków, murarzy czy tynkarzy. Niechęć młodych do nauki w takich zawodach powinny przełamać rosnące zarobki.
Ostatnich 20 lat dla szkół zawodowych było trudne – stosunkowo niewiele osób chciało się w nich uczyć, co wynikało z przekonania, że lepiej skończyć liceum i studia. Rynek pracy jednak ciągle się zmienia. Okazuje się, że w Polsce brakuje specjalistów z fachem w ręku. Pokazuje to wyraźnie ostatni Barometr Zawodów, z którego wynika, że betoniarze, cieśle czy dekarze to zawody deficytowe.
– Pracodawcom ciężko znaleźć specjalistów, co jest pochodną m.in. likwidacji szkół zawodowych oraz słabych zachęt do podejmowania się tego typu profesji. Zarobki w wielu przypadkach są niewspółmierne do włożonego wysiłku, ale rozwijająca się moda na rzemiosło sprawi, że wynagrodzenia będą rosły. To powinna być zachęta dla młodych, dla których zdobycie fachu jest niejednokrotnie lepszą ścieżką kariery niż dyplom z kierunków takich jak ekonomia czy socjologia – mówi Krzysztof Inglot.