41. rocznica wprowadzenia stanu wojennego

Tego dnia nie było „Teleranka”, a na ulicach pojawiły się czołgi. Gen. Wojciech Jaruzelski ogłasza stan wojenny

Celem wprowadzenia stanu wojennego była likwidacja protestów społecznych. Władze komunistyczne aresztowały działaczy opozycji, pacyfikowali strajkujące zakłady i ograniczały swobody obywatelskie.

41 lat temu, w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r., wprowadzono w Polsce stan wojenny. Władzę w Polsce przejęło wojsko pod przywództwem gen. Wojciecha Jaruzelskiego. Powołano Wojskową Radę Ocalenia Narodowego, zawieszono naukę w szkołach i na uczelniach, wprowadzono cenzurę korespondencji, przerwano łączność telefoniczną, wprowadzono godzinę milicyjną. W trakcie jego trwania, do 22 lipca 1983 r., internowano łącznie 10 131 działaczy związanych z Niezależnym Samorządnym Związkiem Zawodowym Solidarność, a życie straciło około 40 osób, w tym 9 górników z Kopalni Węgla Kamiennego Wujek w Katowicach podczas pacyfikacji strajku.

- reklama -

Powstanie NSZZ Solidarność w 1980 r. stanowiło wyłom w systemie komunistycznym, a na Kremlu uznano je za „klęskę polskich towarzyszy”, która miała zostać naprawiona. 22 października tego roku Biuro Polityczne KC PZPR zwróciło się do Sztabu Generalnego z wnioskiem o powołanie zespołu, który przygotowałby plany na wypadek strajku generalnego zorganizowanego przez „S”. Zdecydowano się na opracowanie założeń „wprowadzenia stanu wojennego ze względu na bezpieczeństwo państwa”, a na Kremlu przygotowywano scenariusz bezpośredniej interwencji państw Układu Warszawskiego. Wstępem do jej przeprowadzenia miały być przewidziane na grudzień 1980 r. wielkie manewry „Sojusz-80”, jednak w wyniku nacisków dyplomatycznych USA oraz zapewnień ze strony władz PRL, że same dadzą sobie radę, Leonid Breżniew zdecydował o ich odwołaniu.

czołgi stan wojenny

Wojskowy zamach stanu rozpoczął się wieczorem 12 grudnia 1981 r., kiedy jednostki MSW składające się z grup specjalnych, oddziałów ZOMO, jednostek antyterrorystycznych, funkcjonariuszy SB i oddziałów Jednostek Nadwiślańskich przy wsparciu wojska rozpoczęły działania. Siły MSW i WP zajęły obiekty Polskiego Radia i Telewizji oraz zablokowały w centrach telekomunikacyjnych połączenia krajowe i zagraniczne, a grupy milicjantów i funkcjonariuszy SB przystąpiły do internowania działaczy Solidarności i przywódców opozycji politycznej. Główne uderzenie nastąpiło w Gdańsku, gdzie zebrała się Komisja Krajowa NSZZ Solidarność. W ciągu nocy zatrzymano tam ok. 30 członków Komisji Krajowej i kilku doradców. 13 grudnia rano w państwowej telewizji wystąpił gen. Wojciech Jaruzelski, ogłaszając wprowadzenie stanu wojennego i powołanie Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego. Solidarność została zdelegalizowana, a oddziały ZOMO pacyfikowały próbujące strajkować zakłady pracy.

O NSZZ Solidarność w Raciborzu mówi najnowszy film Adriana Szczypińskiego, którego premiera miała miejsce 11 grudnia. Dokument „Solidarność w Raciborzu” to ocalone od zapomnienia, wyjątkowe wspomnienia osób związanych z Solidarnością w Raciborzu w latach 80. i 90. Osób, które za pragnienie wolności były dręczone przez SB, zamykane w zakładach karnych albo zmuszane do wyjazdu na Zachód bez prawa powrotu. Przez kilka ostatnich dekad ten temat wydawał się historycznie martwy, nie powstało żadne opracowanie historyczne czy popularyzatorskie, które w założeniu byłoby zaprezentowane szerokiej publiczności. Aż do teraz. Kilkunastu raciborzan podjęło wyzwanie i dało rzeczowe, szczere i przejmujące świadectwo wydarzeń sprzed ponad 30 i 40 lat. To pierwsze w Raciborzu tak duże przedsięwzięcie historyczne, mające na celu zarówno zarchiwizowanie wspomnień osób związanych z raciborską Solidarnością, jak i przygotowanie tej treści do publicznej prezentacji. Całość stanowi wyjątkowo cenny materiał historyczno-edukacyjny, traktujący o mało znanym fragmencie dziejów Raciborza w czasach PRL-u.

Fot. Dawid Wacławczyk

– Chyba jeszcze żaden mój film, spośród tych, które miały premierę w Raciborskim Centrum Kultury, nie był grany do aż tylu pustych foteli, choć stężenie zacnych nazwisk na widowni było budujące. Czyżby tematyka dla koneserów, a nie miłośników historii? Ulitzka, Psinka i winiarnia, tematy bardziej abstrakcyjne, zaliczały niemal komplety frekwencyjne – napisał po premierze Adrian Szczypiński. – Nie mam wzoru na miodność tematyczną, a przecież historia Solidarności raciborskiej jest fascynująca, a do tego opowiedziana filmowo po raz pierwszy. (…) Za to jestem dumny, że trafiła mi się okazja do poznania i zorkiestrowania tej historii, o której młodsze pokolenia nie mają bladego pojęcia. Nie trzeba szukać takich opowieści po krakowach, trójmiastach i warszawkach. U nas też się to działo. Mniej spektakularnie, z udziałem osób, którym na ulicy nie pogratulujemy odwagi, bo ich nie rozpoznamy. Ale 40 lat temu te osoby miały cojones, miały strzaskane życiorysy, a teraz potrafiły szczerze i emocjonalnie dać świadectwo tamtych lat – podkreślił raciborski dokumentalista.

oprac. /kp/

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj