Jeśli gospodarstwa domowe będą biedniały, to odbije się to negatywnie kondycji kolejnych sektorów, co z kolei opóźni wejście gospodarki na ścieżkę szybkiego wzrostu.
2023 r. upłynie jeszcze pod znakiem inflacji, za którą nie będzie nadążać wzrost płac, co oznacza, że realna siła wynagrodzeń i oszczędności nadal będzie spadała. – Nie można wykluczyć, że w na początku 2023 r. inflacja jeszcze wzrośnie z obecnego poziomu 17,5% i dopiero pod koniec 2023 r. wskaźnik wzrostu cen zmniejszy się do 8-10% – ocenia prof. SGH Elżbieta Mączyńska. Przyczyną zwiększania inflacji w pierwszym kwartale będzie m.in przywrócenie 23% VAT na paliwa.
Prof. SGH przywołuje prognozy, z których wynika, że ten rok przyniesie znaczący spadek tempa wzrostu PKB do ok. 1%. Obecnie jest to ok. 4%. – Spowolnienie gospodarcze i inflacja przyczynią się do zmniejszenia zamożności gospodarstw domowych, choć w pewnym stopniu pomocą dla najmniej zarabiających stanowić będzie wzrost płacy minimalnej – ocenia.