Pod koniec ubiegłego roku Stowarzyszenie Bona Fides przeprowadziło badanie dostępu do informacji publicznej w gminach województwa śląskiego. Racibórz zajął w tym badaniu jedno z ostatnich miejsc – 157 na 167 badanych gmin.
Polityczna dyskusja ostatnich dni, która przetoczyła się przez Polskę w sprawie, najpierw wicepremiera Waldermara Pawlaka, a później senatora Tomasza Misiaka sprowadzała się do odpowiedzi na pytanie, czy członek rządu, parlamentarzysta, osoba pełniąca funkcje publiczne i ich rodziny mogą wykorzystywać swój mandat do wzbogacania własnych firm lub firm ich rodzin. Dyskusję można by sprowadzić do standardów w zachowaniach, jakie powinny cechować osoby pełniące funkcję publiczną. A z tymi standardami jest nie najlepiej, jak powszechnie widać: korupcja, nepotyzm i kumoterstwo. Nie wszyscy widać rozumieją znaczenie tych słów. Korupcja (łac. corruptio – zepsucie) – nadużycie stanowiska publicznego w celu uzyskania prywatnych korzyści. Nepotyzm (łac. nepos wnuk, bratanek) – faworyzowanie członków rodziny przy obsadzaniu stanowisk i przydzielaniu godności. Kumoterstwo – wzajemne popieranie się ludzi związanych przynależnością do jakiejś grupy czy pokrewieństwem, zwykle dla osiągnięcia pozycji społecznej lub korzyści materialnych, nie opierające się na ocenie wartości tych osób, lecz na fakcie znajomości. Kumoterstwo jest pojęciem nieco szerszym niż nepotyzm gdyż dotyczy nie tylko krewnych, ale znacznie częściej przyjaciół i znajomych. Transparency International co roku publikuje Indeks Percepcji Korupcji (Corruption Perceptions Index, CPI). Każdy kraj oceniany jest w skali od 10 (największa przejrzystość) do 0 (największa korupcja). Ranking układany jest według ilości uzyskanych punktów, od największej do najmniejszej. CPI 2006 objął 163 państwa, wśród nich Polskę (61. lokata, ex aequo z Jamajką). Spośród 27 krajów członkowskich Unii Europejskiej, Polska ze wskaźnikiem CPI 3,7 ma przedostatnie miejsce (za nią na 84. miejscu ze wskaźnikiem CPI 3,1 znajduje się Rumunia). 1 Z przedstawionych wyżej danych widać, że w tym zakresie jest wiele do zrobienia.
Kumoterstwo jest na tyle powszechnym zjawiskiem na całym świecie, że w demokratycznych państwach postuluje się "przezroczystość" wszelkich procedur w życiu publicznym. A z tą „przeźroczystością” (przejrzystością) w życiu publicznym jest nie najlepiej, co widać choćby na naszym podwórku. Pod koniec ubiegłego roku Stowarzyszenie Bona Fides przeprowadziło badanie dostępu do informacji publicznej w gminach województwa śląskiego finansowane ze środków Fundacji im. Stefana Batorego. Racibórz zajął w tym badaniu jedno z ostatnich miejsc – 157 na 167 badanych gmin. Całkowicie się z wynikami tego badania zgadzam, bo sam jako radny wielokrotnie miałem problem z uzyskaniem dostępu do informacji publicznej. A dostęp do informacji publicznej jest jednym z kryterium przejrzystości życia publicznego. Dostęp ten ma służyć ograniczeniu korupcji- jest standardem, który tej korupcji zapobiega.
Innym kryterium przejrzystości życia publicznego, jest choćby głosowanie imienne w organach kolegialnych (chodzi tu głównie o Radę Miasta), którego w raciborskim samorządzie brakuje. W dziedzinie gospodarczej, są nim np. aukcje elektroniczne w zamówieniach publicznych.
Kolejnym przykładem braku tej przejrzystości jest baza uchwał podejmowanych przez miejskich rajców prezentowana w raciborskim Biuletynie Informacji Publicznej. Przystosowanie tej bazy do standardów, które występują np. w witrynie sejmowej lub programach prawniczych kosztowałoby ok. 5.000zł. I nie jest to duża kwota, biorąc pod uwagę cel, jakiemu ta zmiana miałaby służyć. Dla przykładu podam, że za interaktywną prezentację multimedialną remontów i inwestycji miejskich prezydent zapłacił 4.000zł. Postulowana przeze mnie zmiana ułatwiłaby dostęp mieszkańcom choćby do obowiązującego ich prawa miejscowego. Przysłużyłaby się też samym radnym, którzy wielokrotnie muszą sięgać do tych tekstów w czasie swojej pracy w radzie. Śmiem jednak twierdzić, że niewielu z tej bazy korzysta, i nie widzą potrzeby żadnych zmian w tym zakresie. Przykładów można mnożyć i jest wiele do zrobienia, zważywszy na miejsce w prezentowanym na wstępie rankingu.
/Grzegorz Urbas/
Prezydent Mirosław Lenk
Uważam, że dostęp do informacji publicznej w Raciborzu jest dobry i cały czas ulepszany oraz dostosowywany do obowiązujących standardów. W raporcie Stowarzyszenia Wzajemnej Pomocy BONA FIDES, dotyczącym „Monitoringu dostępu do informacji publicznej” czyli: zapytań na wniosek pisemny, za pomocą poczty elektronicznej oraz telefonicznie Miasto Racibórz nie udzieliło informacji na zapytanie skierowane za pomocą p oczty elektronicznej. Przesłana natomiast, w terminie do Bona Fides korespondencja na wniosek pisemny nie została ujęta w opublikowanym raporcie. Warto zaznaczyć, że w innym, opublikowanym 17 kwietnia 2008 roku również przez Stowarzyszenie Bona Fides raporcie pn. „Indeks przejrzystości Biuletynów Informacji Publicznej” gmin województwa śląskiego z dnia 17 kwietnia 2008 roku, Miasto Racibórz na 126 gmin zajęło 21 miejsce, a w podziale na gminy miejskie i miejsko-wiejskie Racibórz zajął miejsce 8. Powyższe, wskazuje m.in. na wywiązywanie się z leżących na samorządzie zobowiązaniach dotyczących szeroko rozumianego dostępu do informacji publicznej. W przypadku wymienionego przez Panią raportu, wysłane przez Bona Fides do Urzędu zapytanie drogą elektroniczną tj. „ Ile ślubów cywilnych udzielił miejscowy Urząd Stanu Cywilnego w pierwszym półroczu 2008 roku?” miało charakter informacji przetworzonej, W przypadku informacji przetworzonej artykuł 3 ustawy o dostępie do informacji publicznej ogranicza jej uzyskanie do zakresu, "w jakim jest to szczególnie istotne dla interesu publicznego". Nadmienię również, że Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie rozstrzygał skargę na decyzję prezesa Naczelnego Sądu Administracyjnego. Odmówił on udzielenia informacji publicznej, a WSA przyznał mu rację. Informację przetworzoną możne uzyskać ten, kto wykaże interes publiczny – stwierdził sąd. "
Radny Tomasz Kusy
Ufasz? To po co pytasz? Racibórz fatalnie wypada pod względem przejrzystości życia publicznego. Sam doświadczyłem tego tak w Urzędzie Miasta jak i Starostwie Powiatowym. Nawet błahe informacje urastają do rangi tajemnicy. Pytania „a po co to Panu?”, stwierdzenia „nie wiem czy mogę udzielić takiej informacji” to normalność w raciborskim samorządzie. Niejednokrotnie odpowiedź, o ile ją otrzymałem, była ogólnikowa a ustawowe terminy jej udzielenia były przekroczone. Wydawałoby się, że fatalne miejsce Raciborza w rankingu Bona Fides coś może zmienić. Z moich ostatnich doświadczeń z Urzędem Miasta widzę, że zmieniło – teraz na gorsze. Ale czy to urzędnicy są winni takiemu stanowi rzeczy? Moim zdaniem nie tylko. Przykład idzie z góry, od samych radnych. Jakiś czas temu przygotowałem projekt uchwały o głosowaniu imiennym. Radni koalicyjni odrzucili go. Przewodniczący Rady Miasta Tadeusz Wojnar skomentował: „Ja ufam swoim radnym i dlatego nie widzę potrzeby takiej uchwały”. Więc obywatelu! Po co pytasz urzędnika bądź radnego? Nie ufasz mu? Nie? To masz duuuży problem…
Radny Robert Myśliwy
Nie jest dla mnie zaskoczeniem, że Racibórz pod względem dostępności do informacji publicznych znajduje się na szarym końcu. W pełni się zgadzam z wynikami badań przeprowadzonych przez Bona Fides. Magistrat nie dba o transparentność działań. Nie prowadzi się dialogu społecznego, tylko propagandę sukcesu. Magistrat na poziomie działań nie prowadzi konsultacji. Dopiero później przedstawia fakt jako sukces. Nie informuje się ludzi na bieżąco, a to wpływa na opinię o przejrzystości życia publicznego. Nie wszystkie informacje są podawane. Dostępność do jawnych informacji jest ograniczana. Jeśli ja jako radny zwracam się do wydziału urzędu o potrzebne dokumenty, które nawiasem mówiąc są jawne ustawowo, to zanim zostaną mi wydane to prezydent musi wyrazić na to zgodę. Do publicznej wiadomości nie są podawane informacje, kiedy się odbywają posiedzenia komisji, a przecież każdy może wziąć w nich udział. Co więcej jak ktoś przychodzi z zewnątrz na posiedzenie komisji to nie jest mile widziany.
Radny Piotr Klima
Moim zdaniem w Raciborzu brakuje tablic informacyjnych, z których przeciętny obywatel mógłby się dowiedzieć, co się dzieje w mieście. Takie tablice powinny się znaleźć na najtłoczniejszych ulicach, w miejscach – gdzie dziennie pojawia się mnóstwo osób np. przychodnie. Dzięki nim każdy miałby łatwy i szybki dostęp do informacji.
/k/
słonce_ brawo! zapoznałem się zaraz po opublikowaniu raportu z całą jego treścią. Powoływanie się na śluby i przetworzenie informacji to próba bagatelizowania istoty badania i raportu. Pytania dotyczące wydatków na Urząd, kwoty wynagrodzeń burmistrzów i prezydentów, ilości skarg jakie wpłyneły do UM to tylko sprawdzenie znajomości lub raczej BRAKU WIEDZY urzędników w zakresie dostępu do informacji publicznej. Moze ktoś się obawia przyjać do pracy mądrzejszych od siebie? a to nie jest takie trudne. W Nędzy na jedno z pytań odpowiedziano „nie bo nie”. Problem w R. jest większy i dotyczy wspomnianego przez autora ( brawo p. Urbas) kumoterstwa, ale to dłuższa dyskusja.
To co tu wyłożono, wszystko jest prawdą, dla miejscowych nawet oklepaną prawdą, problem w tym, że miejscowe instytucje kontrolne nie są zainteresowane uznawać słuszność obywatelskich krytycznych spostrzeżeń. Tak to błędne koło niemożności w tym mieście, kręci się nadal od czasów niejakiego prezydenta M., a rządzący obrastają powłoką ignorancji i lekceważenia obywateli. Razi dowolna interpretacja obowiązujących przepisów prawa w zakresie przejrzystości życia publicznego.
Chmmm… skoro wszyscy twierdzą, że jest źle, a prezydent twierdzi, że jest świetnie… to jedno jest pewne: jest gorzej niż źle! Niech ktoś w ciągu 15 minut sprawdzi wysokość pensji naczelnika, dyrektora OSiR, RCK itd…
Wobec faktu pomieszkiwania przez autora w gminie ościennej i pełnienia mandatu tu, mam wątpliwości czy radny GU ma prawo do wypowiadania się na temat „Przejrzystości życia publicznego”.
popieram
Temida – stuknij się w czoło. Najlepiej kilofem…
Panie Urbaz bez pierd ……….. niech zacznie Pan od siebie i swoich kolesi z oblicz.Gdzie Pana udziały i biznes w hurtowniach z arty. Chemicznymi.
Szanowny Panie Prezydencie, w wyroku WSA chodziło o wykazanie interesu prawnego odnoścnie informacji przetworzonej. Z góry wiadome było, że informacja musi zostać przetworzona, żeby można było ją udostępnić, a tu problem jest taki, czy ISTNIEJĄCA statystyka za ubiegły rok jest informacją przetworzoną, czy też nie (wg większości USC nie jest). Ale zakładając, że SUMA (podawana bez problemu na BIPach innych miast, podawana do GUSu) jest informacją przetworzoną, to jeśli poprosiłbym o informację o liczbie ślubów, ale nie w formie sumy, a kreski postawionej w przypadku każdego ślubu, to czy to jest już informacja nieprzetworzona? Czy zadaniem USC nie jest sporządzanie statystyk urodzeń, zgonów, małżeństw, rozwodów? Jeśli wydaje się Panu, że każda informacja, którą urzędnik musi przepisać z kartki do maila jest przetworzeniem, to chyba jest jakieś nieporozumienie! Poza tym czy USC odpowiedział, że nie udzieli informacji (obowiązek odpowiedzi – bez znaczenia czy na informację przetworzoną czy też nie – wynika z przepisów KPA!!) czy stwierdził, że ma nas – podatników w dupie i nic nie napisze??
Szanowny Panie Prezydencie. Dodatkowo dotarłem do informacji (w serwisie jawnosc.pl):
Przetworzenie informacji publicznej – to działania zmieniające informację już istniejącą. Przy przetworzeniu mamy do czynienia z pewnym wysiłkiem osoby zmierzającym do otrzymania wyniku na podstawie posiadanych już danych. Połączenie posiadanych informacji ma sprawić, że z ich połączenia otrzymamy nową informację.
Przykład – jeżeli wniosek dotyczy podania informacji na temat liczby samochodów służbowych w urzędzie to dotyczy on w swej treści informacji prostej. [b]Ktoś zapyta dlaczego nie przetworzonej, skoro liczbę[/b] tych samochodów [b]należy podsumować[/b]?. Odpowiedź jest prosta – urząd jest zobowiązany prowadzić rejestr ilości samochodów oddanych do użytku służbowego, stąd też jest on w posiadaniu takiej informacji, i by ją wytworzyć nie musi kompilować faktów pozostałych, by uzyskać nową informację.
ANALOGICZNIE sprawę liczby samochodów można stosować do[b] liczby małżeństw[/b]! informacja o sumie małżeństw jest więc informacją nieprzetworzoną!! Prosiłbym więc Pana Prezydenta o zmianę doradców dla dobra miasta… chyba że celowo wprowadza się mieszkańców w błąd odnośnie przysługujących praw.
Dodatkowo w uzasadnieniu wyroku NSA z dnia 2 kwietnia 2003 r., sygn. akt SA/Sz 2872/02 można przeczytać, że za przetworzenie należy rozumieć zestawienie konkretnych danych z określonego okresu, przybierające postać różnego rodzaju [b]porównań, ostatecznych wyliczeń, odniesień do innych okresów[/b] itd. Zwykła licfzba małżeństw nie jest ani porównaniem, ani ostatecznym wyliczeniem ani też odniesieniem do innych okresów!
[i]źródło:[/i][i]
[/i]
[i]http://jawnosc.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=87&Itemid=46 [/i]
A teraz co to jest informacja przetworzona – przykład: jaka była w pierwszym półroczu liczba małżeństw, w których przynajmniej jedno z małżonków miało powyżej 40 lat. Urząd musi w tym celu przeglądać wszystkie dokumenty zwoiązane ze sprawą… Ja widzę różnicę…
[i][/i]
Zauważylem taką prawidłowość. Tam gdzie ktoś odsłania kurtynę i pokazuje nam układziki wypuszczają Agipa czy innego pieska i buch zmiana tematu. A fakt pozostaje faktem, Lenk gadżecikami próbuje zyskać wyborców policjantów.