Zaskakujące. W kraju, gdzie na jednego mieszkańca statystycznie przypada 1,3 książki przeczytanej w ciągu roku, ludzie nadal czytają, nadal chodzą do bibliotek, nadal kupują literaturę. Nawet i w Raciborzu.
Na pytanie, czy można tu mówić o jakiejś tendencji spadkowej lub zastoju, Krystyna Konarek – kierownik „Wypożyczalni Głównej” na ulicy Kasprowicza, odpowiada z uśmiechem, że jest wręcz przeciwnie: Mamy tu pełne ręce roboty. Odwiedza nas nawet do stu osób dziennie, miesięcznie nawet 1,5 tysiąca. Nie można się temu dziwić. Ta filia Biblioteki Miejskiej i Powiatowej łączy w jednym budynku bibliotekę muzyczną, jak również bibliotekę dziecięcą. Zbiory biblioteki muzycznej są tu ciekawe. Poza ciekawymi płytami i książkami znajdziemy także nuty, kasety VHS i płyty DVD. Na ulicy Kasprowicza możemy więc jednocześnie znaleźć literaturę dla siebie, dla dzieci, a do tego i muzykę. A trzeba przyznać, że 928 osób, które w lipcu skorzystały z Działu Muzycznego, potwierdza, jak trafnym jest połączenie biblioteki ogólnej i muzycznej.
W „Wypożyczalni i czytelni oświatowo-naukowej” zlokalizowanej w pobliży rynku także nie można narzekać na zastój. Choć przez wakacje ilość wypożyczanych książek jest nieco mniejsza, to i tak wynosi prawie 3500 pozycji miesięcznie. Do końca lipca tego roku filia ta co prawda udostępniła 49 tysięcy pozycji, więc lipiec cechuje się tu spadkiem, ale należy uwzględnić charakter placówki. Korzystają z niej osoby poszukujące najczęściej materiałów naukowych – uczniowie, studenci, a ci odpoczywają podczas wakacji. Mimo tego faktu, publikacje o charakterze naukowym stanowią nadal ponad połowę wypożyczeń. Kierownik placówki – Anna Ligacz, zaznacza, że teraz także nie widać tutaj pustki.
Zupełnie co innego usłyszymy w raciborskich księgarniach. W „Oficynie” kwestia ta skwitowana została następująco: Sprzedaż spada, drastycznie. Zwłaszcza beletrystyka… W „Domu książki” ocena aktualnego popytu na literaturę także nie jest pozytywna. Od dwóch lat sprzedaż utrzymuje się na podobnym poziomie, lecz jest on znacznie niższy niż wcześniej – twierdzi jedna z pracownic. Może zbyt wysokie ceny książek spowodowały tę sytuację?
Jeżeli tak jest w istocie i przeciętny obywatel po prostu nie widzi racjonalności w opróżnianiu swego portfela dla literatury, to nie może dziwić fakt, że biblioteki cieszą się powodzeniem. Oczywiście wynikom dwóch największych bibliotek w Raciborzu nie dorównają mniejsze filie – zwłaszcza, że obie powyższe nie ograniczają swej działalności do udostępniania swych zbiorów. Na Kasprowicza w ramach programu „Lato w mieście” organizowane są otwarte spotkania dla miłośników literatury. Wypożyczalnia oświatowo-naukowa uruchomiła z kolei program aktywizacji zawodowej młodych ludzi. Dla odwiedzających przygotowuje też komputerowy program obsługi, który znacznie ułatwi korzystanie z zasobów. Można więc powiedzieć, że same biblioteki starają się przyciągnąć czytelników. To bardzo dobrze, bo skoro nie stać nas na kupowanie nowych książek, to przynajmniej nie zapomnimy, jak się czyta.
Dariusz Wróbel
nie jest to pierwsza dyskryminowana szkoła w Raciborzu. Jedni mogą otwierać nowe oddziały klasowe inni mają NIEUZASADNIONY!!!!!!! zakaz! Są to typowe rozgrywki polityczne- ale już wiemy kogo nie będziemy wybierać!!!!!KONIEC JEST BLISKI -WARA OD KORTYA!!!!