"…są w rządzie ludzie nieprześwietleni, którzy nie działają na rzecz dobra ojczyzny. Afery ciągną się nieprzerwanie. Sądy i prokuratura nie są sprawiedliwe. Policja działa niesprawnie…"
Gdyby władze Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej nie zdecydowały się w 1989 roku na rozmowy z opozycją, początkujące przemiany demokratyczne w Polsce, 22 lipca obchodzilibyśmy Narodowe Święto Odrodzenia Polski. Byłyby to jego 67. obchody. Na szczęście dla nas wszystkich, historia potoczyła się inaczej i obecnie możemy świętować dni 3 maja i 11 listopada.
Należy zauważyć, że 11 listopada jest w gruncie rzeczy datą symboliczną, bo niepodległość Polski po 123 latach zaborów została ogłoszona przez Radę Regencyjną 7 października 1918 roku. Z kolei przyjęcie przez Sejm Uchwały Rządowej 3 maja 1791 roku było de facto zamachem stanu. W tym przypadku nie ma to znaczenia, liczy się wartość kulturotwórcza tych wydarzeń, która realizuje się w zbiorowej pamięci Polaków.
Tak rozumiana pamięć nie zawsze jest jednak tożsama z historią. Pamięć o dacie 3 maja wyraża wiarę we własne siły, możliwości samodzielnego dokonywania daleko idących zmian, świadomość wielkiego wkładu Polaków w budowę zachodniej cywilizacji. 11 listopada przypomina nam wszystkim o niezłomności naszych przodków, która gdzieś głęboko nadal w nas tkwi – żadna obca siła nie była w stanie zniszczyć naszej kultury, stłamsić woli i wiary naszych ojców w niezbywalne prawo narodów do samostanowienia.
Historię piszą zwycięzcy i jest ona ich własnością. Natomiast pamięć jest zbiorowym dobrem każdej wspólnoty. Historia może wspierać pamięć, ale może też z nią walczyć. Od 1945 roku w Polsce walczono z pamięcią wyjątkowo zaciekle, a sama historia stała się narzędziem propagandystów PRL-u. Próbowano wprowadzić do pamięci datę 22 lipca 1944, jako symbol odzyskania przez Polskę niepodległości. Mimo, że w rzeczywistości wyraża ona – obok konferencji w Jałcie – upadek sprawy polskiej podczas II wojny światowej. Wówczas powstał „polski” rząd – Krajowa Rada Narodowa – będący pod całkowitą kontrolą szefa NKWD Ławrientija Berii i przywódcy ZSRS Józefa Stalina.
Po 1989 roku sytuacja uległa zmianie. Historia na powrót stała się nauczycielką życia i zaczęła pielęgnować katowaną przez 44 lata pamięć. Dziś jednak we władzach centralnych można dostrzec tendencję, do wznowienia walki z pamięcią Nie jest ona prowadzona w tak ostentacyjny sposób, jak przed rokiem '89, ale wciąż ma miejsce. Wyraźnym tego dowodem jest okrojenie programu nauczania historii w szkołach średnich. Na szczęście Polska wciąż jest krajem demokratycznym i Polacy, jako zbiorowość, mają środki do walki o pamięć. Co najważniejsze, wciąż jeszcze żyją ludzie, którzy są bohaterami najdramatyczniejszych kart naszych dziejów. Mimo podeszłego wieku, mają wolę i energię do przekazywania wiedzy, za którą tak wiele zapłacili. Trzeba tylko dać sobie szansę wysłuchania ich. Jednym z takich bohaterów jest Marian Szlapański, Prezes Zarządu Oddziału Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Raciborzu.
– Etos Armii Krajowej powinien być przekazywany – przekonuje kombatant. – Historia jest do dziś zakłamana, prasa śpi, kłamie, a to wszystko dlatego, że są w rządzie ludzie nieprześwietleni, którzy nie działają na rzecz dobra ojczyzny. Afery ciągną się nieprzerwanie. Sądy i prokuratura nie są sprawiedliwe. Policja również działa niesprawnie. Na tym wszystkim traci społeczeństwo – kontynuuje Szlapański. Nie żałuje swojej aktywności w Armii Krajowej, którą po wojnie musiał ukrywać się przez 35 lat. – To samo zrobiłbym i dziś, bo honor, ambicja Polaka, słowo żołnierza, walka o niepodległość, to rzeczy ważne i w ten sposób powinno wychowywać się młodzież – przekonuje weteran 19. pułku AK.
Z nauk takich bohaterów warto korzystać. Szczególnie, gdy oni sami wyciągają do nas rękę. Niestety ten ważny głos nie zawsze jest wysłuchiwany. Marian Szlapański próbował utworzyć Koło Historii Armii Krajowej w raciborskiej Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej. Pomimo początkowej aprobaty rektora dr. hab. Michała Szepelawego, sprawa utknęła w martwym punkcie. Taki stan rzeczy utrzymuje się od półtora roku. Również I Liceum Ogólnokształcące nie było zainteresowane współpracą.
Niewątpliwym sukcesem jest z kolei działalność kół przyjaciół Armii Krajowej w Gimnazjum nr 5, II Liceum Ogólnokształcącym i Zespole Szkół Ekonomicznych. – Są legitymacje, uroczystości z okazji 3 maja i 11 listopada, konkursy historii. W październiku planowana jest akademia w Gimnazjum nr 5 z okazji 70. rocznicy przemianowania Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową. Prezydent Mirosław Lęk wyraził zgodę, by uroczystość przebiegała pod jego auspicjami. Szczegóły ustalimy z dyrektorem szkoły po rozpoczęciu roku szkolnego – wylicza Szlapański, zadowolony, że etos żołnierzy AK przetrwa w sercach uczniów niektórych raciborskich szkół.
/żet/
Warto historię odświeżać, bo dziś mało który młokos wie na czym polegała walka o wolność
dlaczego zolnierzy LWP tak jak by posłano do cienia ? poprostu o nich nie mowi sie juz wcale ! dlaczego ? ja tylko pytam . . . .
Wojsko Polskie ma swoje śweto – to również święto LWP,
Dodatkowo warto pamiętać, że oficjalnie nie było czegoś takiego jak Ludowe Wojsko Polskie. Określenia tego używano w latach ’50 i później dla podkreślenie związków armii z panującym w państwie ustrojem, ale nie była to nazwa oficjalna. A poza tym, to tak jak pisze ~agnieszka.