„Mokry” problem w Spółce Wodnej

Wielkie zmiany w Miejskiej Spółce Wodnej: nowy zarząd, gruntowny audyt, ukrócenie wszechwładzy Władysława Wołka a nawet możliwe samorozwiązanie.

Od ponad roku działalność Miejskiej Spółki Wodnej w Raciborzu budziła kontrowersje.  Było to związane z drastycznym podniesieniem składek członkowskich, niejasnymi zasadami występowania ze spółki oraz wątpliwościami, czy dotychczasowy zarząd w swoich poczynaniach kierował się literą prawa. – Mamy spore zastrzeżenia do działania władz spółki  a zwłaszcza przestrzegania statutu. Uważamy, że te działania daleko odbiegały od tego co przewiduje statut – powiedział przed walnym zgromadzeniem z 28 kwietnia br. radny powiatowy Leon Fiołka. W efekcie powołano nowe kierownictwo spółki z Józefem świerczkiem na czele. Wyłoniono również komisję mającą prześwietlić finanse spółki – mówi się bowiem o możliwych nieprawidłowościach związanych z wydawaniem zebranych przez MSWwR pieniędzy.

- reklama -

Wprowadzenie wyższych składek członkowskich przyczyniło się do masowego występowania ze spółki – blisko połowa członków złożyła stosowne wnioski. Było to o tyle trudne, że dotychczas spółka skutecznie uniemożliwiała występowanie z niej. Mało tego – członkowie skarżyli się, że nie mają żadnego wglądu w dokumentację spółki. Właścicieli posesji irytował również bardzo niekorzystny sposób naliczania należności, który pozwalał jeden areał obciążać wielokrotnymi opłatami.

Spółka Wodna w Raciborzu – formalnie znajdująca się pod kuratelą starostwa – działała de facto bez żadnej kontroli. Pełną władzę nad MSWwR sprawował Władysław Wołek – pełnomocnik spółki. Nowy zarząd na zebraniu z 9 lipca br. podjął zatem decyzję o cofnięciu Wołkowi dotychczasowego pełnomocnictwa. – Pan Wołek miał władzę totalną. Dotychczas mieliśmy bardzo ograniczony wpływ na jego poczynania, dlatego musieliśmy to ukrócić – mówi Józef Świerczek, nowy szef spółki.

 

 

 

 

Zastrzeżenia dotyczyły także statutu spółki oraz, co z tym związane – sposobu zwoływania walnego zgromadzenia i wyłaniania zarządu. Można odnieść wrażenie, że dotychczasowe władze robiły wszystko, żeby jej działania były niejawne. Warto zauważyć, że narastający konflikt mógł znaleźć swoje ujście w mniej spektakularny sposób: – Prosiliśmy Wołka, żeby wziął pod uwagę zastrzeżenia członków, ten jednak nie chciał nas w ogóle słuchać – mówi jeden z mieszkańców Brzezia. Pojawiają się pytania: jeśli bowiem walne było niewłaściwie zwoływane, to i zarząd powoływany był w wyniku nieprawomocnej uchwały a zatem wszystkie działania, w tym wydanie pełnomocnictwa kierującemu Wołkowi było niezgodne z prawem. W konsekwencji również: pobieranie opłat, i ich wydawanie, wyłanianie wykonawców, dysponowanie środkami mieszkańców – mogło być niezgodne z prawem. Czy były organizowane otwarte i jawne przetargi na roboty melioracyjne? Kto był beneficjentem spółki?

Przez lata MSWwR działała po cichu nie wzbudzając specjalnego zainteresowania aż do czasu podniesienia składek. Dlatego wielu członków chciało wystąpić ze spółki. A tu niespodzianka – MSWwR przy pomocy różnych wykrętów (tak to było odbierane) skutecznie im to uniemożliwiała. Sprawa dotarła do uszu prezydenta oraz starosty. W końcu magistrat wydał oświadczenie, że członkostwo w spółce jest dobrowolne i można z niej wedle własnego życzenia wystąpić. Nowy zarząd to potwierdza – Każdy wniosek o wyjście ze spółki będzie rozpatrzony pozytywnie – zapewnia Świerczek.

 

Mizerny budżet rzędu 100 tys. zł oraz odpływ członków (a więc i środków ze składek członkowskich) stawia pod znakiem zapytania ekonomiczny sens istnienia spółki. Pozostaje zatem albo pozyskać poważne wpływy z innych źródeł, albo rozwiązać spółkę. – Jeśli dojdziemy do przekonania, że realizacja statutowych celów spółki jest niemożliwa z powodu braku środków finansowych, to postawimy na najbliższym walnym wniosek o rozwiązanie spółki – mówi Józef Świerczek. W takim wypadku odpowiedzialność za utrzymanie sieci melioracyjnej spadnie na magistrat.

Zapytany przez nas o opinię na temat kontrowersji wokół MSWwR starosta Adam Hajduk powiedział: – Trudno mi się na ten temat wypowiadać ponieważ sprawę znam tylko z prasy. Starostwo sprawuje jedynie formalny nadzór nad spółką, natomiast jej działalność to sprawa członków. Jeżeli dotrą do starostwa jakiekolwiek sygnały o nieprawidłowościach to oczywiście przyjrzymy się sprawie bliżej, na razie jednak nie ma po temu żadnych podstaw – zamyka temat starosta. Jednak z naszej wiedzy wynika, że temat był już od dłuższego czasu znany staroście. Niestety, mimo formalnego zwierzchnictwa nad spółką, kontrowersje z nią związane nie znalazły zainteresowania w starostwie.

Mamy w Raciborzu kolejny „mokry” problem – obok wysokich cen ścieków, podtapiania całych dzielnic, kontrowersyjnej inwestycji w aqua-park czy stale nam towarzyszącego zagrożenia powodziowego. Złośliwi mówią, że orzeł w herbie Raciborza powinien mieć zamiast szponów – kacze płetwy.

 

Tomasz Szota

————————————————————-


Polecamy również:

Czy RAFAKO przetrzyma stratę milionów? [WIDEO]

Wbrew powszechnym obawom, wiceprezes RAFAKO Krzysztof Burek przekonuje. – Nie będzie to miało większego negatywnego wpływu na funkcjonowanie RAFAKO (zobacz zdjęcia>>)

 

 

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj