Radni w Bielsku dostali limit 6 minut na składanie interpelacji, gdyż podczas jednej sesji złożyli ich ok. 60. Tymczasem w Raciborzu, radni potrafią tych interpelacji jednorazowo zgłosić… 170!
Jedną z cech charakterystycznych dla nowej kadencji rady miasta są przeciągające się wielogodzinne sesje. Dzieje się tak głównie za sprawą licznych interpelacji. Radni na początku kadencji zgłaszają ogromną ilość interpelacji – jak policzył prezydent Lenk, podczas jednej sesji było ich aż 170! Co prawda wiele z nich trafiło do prezydenta w formie pisemnej i nie musiał odpowiadać na nie na sesji, niemniej jednak poprzednia kadencja była pod tym względem dużo oszczędniejsza.
Podobna do raciborskiej był do niedawna rada miejska w Bielsku-Białej. Do niedawna, gdyż po jednej z sesji, na której zgłoszono 60 interpelacji, wprowadzono ograniczenie polegające na tym, iż każdy radny na wystąpienie ma 6 minut. Jak zwykle przy takiej okazji bywa, zdania są podzielone. Przeciwnicy zarzucają, iż jest to ograniczanie demokracji i próba uciszenia przedstawicieli swojej społeczności. Zwolennicy podkreślają, że w ten sposób publicznie przedstawione będą tylko sprawy istotne, radni nauczą się wygłaszać je w zwięzłej formie, przez co sesje nie będą przeciągać się w nieskończoność.
Prezydent Lenk, choć jak sam stwierdził, nieco się zirytował ilością interpelacji i małą wagą zgłaszanych spraw, później się usprawiedliwiał i tłumaczył że w żadnym względzie nie chce radnych ograniczać. Swoją irytację tłumaczył też troską o sprawne funkcjonowanie urzędu. Czy zatem nie pójść w ślady Bielska i wprowadzić ograniczenia czasowe? Czy będzie to zamach na wolność wypowiedzi i uprawnienia radnego, czy wręcz przeciwnie – usprawnienie pracy rady? Zwłaszcza, że w planach jest przeprowadzanie internetowej transmisji sesji, a mało kto z oglądających mieszkańców wytrwa 7-8 godzin aby przekonać się, w jaki sposób jest reprezentowany przez tego, na kogo głosował.
/ps/
————————————————————
zobacz także:
Radni przesadzili? Prezydent się zirytował, opozycja wyszła
Prezydent nie odmawia radnym prawa do interpelacji. Nie podoba mu się jednak zgłaszanie na sesji każdej, nawet najmniejszej, dziury w chodniku. Jak twierdzi, grozi to paraliżem pracy urzędu.