Rozstrzygają się losy linii kolejowych nr 176 i 192. Kolej chce je likwidować, ale są i tacy, którzy widzą dla nich zastosowanie.
Kolej od jakiegoś czasu jest na ustach polityków z całego kraju. Obok autostrad to właśnie tory mają stać się kręgosłupem systemu komunikacji Polski. Dziesiątki lat zaniedbań w tym zakresie, gwałtowny przeskok Polaków z kolejek do kas biletowych za kierownicę własnego auta i pogarszający się wizerunek PKP sprawiły, że może to być proces bardzo trudny. Tym niemniej Polska musi przywrócić kolei wysoką pozycję, bo Unia Europejska właśnie w tym elemencie widzi szansę na zrównoważenie naszego transportu, zarówno pasażerskiego, jak i towarowego. Alternatywa wobec samochodów jest w opinii urzędników z Brukseli tańsza, wydajniejsza i bardziej ekologiczna. Co więcej Unia chce dać na ten cel pieniądze dużo większe niż na rozbudowę sieci drogowej. Z tego powodu coraz częściej słyszymy o inwestycjach na torach, a nie o budowie kolejnych tras szybkiego ruchu. PKP coraz częściej obecna jest w reklamach telewizyjnych, na szyny ruszają coraz to nowocześniejsze pociągi (budząc również kontrowersje, jak jest chociażby w przypadku osławionego pendolino), głośno jest także o modernizacji połączeń kolejowych. Na rewitalizację lub zmodernizowanie wielu tras wydawane są setki milionów złotych. Przykładem może być droga Rybnik – Chałupki, którą remontuje hiszpańskie konsorcjum Rubau.
Jednym z głównych zadań, jakie postawili przed sobą entuzjaści kolei jest ochrona nieużywanych linii kolejowych.
Jednocześnie z atlasu polskich linii kolejowych pewne odcinki mają zniknąć. Są to odcinki nieużywane, na których ruch pasażerski zanikł dziesiątki lat temu, a ruch towarowy przestał być opłacalny lub już w ogóle nie występuje. Ostatnia sytuacja dotyczy linii kolejowych oznaczonych jako 176 i 192. Pierwsza z nich prowadzi od Markowic do Olzy, druga natomiast wiedzie od nieczynnej kopalni w Pszowie do Syryni. Kolej chce się pozbyć tych linii, traktując je jako jednostkę, z której nie czerpie żadnych profitów, a do której co jakiś czas musi dorzucać pieniądze. Postępując zgodnie z procedurą, kolej przekazała decyzje co do ich losu samorządom, po których terenie biegną linie (czyli gminom). Gminy mogą wyrazić zgodę na zlikwidowanie tych linii albo je przejąć. W tym drugim przypadku zainteresowani przejęciem muszą jednak przedstawić jakiś konkretny cel, który ma zostać osiągnięty dzięki pozostawieniu linii.
Członkowie Towarzystwa Entuzjastów Kolei sami konstruują swoje drezyny.
Na przejęcie linii kolejowych linii 176 i 192 liczą szczególnie członkowie Towarzystwa Entuzjastów Kolei (TEK), którzy z zapałem doglądają nieczynnych już torowisk, wykaszają je, strzegą przed złodziejami złomu i jeżdżą specjalnie skonstruowanymi przez siebie drezynami po opuszczonych już szynach. Linie kolejowe nr 176 i 192 entuzjaści chcieliby przywrócić do ruchu kolejowego, wskazując na ekonomiczne uzasadnienie tej decyzji (możliwość wykorzystania transportu kolejowego przy budowie zbiornika Racibórz Dolny oraz późniejszą szansę wykorzystania jej do transportu żwiru). TEK wskazuje również, że opłaci się to również drogowcom, którzy nie będą musieli dopłacać do remontów tras, po których jeżdżą tiry na teren budowy. Stowarzyszenie podkreśla także, że trasy mogą być wykorzystane turystycznie i pasażersko jako drogi, po których mogłyby poruszać się drezyny. Entuzjaści gotowi są służyć swoją wiedzą, doświadczeniem i pracą, żeby zwyciężyło wspomniane rozwiązanie. Według nich, samorządy są gotowe je zaakceptować. Na drodze do realizacji ambitnych zamierzeń stoi właściwie tylko jedna, niewielka przeszkoda – prezydent Raciborza Mirosław Lenk. Prezydent Raciborza jest bowiem gorącym entuzjastą likwidacji linii na odcinku Markowice – Syrynia i według stanowiska Urzędu Miasta w Raciborzu ma konkretny powód dla realizacji tego celu. Właściwie 50 milionów konkretnych powodów. O taką kwotę bowiem podniesie się koszt budowy największej inwestycji drogowej, na którą region czekał przynajmniej dwie dekady – drogi Racibórz – Pszczyna. W opinii urzędników i projektantów utrzymanie tej linii zmuszałoby do budowy niezwykle kosztownej konstrukcji mostowo – wiaduktowej na terenie Brzezia. Entuzjaści kolei uważają z kolei, że liczba ta jest wyssana z palca (przy czym na chwilę obecną nie podają konkretnych danych i czekają na opinie ekspertów).
Pojawiają się głosy, że być może najlepszym rozwiązaniem jest kompromis. Trudno uwierzyć, że prezydent zgodzi się na istnienie na terenie jego gminy nieużywanej na dzień dzisiejszy linii kolejowej, po której pociągi pasażerskie jeździły 30 lat temu i narazi w ten sposób największą inwestycję drogową w regionie na podwyższenie kosztów o 50 milionów zł. Z drugiej strony zapał entuzjastów budzi usprawiedliwiony podziw. Stąd też opinia niektórych, że można by zlikwidować jedynie tę część linii, która leży w powiecie raciborskim.
Leszek Iwulski
komentarz
Jan Psota – wiceprezes Towarzystwa Entuzjastów Kolei
Jako Towarzystwo Entuzjastów Kolei stoimy na stanowisku, że nieużywane do tej pory linie kolejowe stanowią cenny element naszego lokalnego dziedzictwa. Mogą one ponadto być wykorzystane w chwili obecnej i w przyszłości jako rozwiązanie części problemów komunikacyjnych naszego regionu. Według nas linia kolejowa nr 176 w dalszym ciągu posiada potencjał przewozowy i można nią przewozić np. materiały na budowę zbiornika Racibórz Dolny oraz żwir z lokalnych żwirowni. Oprócz tego wykorzystania linii zwracamy uwagę na to, że szlak ten można wykorzystać także turystycznie. Ze swojej strony możemy np. zapewnić rekreacyjne przewozy drezynami, co może stać się dużą atrakcją. Dlatego też nie możemy zgodzić się ze stanowiskiem raciborskiego magistratu, który chce likwidacji linii kolejowej nr 176. Według naszej wiedzy uzasadnienie Urzędu Miasta w Raciborzu jest błędne, ponieważ założenia projektowe skrzyżowania z ulicą Brzeską oparto na fałszywych danych. Przyjęto, że linia kolejowa musi mieć prześwit 5,90 metra, natomiast dla tego typu linii (niepodlegającej elektryfikacji) wystarcza prześwit 4,90 metra. W ten sposób kwota 50 milionów zł., która padła w materiałach prasowych jest według nas poważnie przeszacowana. Wynika to właśnie z przyjętych zawyżonych założeń. Według nas można zastosować rozwiązania, które sprawią, że budowa drogi nie będzie w żadnym stopniu kolidować z utrzymaniem linii kolejowej nr 176. Utrzymanie tej linii kolejowej natomiast może służyć również odciążeniu raciborskich dróg.