Kilka dni temu jeden z mieszkańców postanowił spotkać się z niektórymi radnymi na dyżurach. Niestety, w wyznaczonych miejscach nie zastał nikogo. Jak absencję radnych tłumaczy prezydent Lenk?
Rzecz tyczy radnych stojącej za Mirosławem Lenkiem koalicji "Razem dla Raciborza" (szczegóły w artykule "Chciał porozmawiać z radnymi. Wszędzie pocałował klamkę" ). Czy prezydent przewiduje jakieś środki dyscyplinujące wobec radnych koalicji, którzy opuszczają dyżury podczas których powinni być dostępni dla mieszkańców? – Porozmawiam z nimi na ten temat i będę chciał poznać przyczyny – tłumaczy. Jak twierdzi, absolutnie takich działań nie popiera, aczkolwiek niektórych trochę rozgrzesza. W tym samym czasie kilku z radnych brało udział w spotkaniu w magistracie, gdzie odbywało się ważne wydarzenie, jakim było ogłoszenie wyników budżetu obywatelskiego.
Nagłośnienie tematu uważa za małą, aczkolwiek skuteczną prowokację: – Ktoś bardzo sprawnie w ciągu krótkiego czasu zdążył objechał wszystkie punkty rozrzucone po całym mieście. Szkoda, że nie sprawdził również pozostałych radnych (opozycji – red.) którzy przyjmują.
W opinii Lenka nie jest najlepszym rozwiązaniem, gdy radni terminy przyjęć interesantów wyznaczają na czas innych wydarzeń.
/ps/
————————————————–
zobacz także:
Chciał porozmawiać z radnymi. Wszędzie pocałował klamkę
Jeden z wyborców postanowił sprawdzić, jak radni wywiązują się ze swych obowiązków i spotkać się z niektórymi na dyżurze wynikającym z grafika. Efekt? Nie zastał żadnego.