To kolejna „niezwykła” historia sportowa. Piłkarska historia. Historia upadku i wzlotu. Historia łez, goryczy i zdumienia… Zawodnicy LKS Chałupki sprawili na tegoroczne święta swym kibicom prezent, o jakim tamci marzyli od wielu już lat…
Piękna tradycja
Kiedyś LKS "Kolejorz" Chałupki były jedną z najsilniejszych i najbardziej renomowanych drużyn w naszym regionie. Zawsze współstanowiły o renomie lokalnej piłki nożnej. Jeszcze kilka lat temu okupowały stabilnie Klasę Okręgową i nie obawiały się nikogo – nawet zespołów z najwyższej polskiej półki.
Był to jednak czas, kiedy LKS posiadał spory budżet, a w podstawowym składzie grali zawodnicy oszlifowani już i cieszący się sporą renomą. Wtedy wszystko się układało.
Wtedy. Narodziły się jednak konflikty zarówno na płaszczyźnie trener-zawodnicy, trener-działacze, jak i działacze-sponsorzy. Oszdedł ówczesny trener, odeszli czołowi piłkarze, pieniądze przestały napływać do kasy… Najpierw drużyna zaliczyła bezprecedensowy spadek do Klasy A (2003/2004). W sezonie następnym w sposób równie dramatyczny spadła do ligi jeszcze niższej (2004/2005). Było to z pewnością poniżenie dla członków klubu i jego kibiców.
Przed sezonem 2005/2006 w drużynie panowałojedno motto: "Odzyskać honor klubu!"
Nauczyć się grać
Jednym z powodów kłopotów LKS Chałupki było przeświadczenie, że w drużynie gra za mało rodowitych piłkarzy. Po boisku "Kolejorza" biegali zwodnicy ściągnięci z najlepszych jedenastek regionu lub z wyższych lig. Trudno było wypatrzyć w tej dość elitarnej zbieraninie kogoś, kto wychował się w Chałupkach. Niektórym to bardzo się nie podobało.
Przed obecnym sezonem trener Bocialik miał do dyspozycji zawodników pochodzących tylko stąd. To jednak nic. Średnia ich wieku z trudem przekraczała 20 lat, co też znajdowało swe odzwierciedlenie w samej grze. Rok wcześniej byli "chłopcami do bicia" – chwalonymi co prawda za walecczne serce i rosnące umiejętności, lecz nie potrafiącymi wykorzystać ich w ostrej walce. Przegrywali więc, jak parweniusze, bo nie potrafili wykorzystać przewagi gry, sytuacji podbramkowych, a nawet rzutów karnych (niezapomniana będzie seria 7 z rzędu niewykorzystancyh…). Brakowało zarówno dyscypliny, jak i "boiskowego sprytu". Dzięki temu przygraniczny klub uzyskał najsłabszy wynik w Klasie A i spadł jeszcze niżej. Dla niektórych był to policzek, jeżeli nie nokautujący cios…
Tuż przed sezonem młodzieżówka z Chałupek wygrała międzynarodowy turniej w Piszczu. Prorokowało to niezwykle pomyślnie na kolejną rundę rozgrywek, zwłaszcza, że z kilku tych zawodników korzystała główna drużyna. Ówczesny trener Bocialik zauważał zresztą: Kilku z tych młodych piłkarzy mogłoby po odpowiednim poprowadzeniu wylądowac nawet i w III, II lidze. To mógł być pozytywny wstrząs, pobudzający do jeszcze większej determinacji i przede wszystkim wiary w sukces.
"Chałupki na szpicy!"
Jak się zaczęło?
Skład oparty na "młodych gniewnych" rodem z Chałupek i prowadzony przez Jacka Podgórskiego oraz Adama Bolika rozstrzygnął pierwszy mecz u siebie z Babicami (20 sierpnia) na własną korzyść. Wymęczone 3:2 na swoim terenie to jednak nic, co mogłoby napawać wielką dumą. Kolejny mecz przyniósł jedynie remis (2:2 z Odrą Nieboczowy). Później znowu remis – u siebie 1:1 ze Strzelcem Rzuchów. 5 punktów po 3 meczach to wynik wcale nie rewelacyjny – szczególnie dla drużyny, która miała w zamiarze wygrać rozgrywki.
Co nastąpiło później? Zwycięstwa 5:1 i 10:2. Spektakularne wygrane, w których młodzi piłkarze z Chałupek popisali się mistrzowską wręcz skutecznością i zajadłością godną reprezentacji Anglii lub Włoch. Mecze te pokazały też – w głównej mierze to samym zawodnikom, że potrafią oni strzelać bramki, a więc coś, z czym rok wcześniej mieli największe problemy. Wiedzieliśmy, że musimy wygrywać, więc staraliśmy się za wszelką cenę – puentuje jeden z piłkarzy, Tomasz Mucha.
Po tak uskrzydlających sukcesach przyszedł jednak czas pokory… Porażka 0:2 z Dzimierzem, następnie zaś remisy 2:2 z Ociami Racibórz i 3:3 z Płonią Racibórz popsuły na nowo humoru w Chałupkach.
Były to jednak epizody. Jak się okazało "piłka jest okrągła", lecz jeśli ktoś na prawdę chce w nią kopać, to zwycięży.
Kolejno: 2:0 z Pawłowem, 3:2 z Bogunicami, 9:1 z Kobylą, 3:1 z Gamowem, 4:1 z Pietraszynem, 4:1 z Olzą i 6:1 z Zawadą Książęcą.
7 zwycięstw pod rząd. Zdumienie – bo mało kto już wierzył w tych "młokosów". Wspaniała seria wyniosła LKS Chałupki na czoło tabeli. Teraz drużyna posiada co prawda tylko punkt przewagi nad drugim z kolei Dzimierzem, lecz ufa w powtórzenie układu tabeli po rundzie wiosennej, która rozstrzyga o rotacji pomiędzy kolejnymi klasami rozgrywek. Celem "Kolejorza" jest wygrywanie. Celem jest "odzyskanie" honoru klubu". Skoro nauczyli się w końcu wygrywać i strzelać hurtowo bramki, to z pewnością owe cele zrealizują. Za rok Klasa A? Za dwa lata Liga Okręgowa? Każdemu się to marzy…
Fani odżyli
Kibice LKS-u odżyli. Odzyskali wiarę w swych pupili i dumę z tej drużyny. Popadają w zachwyt – mówi Tomasz Mucha. Chodza tłumami na nasz mecze i cieszą się z każdej bramki. Nie tylko, gdy gramy u siebie. Jeżdżą z nami nawet na mecze wyjazdowe. Nasze mecze dają im niezwykłą radość. Dla nas samych jest to niezwykle podbudowyujące. Daje nam to prawdziwego kopa. Dla nich najważniejsze jest to, że wygrywamy i wygrywamy po pięknej grze. Nie liczy się fakt, że na razie to tylko Klasa B, ale to, że jesteśmy na szpicy! Chałupki znów pokazują kawałek dobrego futbolu.
Drużyna LKS Chałupki staje się ponownie chlubą swej miejscowości i bodźcem do uprawiania sportu przez młodzież. Piłkarze zrealizowali zakładany przed rundą – a więc pierwsze miejsce. Sprawili tym samym swoim fanom świąteczny prezent, o jakim tamci marzyli od wielu już lat.
dw
BOskie
Wczoraj 0:15 z Gosławem Jedlownik 😀