Poszanowanie prawa oraz aktywne uczestnictwo w życiu publicznym (wybory, referenda, konsultacje) podstawowymi obowiązkami obywateli demokratycznego państwa. To praca osiemnastoletniej Łucji Górnik, uczennicy drugiej klasy II Liceum
Ogólnokształcącego, posłanki XI Sesji Sejmu Dzieci i Młodzieży.
5.09.2004 r – poniedziałek
Jest godzina 7.10. Przede mną kolejny pracowity dzień. Mimo, że to dopiero początek roku szkolnego mam pełno roboty, tak jak i wiele moich przyjaciół. Zbliżają się wybory do samorządu szkolnego. W tym roku już wiem, jak to wszystko przebiega w tej szkole. Ludzie! ale ten czas szybko leci! Już jestem w drugiej klasie liceum, a dopiero szłam do gimnazjum! Na dziś mieliśmy już zadane zadanie domowe z matematyki. Nie wiem jak tak można, tak szybko?! Ale z drugiej strony – szkoła jest po to, żeby się uczyć. Po co ja się tak z rana rozpisuję, przecież nie mam czasu. Dzisiaj muszę:
1. Iść do urzędu i odebrać dowód (jutro wybory i pierwszy raz mogę głosować!!!).
2. Rozpocząć kampanię wyborczą do samorządu.
3. Zorientować się, kto jeszcze kandyduje do samorządu.
4. Zacząć zbierać pieniądze od klasy na książki, które potrzebujemy, a jeszcze nie mamy (jestem skarbnikiem klasowym. Fajnie, bo klasa nie poznawszy się dobrze w zeszłym roku, wybrała mnie na tą funkcję też i w tym roku).
5. Porozmawiać z wychowawcą na temat planowanej wycieczki klasowej za granicę (może się uda na początku października!).
6. Odrobić zadanie, które pewnie dziś znowu nam zadadzą.
7. Zacząć uczyć się fizyki na konkurs.
8. Wymyślić, co bę…
Aaaaaaaa! Ale się przestraszyłam! To domofon – Maciek przyszedł po mnie do szkoły. No to się zbieram. Papa pamiętnik.
5.09.2004 r – poniedziałek
Uff…jeszcze prawie miesiąc wakacji! Majka to ma przechlapane – już biedactwo chodzi do szkoły, ale ona chyba to lubi. Za tydzień jadę z Julią do Grecji. Oboje uwielbiamy podróżować i korzystając z okazji, że we wrześniu mamy wakacje, jedziemy dopiero teraz żeby było taniej. Ale do tego czasu muszę się jeszcze pojawić w kilku ważnych dla mnie miejscach. Dziś po południu byłem z rodzicami (Majka tez chciała iść, ale nie miała czasu) na zebraniu dotyczącym rozwoju naszej dzielnicy. Niech się siostra cieszy, że jej nie było, bo by się przeraziła gdyby zobaczyło, jak nasze polskie społeczeństwo się udziela!!!! Nasza dzielnica liczy ponad 10 tys. mieszkańców, a na zebranie przybyło chyba ze 40 ludzi! Już nie mogą mieć wymówki, że nic nie wiedzieli, bo było to ogłaszane i w kościele, i na słupach ogłoszeniowych, i nawet dzieci w szkole dostały karteczki z informacją, które miały przekazać rodzicom. Nie, nie, nie! To się w głowie nie mieści! Po raz pierwszy prezydent oraz najważniejsi ludzie w naszym mieście wymyślili takie coś, znaleźli miejsce – szkołę i co? I tylko tyle ludzi??? Co to za kraj!?
Na spotkaniu były poruszane bardzo ważne kwestie. Mówiono o zagospodarowaniu tzw. żwirowni (to takie miejsce w naszej dzielnicy, gdzie wydobywano dawno temu żwir, a teraz jest pełno stawów). Kiedyś miał powstać tam basen, ale oczywiście spełzło to na niczym (rozpoczęto prace i nagle je przerwano z nieznanych bliżej przyczyn), więc teraz basen w całej swojej okazałości ma ujrzeć światło dzienne. Mają też powstać korty tenisowe, pole do mini-golfa oraz miejsca do rodzinnego, aktywnego spędzania czasu na łonie natury. Pomysł jest super i chyba dojdzie do jego realizacji, bo nawet Unia Europejska pomoże nam finansowo. Także niektóre ulice zostaną w najbliższym czasie wyremontowane. Strach jeździć po polskich drogach. Jakim cudem tylko w naszym kraju tworzą w asfalcie takie dziury? Czy jest to sprawka (jak to mówi wujek Majki i mój) stworzonek nazywanych MCZA (małych czarnych zjadaczy asfaltu)??? Oczywiście gadali też coś o rozwoju szkół, o różnego typu wymianach uczniowskich, itp. itd.
Jeszcze raz muszę to napisać: jak ludzie mogą tak obojętnie patrzyć na to, co się dzieje? Dlaczego nie biorą udziału w życiu publicznym? Przecież mają do tego prawo, a nawet jest to ich obywatelski obowiązek. To tak, jakby nie szanowali prawa. Na szczęście nasi rodzice wychowali nas tak, byśmy dbali o dobro kraju i byśmy uczestniczyli życiu publicznym. Jestem im za to wdzięczny (i myślę, że siostra też). Wydaje mi się, iż większość szarych, zwykłych obywateli sądzi, że nic nie może zrobić dla kraju. Ale to nieprawda. Każdy może coś zrobić – wystarczy się zjednoczyć! Wystarczy przyjść na głupie zebranie! Ale Polacy mają to wszystko gdzieś! A przecież „W KUPIE SIŁA” – fajne hasło. Ach, ale się rozpisałem. Dobrze, że nikt nie czyta mojego pamiętnika, chociaż kilka mądrzejszych zdań mogłaby ujrzeć światło dzienne i przemówić ludziom do rozsądku.
7.09.2004 r – środa
I to ma być państwo demokratyczne? To jest chyba niemożliwe! Z tego, co mi wiadomo, demokracja to władza ludu. Jeszcze sprawdzę w słowniku, żeby się upewnić, bo może pomyliłam definicje. Więc tak:
Demokracja – forma rządów, w której władzę sprawuje lud bezpośrednio lub przez swoich przedstawicieli; władza ludu; ludowładztwo .
To się nie pomyliłam. Okropność! Wczoraj były te wybory do …no…yyy… do samorządów lokalnych. I zamiast ludzie się sprężyć i iść, bo to przecież od nich zależy, kto będzie nas reprezentował tam „wyżej”, to sobie w domu siedzieli i patrzyli na głupią telewizję. Przecież to jest ich obowiązek – obowiązek obywateli demokratycznego państwa! Po co było tyle lat walki o niepodległość, o to, żeby Polska pojawiła się na mapie? Po co pokonaliśmy komunizm? Żeby teraz to wszystko olać? Ludzie myślą, że ich jeden głos niczego nie zmieni, ale takich ludzi jest tysiące. W końcu nikt nie będzie głosował! Ja to od razu pobiegłam, szczęśliwa, że mam już coś do powiedzenia w wyborach. Weźmy na przykład takie referendum: ktoś, kto normalnie zagłosowałyby na TAK, a nie pójdzie do urny, to wychodzi na to jakby był na NIE. A co do frekwencji, to w wyborach uczestniczyło 37% ludzi uprawnionych do głosowania.
No, ale dość o polityce ogólnokrajowej. Z moich postanowień poniedziałkowych udało mi się zrealizować niemal wszystkie.
1. Dowód – oczywiście odebrałam. I nie mam zamiaru wykorzystywać go do takich celów, jak legalne kupowanie piwa i papierosów (jak to czyni teraz spora część młodzieży).
2. Rozpoczęłam moją kampanię wyborczą i nie mówię tu o żadnej kiełbasie. Klasa mi pomaga. Wypisują o mnie same superlatywy i wieszają to w miejscach do tego przeznaczonych w szkole.
3. Wiem już, kto będzie moim rywalem w wyborach. M.in. Krzysiek (zeszłoroczny przewodniczący samorządu – nie ukrywam, że ma duże szanse) oraz Zuzia (taka rozbrykana dziewczyna w moim wieku, wszędzie jej pełno – tak jak mnie – ale jest bardzo dobrą przyjaciółką).
4. Zbliżam się ku końcowi w zbieraniu pieniędzy na książki. Oczywiście Tomek jak zwykle spóźnia się z wpłatą.
5. Wycieczka będzie od 25.09. Jedziemy do Hiszpanii. Super! Kocham jeździć!
6. Zadanie – o tym to szkoda cokolwiek pisać, bo wiadomo, że zrobiłam, a Agnieszka jak zwykle ode mnie zerżnęła.
7. Yyy… co do fizyki, to jeszcze nie zaczęłam.
8. Wymyśliłam, co bę…
Aaaa! Ja zbiję kiedyś domofon za ten jego piszczący dźwięk!!!!! To znowu Maciek, mamy iść do kina na „Marzyciela” (muzykę do filmu napisał Polak – Jan Karczmarek, a w roli głównej występuje Johnny Depp).
10.09.2004 r – sobota
Majka skacze po domu od wczoraj, bo została przewodniczącą samorządu szkolnego. Zaprosiła nas (tzn. całą rodzinkę) na lody.
Przygotowania do wyjazdu wrą. Mama, jak zwykle, najbardziej zdenerwowana, chociaż nie jedzie. Martwi się czy sobie poradzimy z Julią, a my przecież nie jedziemy razem pierwszy raz za granicę, a ja mam w końcu 22 lata!
Dziś rano, kiedy byłem na zakupach z mamą (kupowałem jedzonko do Grecji) spotkaliśmy naszych znajomych. Rozmowa zeszła na temat rozwoju naszego miasta. Mówili, że należałoby zrobić jakieś dodatkowe przejścia dla pieszych, ustawić światła na najbardziej ruchliwym skrzyżowaniu w naszej dzielnicy. Ze wszystkim tym się zgodziłem i spytałem, dlaczego nie było ich na poniedziałkowym zebraniu. Powiedziałem, że prezydent pytał się, czy mamy propozycje, co warto byłoby zrobić, poprawić i ulepszyć w naszej okolicy – można było zgłosić każdy pomysł. A znajomi – „wzorowi” obywatele demokratycznego państwa odpowiedzieli, że nie mogli przyjść, bo w czasie zebrania leciała właśnie ich ulubiona telenowela! Szok! Zamurowało mnie! Jeżeli telenowela jest ważniejsza od spraw własnego otoczenia, to ten kraj wyraźnie zszedł na psy!!! Normalnie, nie mam już siły tego komentować.
Zaraz zadzwonię do Julii, spytać się czy udało jej się spakować do mniej niż trzech ogromnych walizek. Ach, te kobiety! Bez 10 par butów i 5 kompletów ubrań na każdy dzień nigdzie nie mogą jechać. Powiem jej, że ja tego nosić nie będę! Nie jestem pantoflarzem!
13.09.2004 r – wtorek
Ale mam spokój w domu, Makuś wyjechał do Grecji. Nikt nie wyrywa mi pilota z ręki, kiedy chcę obejrzeć mój jedyny ulubiony program w telewizji. Nikt nie przeszkadza mi w odrabianiu lekcji (brat, chociaż taki stary, to przeszkadza czasem jak pięciolatek). Nikt mi nie krzyczy: „Zrób mi herbaty!” lub „Daj mi kromkę chleba z serkiem, wędlinką, sałatką, pomidorkiem i szczypiorkiem, bo jestem głodny!”. Czeka mnie dwa tygodnie odpoczynku od brata w domu i kolejne dwa w Hiszpanii (bo on przyjeżdża 26.09, a ja wyjeżdżam 25.09). Ale z drugiej strony już za nim tęsknię. Nie ma to, w końcu, jak starszy brat.
Jestem jeszcze bardziej zabiegana niż zwykle, obowiązków to z powodu obowiązków przewodniczącej samorządu. Na szczęście, ja lubię, jak dużo się dzieje, a im więcej mam na głowie, tym łatwiej jest zorganizować sobie czas. Może to trochę nielogiczne, ale to prawda. Obecnie wymyślamy w samorządzie, co zorganizować na dzień nauczyciela. Wiem, że to dopiero w październiku, lecz nie będzie mnie w szkole (wycieczka) przez 2 tygodnie i, jak zwykle, zacznie później brakować czasu.
Wczoraj odbyło się w naszej szkole referendum. Młodzież miała zdecydować, czy chcą, by do szkoły przyjechał jakiś ważny polityk (jeszcze nie wiemy, kto to będzie), aby dowiedzieć się mniej więcej, jak działają wybrani przez nas posłowie i prezydent. Miałaby to być taka pogadanka polityczna. Na szczęście prawie nikt nie zawiódł i 95% społeczności uczniowskiej wzięło udział w referendum. Mam nadzieję, że w przyszłości wszystkie wybory będą mogły się szczycić takim „wzięciem”. Głosy zostały policzone, tak więc w okolicach listopada/grudnia ściągniemy do nas kogoś ważnego.
Jestem z siebie dumna, ponieważ zabrałam się w końcu za fizykę. Myślę, czy nie zapisać się z Maćkiem na kurs tańca. W sumie mam jeszcze trochę wolnego czasu. Jednak gdyby nie skrupulatność, z jaką zapisuję wszystko to, co mam zrobić, to chyba bym o połowie zapomniała. Jutro:
1. Wytargać Tomka za uszy, bo dalej nie zapłacił!
2. Kupić mamie i tacie prezent z okazji rocznicy ślubu (to już za tydzień). Może zrobię coś własnoręcznie (jeszcze nie wiem – mam nadzieję, że Maciek mi doradzi).
3. Kupić coś Beacie na osiemnastkę (mam czas do 18 września).
4. Odwiedzić Zuzię, bo chora – ma anginę (jak można dać się anginie we wrześniu?).
5. Jakby zakupów było mało, to muszę kupić jeszcze sobie nową bluzę do Hiszpanii.
6. Pogadać z odpowiednimi ludźmi i wymyślić, jakiego polityka sprowadzić do szkoły.
7. Zacząć zbierać pieniądze na papier ksero.
8. Zrobić coś, aby dało się zorganizować jakieś zajęcia pozalekcyjne.
9. Nauczyć się na sprawdzian z matematyki od początku pierwszej klasy (w końcu matematyka to przedmiot wiodący na mat-fizie i prawie cała klasa zdaje matę na maturze).
10. Zlecić komuś organizację dyskoteki szkolnej (najlepiej Krzyśkowi, bo ja się na tym nie znam, a on jest przecież moim zastępcą).
11. Pogadać z Maćkiem o kursie tańca.
To chyba wszystko, ale bywało więcej do roboty. Teraz przez 10 minut będę się relaksować ciszą (dzięki nieobecności Makarego), a potem zabieram się za czytanie „Pana Tadeusza”.
19.09.2004 r – poniedziałek
Jesteśmy w Grecji od 6 dni, a wydaje nam się, że mieszkamy tu od zawsze. Ludzie są tu bardzo przyjaźni i mili (większość z nich potrafi powiedzieć kilka słów po polsku). Miejscowość, w której mieszkamy (Leptokaria) jest mała i przytulna. Temperatura jest nadal wysoka, ale wytrzymujemy. Jedzenie szykujemy sobie sami, a każdego popołudnia chodzimy na plażę i pływamy.
Wczoraj byliśmy w Atenach – niesamowite miasto. Kiedy ma się świadomość, że kilka tysięcy lat temu istniała tam już rozwinięta cywilizacja, robi to jeszcze większe wrażenie. Musieliśmy o godzinie 1.00 w nocy stawić się na zbiórkę, by na godzinę 7.00 być w Pireusie (największym porcie greckim, a trzecim w Europie). Od godziny 8.00 byliśmy na Akropolu. Niesamowite, naprawdę! Trzeba być tam samemu, aby poczuć tamtejszą atmosferę – antyczną, podniosłą. Jestem pełen podziwu dla starożytnych architektów. 2 500 lat temu budując Partenon zastosowali wiele trików. Np. podłoga jest wypukła – różnica poziomów wynosi 10 cm – by w świątyni nie zatrzymywała się woda, a kolumny są różnej grubości.
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że to właśnie w Atenach narodziła się demokracja. Stąd rozprzestrzeniła się prawie na cały świat. U nas w Polsce też jest, tylko, że Polacy nie umieją jej wykorzystać. Myślę, iż rodzice namawiali nas do przyjazdu tutaj, byśmy poznali kulturę i historię kraju, który jest matką demokracji. My przyjechaliśmy tu, głównie po to, by poznać egzotykę tego miejsca, kulturę, obyczaje oraz historię, niekoniecznie tą polityczną. Ale powód rodziców był jednak jednym z ważniejszych.
Rozmawialiśmy również z panią rezydentką (tutaj w Leptokarii) czy Grecy również tak niechętnie uczestniczą w życiu politycznym swego kraju, tak jak to robią Polacy. Okazało się, że tutejsi mieszkańcy wiedzą, iż to stąd wyszła demokracja i starają się dalej dawać przykład swej postawy obywatelom innych państw. Gratuluję!! Polacy! Patrzcie, jak Grecy dbają o dobro swego narodu!
Jutro idziemy z Julią na wieczór grecki. Chcemy nauczyć się tańczyć słynnego greckiego tańca – zorby.
Rozmawiałem wczoraj z Majką przez telefon. Była na 18-tce u Beaty. Podobno wybawiła się za wszystkie czasy i – co dziwne – stwierdziła, że nie była to strata czasu (bo ona ma tyle obowiązków). Pochwaliła mi się przeczytaniem „Pana Tadeusza”. Podobno przeczytała go w dwa dni, tak ją wciągnął. Moja siostra to faktycznie niezły oryginał, tak jak zresztą i ja!
Łucja Górnik
kl. II a
Zespół Szkół Ogólnokształcących
im. Adama Mickiewicza
w Raciborzu