Ten dzień, jakże osobisty dla każdego z nas. Wszystkie te informacje, wszystkie wiadomości, fotografie, relacje tu umieszczane są wyrazem naszych najgłębszych emocji, emocji nabardziej intymnych. Uczucia, których czasem się wstydzimy, dziś wypływają z nas bez hamulca…
Ten dzień, jakże osobisty dla każdego z nas. Wszystkie te informacje, wszystkie wiadomości, fotografie, relacje tu umieszczane są wyrazem naszych najgłębszych emocji, emocji nabardziej intymnych. Uczucia, których czasem się wstydzimy, dziś wypływają z nas bez hamulca. Cały świat, cała Polska Go żegna. Bez względu na miejsce, bez względu na to czy jest to Racibórz, czy Kraków, czy oddalony Gdańsk…wszystkich jednoczy dziś jedno. Godzinę temu dostałam e – maila od przyjaciółki, właśnie z Gdańska. On też przepełniony jest jednym – Nim…
„…Jeszcze wczoraj, stoczniowcy z prezydentem Gdańska, ułożyli pod Pomnikiem Poległych Stoczniowców kilkumetrowy krzyż z żółtych i białych kwiatów. Byli tam ci, którzy towarzyszyli modlitwie, pod tym pomnikiem, Janowi Pawłowi II w 1987 roku.
To miasto wiecznie tętniące życiem, nie zasypiające nawet na chwilę. W takim żyję, takie też i Ty pamiętasz. Takie je znamy. Takie było do dzisiaj – piątek, zwykły, kolejny dzień tygodnia. Taki powinien być, ale nie jest. Wszyscy w skupieniu, w ciszy przygotowywaliśmy się na pożegnaie Ojca Swiętego. Ci, którzy chcieli, którzy czuli taką potrzebę, poszli do kościołów, aby razem z innymi wspólnie pożegnać Jana Pawła II. Ale większość osób pozostało w domach.
Ulice wymarłe, sklepy pozamykane, restauracje nieczynne. Nie poznaję tego miasta, nie poznaję tej dzielnicy. Wszystko ucichło. Cisza, przerażająca cisza, która nas otacza potęguje tylko wrażenie opuszczenia i pustki. Cały świat żegna tego Wielkiego Człowieka, świat, który On tak bardzo ukochał i który tak bardzo pragnął zjednoczyć. Dzisiaj mu się to udało. Ile z tego pozostanie? To już zależy od nas samych. Nie jestem osobą mocno związaną z Kościołem, jednak od soboty, 2. kwietnia, i ja zastanawiam się, czym jest dla mnie wiara? Nie Kosciół, ale wiara. Pewnie takich jak ja jest wielu – ludzi, którzy nagle zaczęli się zastanawiać nad tym co mówił Papież, nad tym co starał się nam przekazać. „…Nie ma szczęścia, nie ma przyszłości człowieka i narodu bez miłości, która przebacza, choć nie zapomina, jest wrażliwa na niedolę innych, nie szuka swego, ale pragnie dobra dla drugich, miłości, która służy, zapomina o sobie i gotowa jest do wspaniałomyślnego dawania…” – te słowa, tylko z jego ust brzmiały dla mnie wiarygodnie, bo to był jedyny człowiek, u którego w parze szły słowa i czyny. Żył tak jak mówił. Wierzył, w to co głosił. Wierzył w potęgę miłości. I wiesz, ja też w nią wierzę.
Przez cały czas trwania pogrzebu padał deszcz, teraz wyszło słońce, niczym znak od Niego, że w końcu po ciężkiej, jakże bolesnej i trudnej w ostatnim czasie wedrówce, znalazł się u boku Tego, którego tak ukochał i któremu tak wiernie służył przez całe swoje życie. Powiedział: „A przecież nie cały umieram, to co we mnie niezniszczalne – trwa”. Nie bał się śmierci. Odchodził z ufnością i w spokoju. Niewielu jest ludzi takiej wiary…
Pomimo smutku i przygnębienia Jego odejściem, wiem, że to co stworzył pozostanie na zawsze w nas, w naszej pamięci. Nie zapomnimy o Tobie nigdy! Ja o Nim nigdy nie zapomnę. „Człowiek jest wielki nie przez to co posiada, lecz przez to kim jest. Nie przez to, co ma, lecz przez to czym się dzieli z innymi”. Był i pozostanie Wielkim…”. Iza
/SaM/
Widziałem wczoraj w tv ze w tym samym miejscu w gdansku,przy pomniku stoczniowców tez bylo sporo ludzi.Juz nigdy nic i nikt tak nie zjednoczy Polakow.