Powódź tysiąclecia. Dziesięć lat temu Racibórz znalazł się na pierwszych stronach gazet całego świata. Może warto zastanowić się nad upamiętnieniem tej rocznicy? Nasz kolega, który w lipcu 1997 roku przebywał w Tokio ze zdumieniem obserwował japońskie wydanie wiadomości telewizyjnych z migawkami z zalanego miasta, a jedyne co zrozumiał z komentarza to słowa „Racibórz” i „Odra” wypowiedziane z mocno samurajskim akcentem. To właśnie wielka powódź, powódź tysiąclecia, jak ją wóczas ochrzczono sprawiła, że dziennikarze z całego świata musieli się nauczyć wypowiadania nazwy naszego miasta i rzeki przez nie przepływającej.
Dziś, po dziesięciu latach trudno już odnaleźć ślady tamtych wydarzeń. Mieszkańcy Raciborza szybko uporali się z odbudową zniszczeń, szybko odzyskali to, co stracili. I jedynie dworzec kolejowy nie może wykaraskać się z tamtej biedy lecz wynika to chyba nie tyle z wielkiej wody, co z niemocy polskiego kolejnictwa.
Dziesięć lat to okazja do przypomnienia tamtych wydarzeń. Może warto zastanowić się nad uczczeniem tej rocznicy i promocją naszego miasta z tej okazji? W lipcu odbędzie się konferencja naukowa poświęcona budowie zbiornika, który ma nas uchronić przed podobną tragedią. Zjadą się naukowcy z długimi tytułami naukowymi przed nazwiskami i politycy w gestii, których leżą decyzje.
Warto pokazać, że mimo katastrofy, największej po wojnie, nasze miasto podźwignęło się i zdołało zaleczyć rany. Wiele firm, które stanęły na skraju bankructwa odbudowało się i funkcjonuje lepiej niż przed dziesięciu laty. Nie obyło się bez pomocy zewnętrznej, państwa, różnych instytucji i ludzi, którzy postanowili pomóc tym, którzy wszystko stracili. Są wśród nas tacy, którzy dopiero niedawno spłacili kredyty powodziowe, zaciągnięte na odbudowę swoich domów.
Podziękujmy za pomoc raz jeszcze.
W jaki sposób? Pomysłów jest wiele. Można zorganizować wystawę fotografii (wiele takich zdjęć z tamtych czasów znajduje się w domowych archiwach), konkurs malarski dla dzieci, spływ kajakowy, zawody wędkarskie, czy turnieje sportowe.
Zachęcamy naszych Czytelników do zabrania głosu w tym temacie.
/Redakcja/
Jak upamiętnić rocznicę wielkiej powodzi?
- reklama -
„naukowcy z długimi tytułami naukowymi przed nazwiskami” Chroń nas Panie Boże przed takimi sformułowaniami. Ws. rocznicy – powinny obowiązkowo stanąć na Rynku (nie w galeriach) plansze ze zdjęciami upamiętniającymi to wydarzenie.
powinien odbyć się jakis koncert na placu długosza. Jednocześnie moznaby prowadzić jakąś zbiórke pieniedzy na ostateczne usuniecie szkód….
tylko przygłup chce czcić tego typu tragedię. O przyczynach i skutkach trzeba pamiętać by nie dopuścić do kolejnych takich zniszczeń. Ten co to wymyślił to pewnie bezrobotny na wlasne życzenie.
o co tu chodzi ? o tragedie czy o to, ze raciborz znalazl sie na pierwszych stronach gazet??? takie bzdury i taka propozycje moze dac tylko ten, korego powodz osobiscie nie dotknela. strat moralnych nie da sie nadrobic, do dzisiaj powodzianie dokladnie sledza stan na odrze jesli tylko jest wieksza ulewa pzdr
a właśnie że: trzeba to uczcić, aby tego nie zapomnieć. Tragedia wielka ale i wielka pomoc i współpraca mieszkańców. Tę współpracę mieszkańców zupełnie oddolną własnie trzeba uczcić!!!
Najlepszym „żywym” pomnikiem upamiętniającym powódź jest RACIBORSKI DWORZEC! Pomnik to zarazem niesamowitej nieudolności posłów okręgu rybnickiego i samorządowców z Raciborza. I nie wińmy tu PKP bo jeśli się by tupło nogą to oni by ten dworzec już dawno wyremontowali. Tyle tylko, że mają ważniejsze priorytety np. dworce w… Skierniewicach czy Siedlcach, które gruntownie wyremontowano mimo, iż nie przeszły powodzi. Czyżby Racibórz traktowano z przymróżeniem oka?! A co do samych obchodów
tej tragedii urządził jakąś wystawę czy nawet instalację właśnie w hallu raciborskiego dworca i super nagłośnił medialnie tę sprawę ośmieszając w ten sposób zarówno PKP-owców jak i raciborskich samorządowców którzy nie zwracają uwagę na „bramę wjazdową” dla wielu odwiedzających Racibórz po raz pierwszy.
Spowrotem zalać. po ostatnich wyborach i tak już nas nic dobrego nie czeka przez najbliższe lata
Kupkarze na targowisku, zapaśnicy , strazacy , pseudosamorządowcy i ich koryta , kolesie samorządowców i koryta kolesi samorządowców, sitwa w starostwie, sitwa w UM , sitwa w PK, sitwa w MZB sitwa w szpitalu itd itd…itd… a wszystko to werbusy
Ja bym proponował zburzenie tego szkaradztwa szpecącego nasze miasto i odbudowanie go, żeby wyglądał tak jak wcześniej: http://www.raciborz.com.pl/rac/gfx/artykuly/full/artykul_6oa77aj2ks_5_kolej5.jpg . Nie rozumiem poco zburzono poprzedni dworzec i wybudowano to PRLowskie „pudełko”. I moze zrobić jakiś konkurs fotograficzny dla mieszkańców miasta, którego tematem mogły by być miejsca przypominające nam o powodzi, a w lipcu zorganizować wystawę konkursowych zdjęć
Pamiętam jak oddawano do użytku dworzec w R-rzu. Jako dzieciak wprawdzie ale pamiętam to dobrze bo często jeździłem wtedy pociągami do i z R-rza. Ten budynek był wtedy podziwiany jako super nowoczesne połączenie blachy i betonu. Tylko co rozsądniejsi pukali się w głowę jak można było tak nisko umieścić główny hol. Obecnie ten dworzec można świetnie przebudować z zewnętrznym inwestorem w centrum handlowo-usługowe. To jedyne wyjście. A czy miasto już w końcu go przejęło?
Wiem jak: TRZEBA SIĘ ZALAĆ Z OKAZJI ZALANIA !!!
A może umieścić także w Centrum galerii księgę, w której ludzie wpisywaliby swoje wspomnienia. Jak oni to widzieli, co stracili itp. „Pamiętam jak nie było mozliwości, aby podjać pieniadze w banku Śląskim. Będąc tam dowiedzieliśmy się się, że „prane” są pieniądze – były ponoć płukane po przejściu powodzi. Z jednej strony nas to rozsmieszyło, że bank „pierze” pieniądze, a z drugiej strony bylismy źli, bo nie mogliśmy zrobić koniecznych zakupów.
Także wspomnienia tragiczne – ledie ujścia z życiem, utraty dorobku życia, ale także wielu innych – jak np braku przez miesiąc wody i dowożenie jej beczkowozami. Wożenie jej wiadrami windą, a co w przypadku, gdy ona nie chodziła? Oj było ciężko i z myciem i z gotowaniem, z praniem itp. Tak mozna sobie wyobrazić tylko czas klęski. Nie trzeba było uruchamiać wyobraźni, to się po prostu działo.
Najlepiej uczci się rocznicę powodzi (jak i każdą inną rocznicę związaną z tym miastem – najazd tatarów) dynamicznym rozwojem tego miasta i nadrobieniem strat.
Należy uczcić tę rocznicę.Może wydać kronikę powodzi 1997roku.Pamiętajmy jak działało radio Vanessa.Jaki był kiedyś Markowiak.Po co przyjechał Kwaśniewski do ZEW-u.Jednak proponuję aby przedstawić publicznie jak Racibórz obecnie przygotowany jest na nadejście takiego kataklizmu.
Proponuje ponownie zalać wszystko, przywrócić Markowiaka i zacząć chodować karpia. A wszystko aby uczcić zasade że Racibórz nie ma już nic do powiedzenia.
A pamiętacie jak prędziutko w 1997r. przenoszono sztab antykryzysowy z Urzędu Miasta do Nowoczesnej na ul.Wileńską? ..i tak już zotało..
Proponuję aby Urząd Miasta zebrał w określonym czasie napisane wspomnienia ludzi którzy osobiście doświadczyli tej tragedii i brali udział czynny w pomocy powodzianom. Jeszcze jest trochę czasu aby to opublikować w formie książkowej , ilustrowanej zdjęciami. Ja chętnie napiszę.Organizowałem akcję dostarczania żywności mieszkańcom ul. Drzymały i Głowackiego a na koniec ok. 1,00 w nocy uratowaliśmy człowieka który zawisł na okratowaniu sklepu, pod balkonami obok fotografa TKACZ.
Wiem, ze chcecie dobrze ale Tak sie wymadrzacie i nie da sie tego sluchac. My powodzianie doskonale pamietamy kazdy szcegol przed, w trakcie jak i po powodzi. Jej skutki do dzis sa odczuwane w naszych domach. My jakos nie mamy zamiaru (przynajmniej ja) powracac i upamietniac te straszna katastrofe. Moze upamietnimy to dlaczego tak sie stalo? dlaczego pan Markowiak biegal po osiedlu XXX-lecia z megafonem krzyczac, ze powodzi nie bedzie i aby zachowac spokoj!Pamietam do dzis jak ludzie z wiezowcow
brali cenne dla nas dary, jak dzieci z nie zalanych domkow wyjezdzaly na kolonie dla powodzian, jak ludzie brali za darmo chleb a potem sprzedawali go za 10 zl, pamietam szabrownikow czekajacych na okazje..,pamietam jak glodowalismy, pamietam tez placz matki i ojca….nie chce do tego powracac..nikt nam Powodzianom wtedy nie pomogl..A pan Markowiak potem zbieral nagrody i ordery za sprawna akcje powodziowa….A winetoo lepiej niech sam sobie zaleje chalupe a nie wypisuje glupoty
i jesli chcecie upamietnienia tego strasznego wydarzenia to niech sie tym zajma powodzianie i osoby pomagajace w akcji nie tylko ratunkowej pod patronatem jakiegos naukowca, pisarza kogokolwiek tylko nie polityka!oni potem zaslugi sobie przypisza a bedzie to doskonala okazja aby sie pokazac, a my bedziemy klaskac?Moze nam UM badz Starostwo zafunduje walki SUMO
na rynku?nie my chcemy rozmowy, debaty na temat naszej przyszlosci i zwiazanej z nia bezpieczenstwa…tym niech sie politycy zajmuja..a wystawa zdjec? czemu nie jestem za.pozdrawiam wszystkich a jesli kogos urazilem to przepraszam.
i przepraszam za literowki…
Czytając wypowiedź Powodzianina utwierdzam się w przekonaniu iż powinna zostać wydana kronika powodzi.By spisać i zebrać wpomnienia.Jest na tyle dawno by nie wspominać o małostach.Jeszcze żyją świadkowie.My wszyscy mamy jakieś zdjęcia.Podzielmy się tą pamięcią między sobą i zachowajmy to dla naszych dzieci.Mamy jeszce czas.Powinno to być opłacone przez gminę lub powiat.Zlećmy to profesionalnemu historykowi i/lub dziennikarzowi.Zróbmy to szybko nim zabierze się za to Ryszard F.. 😉
kronika zdjec moim zdaniem byla by tutaj najlepszym rozwiazaniem w tej sprawie
Konkurs pamiętnikarski (z nagrodami) mogłoby miasto ogłosić. Nie sądzę, jednak, że należy przemilczeć rzeczy drażliwe. One na pewno w rzetelnych i prawdziwych opowieściach powodzian by się pojawiły. W czasie powodzi mieliśmy zarówno do czynienia z solidarnością i współpracą mieszkańców jak i z wyrządzaniem sobie na wzajem krzywd. Wydawanie Pamiętników/albumów ma tylko wtedy sens gdy ma na celu ukazanie zjawiska w pełnej okazałości. Propagandowe publikacje, uroczystości mijają się trochę z celem.
Oczywiście – trzeba piętnować zachowania aspołeczne w syt. zagrożenia, jaka miałą miejsce; piętnować amoralne zachowania z tego czasu, by w podobnych sytuacjach w przyszłości było ich znacznie mniej. Opracowanie historyczne nie byłoby najlepsze. Tu przydałaby się socjologiczna monografia.
Dziennikarzy również zostawmy w spokoju, niech się zajmą bieżącymi sprawami. Tego typu monografie opracowują zwykle socjologowie bądź mają one charakter interdyscyplinarny.
to bylo starszne przezycie..dom zalany do pierwszego pietra i widzac jak fabryka wybucha na ostrogu…i ci powodzianie co zgarniali wszystko bo im np. zalalo buty jak wychodzili popatrzec jak inni cierpia…albo im garaz podmylo
mi osobiscie sie powodz podobala bo z kolega pol wsi na pontonie przeplynelismy:)
Zebrać wspomnienia, minimalnie opracować i zredagować i wydać w książeczce ze zdjęciami – amatroskimi, z archiwów domowych. Żadnego wstępu polityków, markowiaków, komendantów i naczelników. Tylko ludzie z Ostroga i Płoni – ci, którzy zostali poszkodowani (nie Ci, którzy potem jechali na kolonie, albo wyremontowali sobie sklepy, bo zalało im na godzinę 3 cm na połowie podłogi w piwnicy…)