– Proszę o umożliwienie radnym dostępu do Internetu – zamontowanie tzw. "hotspota" na sali obrad. Jeżeli będzie jakiś problem finansowy, to sprzęt kupię za swoją dietę i mówię to zupełnie poważnie – wnioskował radny Tomasz Kusy.
Po pomyśle starostwa na zakup laptopów komputeryzuje się również Rada Miasta, a właściwie jeden radny i to na własny koszt. Radny Tomasz Kusy (PiS) zaproponował zamontowanie na sali obrad punktu bezprzewodowego dostępu do internetu. – W czasie prac rady, czy komisji rewizyjnej właściwie bez przerwy korzystam z ustaw czy innych dokumentów dostępnych w Internecie – argumentował radny. Do tej pory korzystał z uprzejmości pracowników Biura Rady, którzy udostępniali mu własne komputery, o ile z nich właśnie nie korzystali. – Na komisje i sesje chodzę z własnym laptopem, ale dostęp do sieci poprzez telefon komórkowy jest uciążliwy – twierdzi Kusy.
Prezydent Mirosław Lenk stwierdził, że Internet jest dostępny na sali obrad i można się podłączyć. Sekretarz miasta Tomasz Kaliciak wskazał nawet gdzie znajduje się… gniazdko na ścianie. – No to teraz będę musiał zaopatrzyć się w 10 metrów kabla i rezerwować to gniazdko na wypadek gdyby jeszcze ktoś przyniósł laptopa – komentuje radny. Deklaruje, że jeżeli nie pojawi się stosowny sprzęt WiFi (internet bezprzewodowy) na sali obrad, to w porozumieniu z urzędowymi informatykami zakupi stosowny z własnej kieszeni.
/SaM/