"Nowa Tyta" – lokalny miesięcznik społeczno-kulturalny, jaki od blisko pięciu lat trafiał do rąk mieszkańców kuźniańskiej gminy, przestał się ukazywać.
W związku z tym, wskazane jest syntetyczne przedstawienie dziejów miesięcznika, którego tytuł wiele osób (zwłaszcza ludzi niebędących mieszkańcami Śląska) wprawiał w niemałe zdziwienie.
Próby powołania do życia gazety gminnej pojawiały się w kuźniańskim środowisku już na początku lat 90. XX wieku. W Kuźni Raciborskiej i w okolicznych wsiach mieszkańcy zaczęli odczuwać lukę powstałą po rozwiązaniu redakcji "Życia Rafametu". Jednakże postęp komputeryzacji, a za nim duże ułatwienie i rozwój technik drukarskich oraz rozwiązanie w kraju Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, zwanego potocznie cenzurą, przyczyniły się do szybkiego rozwoju czasopiśmiennictwa.
Na szeroką skalę zaczęły powstawać gazety lokalne, a obok nich – tzw. dziennikarstwo obywatelskie. I na tej fali, u schyłku 1996 r. ówczesny dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury – Andrzej Migus – nie tylko wpadł na pomysł utworzenia w Kuźni miesięcznika, ale go starannie zrealizował. Do projektu gminnej gazety dołożył krótki, łatwy do zapamiętania i osadzony w tradycjach środowiska tytuł "TYTA". Skoro raduje się dziecko, idące po raz pierwszy do szkoły, a z nim cała rodzina z podarunku zwanego "tytą pierwszoklasisty", to nic nie stoi na przeszkodzie, aby tę radość rozszerzyć na całą gminną społeczność: stworzyć tytę pełną informacji z życia gminy. Pomysł okazał się przysłowiowym "strzałem w dziesiątkę". Funkcja redaktora naczelnego powierzona została Janowi Klusce.
Nie odniósł skutku jednak wspólny plan, jakim było zachęcenie do współredagowania tego miesięcznika uczniów byłego Zespołu Szkół Technicznych. I nie uczniowie byli tutaj winni, tylko ówczesna dyrekcja szkoły. W tej sytuacji trzeba było sięgać do mających żyłkę lokalnych społeczników. Nie było ich wielu (poza pracownikami MOK-u), ale gazeta wychodziła regularnie i zdobywała coraz liczniejsze grupy stałych czytelników.
J. Kluska, wspólnie z pomysłodawcą miesięcznika ustalił ramowy program "Tyty", zaznaczając, że nie będzie się on opowiadać za żadnymi ugrupowaniami politycznymi w gminie.
Po jakimś czasie, gazeta wydawana przez MOK została sprywatyzowana i – wbrew ustalonemu wcześniej programowi – dość ostro zajęła się różnymi politycznymi rozliczeniami. Z taką sytuacją nie mógł się pogodzić redaktor Kluska i zrezygnował z pełnionej dotąd funkcji. Mimo to, nie przestał pisać o ludziach i problemach środowiska. Coraz częściej zaczęli zmieniać się zarówno wydawcy, jak i redaktorzy naczelni tego poczytnego miesięcznika.
Wkrótce po wyborach samorządowych w 2002 r. "Tyta" przestała się ukazywać. Wielu czytelników, znających osobiście i z prasowych łamów J. Kluskę zaczęło zasypywać pytaniami i sugestiami dotyczącymi wznowienia redakcji pisma. Ten, widząc ogromne społeczne zaufanie, podjął się tego niełatwego zadania. Dla uniknięcia ewentualnych kłopotów z byłymi właścicielami gazety, nadał miesięcznikowi tytuł "NOWA TYTA" w celu podkreślenia wcześniej ustalonej linii programowej. Dość gładko poszło z rejestracją gazety w sądzie i w siedzibie Biblioteki Narodowej w Warszawie.
W numerze, nazwanym "próbnym" z lutego 2003 r. red. Kluska napisał m. in.: "Szanowni Czytelnicy! To Wasze życzenia i oczekiwania spowodowały, że oddajemy Wam pierwszy numer – niby nowej, a w gruncie rzeczy – dawnej gazety gminnej. Ale jednocześnie chcemy uczynić wszystko, żeby "Nowa Tyta" pozbyła się na zawsze onegdajszych błędów, grzechów i skłonności, które mogą powodować czyjeś cierpienie, gorycz, niechęć lub złość, które nie łączą, tylko szkodliwie dzielą…". W tym też numerze zamieszczony został ramowy program, który dość konsekwentnie udawało się realizować.
Początkowo "Nowa Tyta" liczyła 12 stron. Z czasem ich liczba wzrosła do 16, by po kilku następnych numerach osiągnąć stały, 20-stronicowy pułap. Zdarzało się, że gazeta miała i 24 strony, ale było to niezwykle rzadko i podyktowane przeważnie specyficznymi wydarzeniami (jak np. wybory). W marcu 2005 r. miesięcznik po raz pierwszy ukazał się w kolorze, tzn. na okładce widniał szereg kolorowych zdjęć wydrukowanych na kredowym papierze. Barwną okładkę można było uzyskać wyłącznie dzięki sponsorom. Gazeta w kolorze ukazała się w sumie dziewięć razy.
Miesięcznik przechodził co jakiś czas pewne modyfikacje. A to wprowadzono różnorodność czcionek w tytułach artykułów, a to niewielkiej korekcie poddawano winietę, to znów wprowadzono terytorialny zakres dystrybucji kuźniańskiej prasy. Mimo tych kosmetycznych zmian, gazeta była niezwykle poczytnym miesięcznikiem.
Pod koniec 2006 r. redaktor Kluska zapowiedział, że funkcję naczelnego z przyczyn zdrowotnych i osobistych pełnił będzie najdłużej do końca 2007 r. Tym samym rozpoczęły się poszukiwania ewentualnego następcy, który niemalże społecznikowsko i hobbystycznie zająłby się kontynuacją wydawania lokalnego miesięcznika. Do listopada tegoż roku, czyli do czasu, kiedy zamykano grudniowy numer, taka osoba się nie znalazła.
Redakcja "Nowej Tyty" systematycznie promowała kuźniańską gminę, nie uzyskując ani złotówki od Urzędu Miejskiego. Osiągnęła liczbę około 5 tys. czytelników w gminie i ok. 800 za granicą. Ci ostatni to przede wszystkim rodacy-dawni mieszkańcy gminy. Miesięcznik pokazał siłę społecznego działania – uzyskiwał tylko tyle środków finansowych, aby nie dopłacać z własnych kieszeni do tej społecznikowskiej działalności. Wśród mieszkańców odkryto liczne talenty. Podczas uroczystej sesji Rady Miejskiej 31 maja 2007 r. "Nowa Tyta" otrzymała – podobnie jak wiele instytucji – list gratulacyjny oraz podziękowanie za społeczną służbę.
Obecnie w kioskach można znaleźć nowy lokalny miesięcznik zatytułowany "Nowiny z naszej gminy". Redaktorem naczelnym tej gazety jest Henryk Machnik – sołtys wsi Jankowice.
/BaK/