Wymiana lamp na ulicy Słowackiego, którą prowadzi Vattenfall niepokoi mieszkańców.
Sprawę poruszył również radny Henryk Mainusz na wrześniowej sesji Rady Miasta. – Nowe lampy znajdują się w dużych koronach drzew. Są niższe od tych, które były tam dotychczas – oburzał się Mainusz. – Będą słabo oświetlać ulicę – dodał.
Prezydent przyznał, że również zauważył problem. – Jeżeli będą nieodpowiednio świecić, to będziemy konsultować się z Vattenfallem – stwierdził Lenk.
Zdaniem Przemysława Wronowskiego, specjalisty ds. oświetlenia ulicznego z Vattenfalla – nowe lampy montowane na ulicy Słowackiego mają wysokość 9 m. – Jest to rozmiar lamp, który wykorzystujemy wszędzie poza głównymi drogami. Zastosowanie na ulicy Słowackiego wyższych lamp spowodowałoby zwiększenie zużycia energii. Jeżeli będzie potrzeba, to konary drzew zostaną podcięte. Gdybyśmy zastosowali wyższe lampy, to przycinka drzew też byłaby konieczna – wyjaśnia Wronowski.
Z wydrzewieniem jest jednak problem. Na ulicy Słowackiego znjaduje się najdłuższa w Polsce aleja leszczyny tureckiej. – Gdyby to były zwykłe drzewa, to już dawno wykonawca by je przyciął, a tak boi się, że je oszpeci wizualnie – tłumaczy Przemysław Wronowski. – My mamy obowiązek przycinki drzew wokół latarni, ale tych nie możemy. Za przycinkę tych drzew grożą kary. Jeżeli Urząd Miasta zezwoli nam na działanie, to ją zrobimy – dodaje.
Według Elżbiety Buczkowskiej z Wydziału Gospodarki Miejskiej, trzeba poczekać, aż latarnie zaczną działać. Wówczas – jak podkreśla – będzie można powiedzieć, czy trzeba podciąć drzewa.
Mieszkańcy póki co, bardziej denerwują się brakiem oświetlenia nocą. – Nie rozumiem dlaczego nikt nie pomyślał o jakimś zastępczym oświetleniu ulicy na czas montażu nowych lamp – denerwuje się pani Ania. – Strach wyjść z domu – mówi pan Paweł. Jak twierdzi Wronowski – Nigdy nie stosuje się zastępczego oświetlenia na czas wymiany lamp.
Wymiana latarni na ulicy Słowackiego powinna była się już zakończyć. – Wykonawca przekroczył termin wykonania prac – zauważa Ela Buczkowska.
/KJ/
To jest w ogóle śmieszne, bo na Słowackiego wymieniają latarnie, a na Kossaka też latarnie nie świecią- jakaś strefa mroku ;p
Ale lepsze jest to, że jest na moim zagarku 7.57 i latarnie na Kossaka świecią w najlepsze…nie mam pytań
Skoro o mojej ulicy mowa, to też dodam 2 grosze, choć nie o latarniach a o parkingi, a raczej o brak miejsc parkingowych chodzi. Scecurity osiedlowe przejeżdża ul. Kossaka co jakiś czas, nie wierzę, że Spółdzielnia problemu nie zauważa, tym bardziej, że to problem nierozwiązany od dobrych kilku lat. Brakuje miejsc parkingowych, więc mieszkańcy parkują po drugiej stronie, na chodniku. Często to forma pewnej niepisanej umowy wynikającej ze zdrowego rozsądku- parkuję na chodniku, jeśli za chwilę znowu odjeżdzam i w ten sposób nie blokuję miejsca tym, którzy w tym dniu już nie będą się samochodem ruszać. Dodam, to dróżka osiedlowa, ślepa, nie taka jach Chełmońskiego – tu bez problemu można chodzić drogą, kto tamtędy szedł, wie o tym doskonale. Samochody po drugiej stronie, nie powinny zatem nikomu przeszkadzać, a jednak…. Co zrobiła do tej pory Nowoczesna aby ten problem rozwiązać?? Wystarczyłoby poszerzyć parking, aby samochody mogły parkować nie wzdłuż a prostopadle do drogi…. Tymczasem, nasza policja, której zawsze brakuje, gdy trzeba, która boi się zaczepić małolatów awanturujacych się nie tylko w nocy po 22giej ale i w dzień, tych, którzy palą i piją na podwórkach pod szkołą, urządziła sobie na Kossaka łapankę na kierowców parkujących po drugiej stronie. Posypały się mandaty! Mam pytanie, czy jeśli i na mnie przyjdzie kolej, mogę wysłąć taki mandat do Prezesa Spółdzielni i czy Pan Panie Prezesie, pokornie go uiści? Czy Policja zgłosiła problem braku miejsc parkingowych do spółdzielni, czy jednak zamierza jeszcze trochę na tym skorzystać???
A czy na tej ulicy znajduje się znak „strefa zamieszkania”? Jeśli tak, policja ma prawo nałożyć mandat, choć z reguły interweniuje wtedy gdy zgłosi to jakiś „życzliwy” sąsiad. Bez interwencji sąsiada może, ale raczej tego nie praktykuje. Więc może ktoś was tam zakablował kierowcy. Jeśli nie ma tam tego niebieskiego znaku, policja nie może ukarać mandatem, bo nie jest to droga publiczna. Ulice w strefie zamieszkania, mimo że wewnętrze, traktowane są jako publiczne. Radzę się jak najszybciej udać do Spółdzielni i złożyć pismo o przebudowę parkingu jeśli jest taka możliwość, bo „życzliwi” lubią się powtarzać. Pismo przed mandatem nie uchroni, ale nowe miejsca parkingowe mogą całkowicie rozwiązać problem.
w tym mieście już mało co działa a o latarniach to już nawet nie ma co mówić o 5:30 na ulicach ciemno,pada deszcz co dodatkowo utrudnia jazdę ale jakoś na nikogo to nie działa!!!!!
Ważne, że prezes spółdzielni ma gdzie parkować swoje auto – więc udaje, że nie widzi tego problemu. Może warto zapytać takiego policjanta wlepiającego mandat „a gdzie wg. pana powiniene teraz zaparkować, by nie łamać przepisu” – wątpię by odpowiedzieli. Chyba, że ktoś będzie od 22:00 do 6:00 jeździł cały czas autem po ulicy i czekał aż ktoś zluzuje miejsce parkingowe.
najlepsze jest to,że na ul.Dworskiej od 4 miesięcy nie działa latarnia…a pan prezes spódzielni stwierdził,że to nie jego sprawa…już na nikogo nie można liczyc w tym mieście
Na Slowackiego wymieniaja lampy i slupy a na czesci ulicy Chelmonskiego tez nie swieca lampy . Co na to bezrobotna straz miejska. Oni nic nie widza i nic nie slysza. Zabrac samochody, zabrac rowery/ ani raz nie spotkalem patrolu na rowerach/ i puscic z torbami. Wolontariusze moze wiecej by zrobili dla porzadku w miescie nic nasz bezrobotna i bez wladna straz miejska.
Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem w sytuacji, kiedy Policja/SM jest zmuszana przez „życzliwych” lokatorów do interwencji, jest albo jak najszybsze wybudowanie parkingu albo zdjęcie znaku „strefa zamieszkania” – wtedy to Policja/SM będzie zwolniona z reagowania na takie interwencje, a nawet nie będzie miałą prawa wystawiać mandatów za złe parkowanie. Do takich wniosków już w Polsce się dochodzi: (Olsztyn).. Stróże prawa szybko doszli do wniosku, że mandaty i tak nie rozwiążą problemu. – Zdajemy sobie sprawę, że ludzie nie stosują się do tych przepisów, bo najzwyczajniej w świecie brakuje miejsc postojowych przed ich domami – mówi Jarosław Lipiński, zastępca komendanta straży miejskiej w Olsztynie. Dlatego strażnicy znaleźli tymczasowe rozwiązanie, które pozwoli uniknąć karania kierowców w przyszłości. – Zwróciliśmy się do Miejskiego Zarządu Dróg, by przeanalizował, czy utrzymać nadal „strefę zamieszkania” na tym obszarze – mówi Lipiński. Pomysł zdjęcia znaku „strefa zamieszkania” podoba się większości kierowców. – Po zlikwidowaniu strefy strażnicy i policjanci nie będą mogli już interweniować, gdy łamane będą przepisy ruchu drogowego na osiedlowych uliczkach – podsumowuje prezes spółdzielni mieszkaniowej Wiesław Barański. – Straż miejska chce zdjąć z siebie odpowiedzialność za pilnowanie porządku na naszych terenach. Co na to straż miejska? Jarosław Lipiński: nie uchylamy się od pilnowania porządku na osiedlowych uliczkach. Ale mamy karać mieszkańców mandatami za każdym razem, gdy parkują w niedozwolonych miejscach?” Dziwi, że policja w Raciborzu woli sprawę rozwiązywać w taki właśnie mało skuteczny sposób- tam gdzie nie można wyznaczyć kolejnych miejsc postojowych dla dobra mieszkańców należałoby zlikwidować „strefę zamieszkania”.
Co do miejsc parkingowych przed blokami to święta racja że ich jest za mało, mnie jednak zawsze zastanawia czy parkowanie samochodów służbowych niektórych przedstawicieli handlowych na parkingu przed blokiem jest zgodne z jakimiś normami powiedzmy ” grzecznościowymi”. Mieszkam w takim bloku gdzie jest sporo takich ludzi i wkurza mnie to gdy jedna rodzina zajmuje pięć miejsc na parkingu bo mają swoje dwa auta a poza tym są także przedstawicielami handlowymi. Ja mając swój samochód także chciałbym parkować pod domem a nie mogę między innymi z takiego powodu. Moim zdaniem samochody służbowe powinne parkować w firmie a nie pod blokiem. Pozdrawiam !
Zniesienia strefy zamieszkania nie popieram, bo wtedy nie ma możliwości ukarania kogoś, kto w rażący sposób ogranicza ruch na takiej ulicy. Jednak, trzeba pamiętać, że ustanowienie takiej strefy wiąże się z obowiązkiem administratora do zapewnienia dostatecznej liczby miejsc parkingowych. Przed stawianiem tego znaku powinno się przeanalizować, czy takich miejsc jest wystarczająco dużo. Pewnie dawniej tak było, ale teraz się już mogło zmienić. W takich warunkach należałoby udowodnić, że zaparkowało się na chodniku z powodu braku miejsc postojowych. A tu jest już jest problem, bo wiadomo, że w momencie parkowania parking był zajęty, później stał pusty. Niemniej, nie przyjmowałbym mandatu w tym miejscu, gdyż w obowiązku administratora jest zapewnienie wystarczającej ilości miejsc parkingowych. Jeśli nie jest w stanie tego zrobić powinien rzeczywiście zdjąć znak strefa zamieszkania, by Policja nie gnębiła mieszkańców.
Mam jednak jeszcze inne wątpliwości czy Policja mogła w tym wypadku wystawić mandat. Moim zdaniem nie mogła. Kiedyś znalazłem się po drugiej stronie sytuacji ale w innym mieście. Cały problem polega na wyznaczeniu miejsc postojowych. W takiej strefie nie można parkować poza wyznaczonymi miejscami.Co to znaczy wyznaczone miejsce? No właśnie – kiedy wzywałem patrol do gościa, który notorycznie parkował w takiej strefie zagradzając dokumentnie przejście – meble trzeba było nosić dookoła – policja przyjechałą i powiedziała, że nie może nic zrobić, bo administrator nie wyznaczył miejsc parkingowych i w tej sytuacji możliwości są dwie: nikt nie ma prawa parkować albo wszędzie można parkować. A wyznaczone miejsce to nie tylko, jak się okazuje zatoczki ale i znaki informujące o tym, że jest to parking (D-18), gdzie jest koniec parkingu (T-3a) a nawet takie, które określają, jak na tym parkingu parkować należy. U nas na osiedlach raczej nie ma takich znaków, no chyba że akurat tam takie stoją, ale w to wątpię.
To też dobre pytanie. Z tym, że niestety, cały problem tkwi głównie w braku miejsc parkingowych. Oczywiście, zawsze znajdą się tacy, co mają gdzieś przepisy i sąsiadów, zatarasują swoim samochodem połowę parkingu. Na osiedlach gdzie są sklepy, zauważyłem, że mieszkańcy starają się nie parkować pod nimi, bo tam kilka razy dziennie podjeżdza samochód dostawczy… nie podjedzie to mieszkańcy nie kupią chleba 😉 . Ale teoretycznie te miejsca nie są dla sklepikarzy, mieszkańcy teżby mogli, jeśli to nie jest strefa zamieszkania. Z tą strefą jest wielkie nieporozumienie, ale … będzie jeszcze gorzej jak kolejny absurd wprowadzą – czyli zakaz parkowania na wszelkich chodnikach. Ja rozumiem pieszych, ale u nas sie robi te rzeczy od d… strony. Najpierw powinno się pomyśleć o parkingach, potem o przepisach, bo brak miejsc parkingowych czymi ten przepis martwym albo pozwala karać wszystkich, w praktyce kilku dla przykładu, np. tego, którego się nie lubi. Co do osiedli – wybudowano je gdy o samochodach wielu mogło jeszcze pomarzyć. Tymczasem strefa zamieszkania nakłada obowiązek zorganizowania wystarczającej ilości miejsc parkingowych nie tylko dla mieszkańców ale też dla ich gości. W praktyce – poplątanie z pomieszaniem
.Zdarza się, że są na osiedlach parkingi, na które mogą wjechać wszyscy
i sątakie, na które mogą wjechać tylko mieszkańcy. Problem taki, że na
tych dostępnych dla wszystkich parkują sami mieszkańcy, bo nie mieszczą
się na parkingach zrobionych tylko dla nich. Efekt – chcesz kogoś
odwiedzić na osiedlu – musisz zostawić samochód przed osiedlem, bo
zakaz wjazdu dla obcych. Jak osiedle jest duże drałujesz pieszo nawet
15 min. Teoretycznie, bo w praktyce, wszyscy łamią ten zakaz. I się nie
dziwię. Niestety, u nas jeszcze nieiwele robi się by budować parkingi
„podziemne” – na Katowickiej coś w stylu piętrowego zrobiono już
dawnooo temu i było to nowatorskie wtedy jak na Racibórz. Ale dziś nowe
osiedla buduje się albo z parkingami na parterze w blokach albo z
parkingami, garażami w wykopie, nad kórymi buduje sięboisko, zieleń,
itp. I to jest alternatywa, chyba jedyna, dla starych bloków, gdzie
zagęszczenie jest tak duże, że nie da się wcisnąć kolejnego parkingu
kosztem zieleni albo placu zabaw.
Nigdy nie stosuje się zastępczego oświetlenia na czas wymiany lamp.
Bzdura..