Przywitanie wiosny topieniem marzanny to tradycja znana wszędzie, ale pożegnanie zimy spaleniem bałwana to zwyczaj, który w Polsce spotykany jest bardzo rzadko.
Tradycja to budowanie wspólnoty, zwyczaje, które chcemy zachować, pozwalają społeczności przetrwać, przypominają nam o przyszłości i są naszym darem dla przyszłych pokoleń opowiadał Stefan Urbas, który pieczołowicie zbiera pamiątki o Studziennej, dbając, aby zostało zarejestrowane każde wydarzenie.
Przywitanie wiosny topieniem marzanny to tradycja znana wszędzie, ale pożegnanie zimy spaleniem bałwana to zwyczaj, który w Polsce spotykany jest bardzo rzadko.
W piątkowy poranek przyprószony lekko śniegiem, o dzień wcześniej z uwagi na dzień szkolny, powóz z zaprzęgniętym kucykiem Berkiem podjechał pod szkołę. Na wozie znakomicie prezentował się dwumetrowy bałwan. Po chwili pochód wyruszył na miejscowe boisko. Obok woźnicy Pana Stefana usiadł proboszcz ksiądz Jan Szywalski, a nad bezpieczeństwem czuwał Pan Henryk Stuchły.
Na boisku bałwana usadowiono na ziemi, a dzieci z wypiekami na twarzy czekały następnych zdarzeń. No i zaczęły się obrzędy, obok bałwana umieszczono tablice "żegnamy zimę", "witam wiosnę". Pan Urbas z uwagi, że jak powiedział szkoła jest dwujęzyczna, zaśpiewał mocnym głosem specjalną „pieśniczkę” w języku polskim i niemieckim. Następnie rozśpiewały się dzieci, po czym Krzysztof Lamla działacz LKS-u podpalił bałwana.
– To już 12 rok jak wprowadziłem ten zwyczaj, no i przyjął się. Stelaż bałwana jest ciągle ten sam, natomiast ubierać go trzeba zawsze na nowo. W tym roku, wzmocniłem go gipsem, aby dłużej płonął. Jako członek Stowarzyszenia Rozwoju Studziennej cieszę się, że w to wydarzenie zaangażowało się stowarzyszenie, które robi tyle dobrego dla Studziennej. Myślę, że słowa Prezesa stowarzyszenia Pana Romana Wałacha, że stowarzyszenie będzie patronowało następnym takim wydarzeniom, są dla mnie wielka radością.. Czas, aby kontynuacje tych zwyczajów przejęli młodsi – opowiadał pan Stefan.
Dzieci żywo komentowały płonącego bałwana, a i śnieg wokół stopniał i zrobiło się cieplej.-Oho, idzie wiosna – ktoś powiedział.
Teraz zapraszamy na grochówkę poprosił Eugeniusz Wyglenda wiceprezesz LKS-u, który to klub zawsze aktywnie włącza się w takie imprezy. Zapachniało grochówką tradycyjnie gotowaną przez Bernarda Piechaczka i Teresę Świniarską. Pani Teresa nalewała zupę do talerzy, dzieci jadły z apetytem.
Impreza się udała. Tylko zima trzyma, ale już niedługo przyjdzie wiosna, a z nią nowe nadzieję, nowe ciekawe wydarzenia w Studziennej, dzielnicy Raciborza.
Ryszard Frączek