Otwieramy nowe oddziały, w związku z tym potrzebnych jest więcej specjalistów. Do tej pory nie przyjęliśmy tylu lekarzy, ilu zamierzaliśmy – mówi dr Zbigniew Wierciński.
Sytuacja Służby Zdrowia w Polsce jest niepokojąca. W lepszej sytuacji nie jest też Szpital Rejonowy im. dr. J. Rostka w Raciborzu.
Szpital od dłuższego czasu poszukuje lekarzy-specjalistów. Brakuje lekarzy prawie wszystkich specjalności: anestezjologów, pediatrów, internistów, kardiologów… Wymieniać można byłoby jeszcze długo. W sumie brakuje lekarzy aż 15 specjalności. Powód? Brakuje lekarzy na rynku. – Otwieramy nowe oddziały, w związku z tym potrzebnych jest więcej specjalistów. Do tej pory nie przyjęliśmy tylu lekarzy, ilu zamierzaliśmy, część lekarzy odeszło na emeryturę, stąd braki w kadrach.- mówi dr Zbigniew Wierciński, zastępca dyrektora ds. medycznych Szpitala Rejonowego im. dr. J. Rostka w Raciborzu.
Na domiar złego pieniądze, które szpital otrzymuje od Narodowego Funduszu Zdrowia, nie pokrywają kosztów leczenia pacjentów. Szpital zadłuża się, ponieważ nie otrzymuje od NFZ-u dopłat za nadwykonania. – Ostatnimi laty, kiedy szpital wnioskował o dopłaty na nadwykonania, NFZ przynajmniej częściowo je pokrywał. W tym roku ze względu na kryzys Fundusz odmawia. Dlatego też ograniczamy planowane przyjęcia pacjentów, a co za tym idzie wydłuża się kolejka oczekujących. – dodaje dr Wierciński.
Kolejnym problemem wynikającym ze złej sytuacji służby zdrowia, z którym borykają się szpitale, to przynoszące straty oddziały. Niemożliwe jest stworzenie listy niedochodowych oddziałów, ponieważ sytuacja z roku na rok się zmienia. – W jednym roku dany oddział przynosi starty, w drugim – zysk. Zmienia się też system oceniania dochodowości oddziałów, co sprawia, że mimo, iż oddział jest w tej samej sytuacji finansowej, według jednego systemu jest dochodowy, a według innego – przynosi straty – komentuje.
/MaS/