Znane są już wyniki badań mogiły odkrytej w sierpniu podczas prac ziemnych w Brzeziu. Pobrane stamtąd dwie próbki datowane są na zupełnie różne okresy – jedna na średniowiecze, a druga na czasy nowożytne.
Przypomnijmy, na początku sierpnia podczas budowy parkingu przy kościele w Brzeziu robotnicy odkryli dół pełen ludzkich kości. Sprawy nie chciała zbadać prokuratura, która nie dopatrzyła się tu znamion popełnionego przestępstwa ani Instytut Pamięci Narodowej, bo nie było dowodów na to, że to kwestia zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z czasów II wojny światowej. W tej sytuacji podjęto decyzję o ekshumacji. Osiemnaście olbrzymich skrzyń pełnych piszczeli i czaszek złożono potem we wspólnej mogile, wykopanej w rogu miejscowego cmentarza. Pracownicy raciborskiego muzeum postanowili jednak rozwiązać zagadkę i wysłali kilka szczątków do Krakowa.
Co wynikło z badań? – Na pewno pod Raciborzem nie doszło do żadnej katastrofy, epidemii, czy ludobójstwa. Złożone tam szczątki ludzkie nie pochodzą z jednorazowego zdarzenia. Kości z różnych, bardzo odległych okresów, zostały złożone tu w tym samym czasie. To oznacza, że musiały zostać tu przywiezione na przykład z jakiejś kaplicy, w której je składowano – uważa Romuald Turakiewicz, archeolog z raciborskiego muzeum. – Być może znalazły się tu, bo zlikwidowano jakiś obiekt sakralny podobny do Kaplicy Czaszek w Czermnej w województwie dolnośląskim – dodaje. Zagadką pozostaje jednak to, w jaki sposób piszczele i czaszki setek ludzi znalazły się w Raciborzu.
Czytaj więcej: W Brzeziu odkopano zbiorową mogiłę
Źródło: Dziennik Zachodni
oprac./p/