Bóg mi świadkiem – nie wiedziałem do dzisiaj, po co można jechać do Zebrzydowic. I pewnie dalej myślałbym, że nie ma tam nic poza kolejowym przejściem granicznym, gdyby nie fakt, iż za dwa tygodnie będzie tamtędy wiodła trasa mojego egzaminu przewodnickiego.Bardziej ze zdziwienia niż z chęci nauki, wsiadłem dziś z Anią Kobylnik w samochód i pojechałem zbadać teren…No i po raz kolejny przekonałem się, iż podróże potrafią kształcić. Pół godziny w sieci pozwoliło wytyczyć trasę: pałac barokowy w Zebrzydowicach, tamtejszy kościół barokowy i renesansowy dwór obronny w Kończynach Małych. Przygotowani na zabytki rangi Tworkowa i Łubowic… no, może w porywach na szał w stylu Krowiarek czy Zamku Piastowskiego w Mieście Racibórz, wydrukowaliśmy informacje, przygotowaliśmy termosy i ruszyliśmy w drogę…
Pierwszego olśnienia doznałem już w Zebrzydowicach, gdzie dojechałem za biało-brązowymi turystycznymi znakami drogowymi, informującymi o najciekawszych miejscach w naszym kraju (na razie prawidłowość ta nie dotyczy Raciborza). Jako pilot i przewodnik widziałem już trochę zabytków, więc moją uwagę przykuło na starcie coś innego. Mianowicie to, że na odcinku 100 metrów (słownie: stu metrów), natknąłem się na 3 różne tablice, które cierpliwie informują zainteresowanych o projektach realizowanych przez gminę przy pomocy różnych programów UE. Pierwszy informował o środkach pozyskanych na kompleksowy remont parkingów i chodników wokół zamku w Zebrzydowicach i pałacu w Kończynach Małych. Jest tu gdzie postawić zarówno samochód, jak i autokar – tak, że nie trzeba iść z grupą pół kilometra. Drugi o tych, które zostały przeznaczone na urządzenie otoczenia wokół tych samych obiektów tj. parków, zieleńców.. Jest tu gdzie usiąść, są ławki, zagospodarowane stawy, mostki, groble, alejki, oświetlenie etc. Trzeci projekt dotyczył wykorzystania stawu, który znajduje się tuż obok pałacu na potrzeby rekreacyjno-sportowe. Jest tu urządzony pływający basen – kąpielisko wodne, wypożyczalnia rowerów, kajaków, a nawet żaglówek (wójt postanowił, że gmina umożliwi mieszkańcom zdobywanie patentu żeglarza!). Zanim zbliżyłem się do porządnej tablicy, która przedstawia historię zamku i zdjęcia z różnych jego dziejów, natknąłem się jeszcze na oznaczenie ścieżki rowerowej, która powstała w oparciu o kolejny, tym razem transgraniczny projekt „rowerem do sąsiada”, który uruchomiono dzięki współpracy z czeskimi Petrovicami i Godowem. To 4 tabliczka, na słynnym 100 metrowym odcinku „unijnym”…
Sam zamek jest pięknie odrestaurowany, opisany, zadbany, a obok niego stoi (fizycznie, nie w wiecznych planach i obwieszczeniach medialnych) letnia muszla koncertowa. W przeciwieństwie do słynnego „raciborskiego remontu stulecia” z zamkniętym na dwa lata Raciborskim Centrum Kultury w roli głównej – tutaj starczyło środków nie tylko na fasadę frontową, ale na wszystkie cztery! Wewnątrz zamku znajduje się obecnie Gminny Ośrodek Kultury, Informacja Turystyczna, biblioteka oraz stylowa restauracja, która w lecie otwiera swój ogródek piwny. Pamiętając tezy obwieszczane światu przez Mirosława Lenka i Janinę Wystub przy okazji wyrzucania „Końca Świata” ze Strzechy (twierdzili, że według ich najlepszej wiedzy w żadnym znanym im ośrodku kultury nie podaje się alkoholu i nie pali papierosów) wyruszyłem na zwiady bezpośrednie. Okazuje się, że tutaj ani piwo, ani drinki, ani wódeczka, ani nawet papierosy nie przeszkadzają nikomu, choć wejście do lokalu znajduje się wewnątrz budynku GOK’u, a obok znajdują się sale ćwiczeń, teatralna, widowiskowa, biblioteka itd. Kultura gastronomiczna w Zebrzydowickim Ośrodku Kultury ma się… normalnie 😉
Dalej było tylko sympatyczniej. Pałac w Kończycach Małych, poza właściwymi sobie walorami historycznymi, piękną estetyką etc., zaskakuje mnie kolejnymi projektami i estetycznymi tablicami. Przy pomocy środków unijnych zagospodarowano tu pobliski staw i otaczające go „bulwary”. Wewnątrz pałacu, którego podcienia i podwyższony ganek jako żywo przypominają dziedziniec wawelski, mieści się gminna izba regionalna, hotel, restauracja i… karczma. Z dobrym jedzonkiem i … (a jakże) piwkiem i papierosami. Przez które zresztą opuszczamy ten skądinąd przytulny i klimatyczny lokalik. Papierosy są passé…
Banalny, prosty, ale jakże potrzebny informator outdoorowy „Weekend w Gminie Zebrzydowice” pokazuje mapę i zdjęcia 10 najważniejszych miejsc, które warto odwiedzić. Zachęceni informacją ruszamy do kościoła drewnianego z XVIII w., który znajduje się w Kończynach Wielkich. Okazuje się, że to największy obiekt na szlaku architektury drewnianej na Śląsku. Po drodze mijamy nową krytą pływalnię…
Wracając, na przemian cieszymy się, że oto odkryliśmy kolejne piękne miejsca w niedalekiej odległości od Raciborza. I jednocześnie rośnie w nas frustracja i denerwujemy się, zadając sobie kolejne pytania: dlaczego tak nie może być w Raciborzu? Dlaczego u nas pod zamkiem dalej nie ma nawet parkingu? Czy tablica informacyjna z historią zamku, kościoła, zajazdu, rezerwatu – to koszt, na który miasta nie stać? Skoro w Zebrzydowicach w 3 lata „ujarzmili” staw, zrobili kąpielisko i wypożyczalnię sprzętu sportowego, to czy my o bulwarach nadodrzańskich i acapulco na żwirowni musimy ciągle tylko czytać? Ile razy słyszeliśmy już, że w wyścigu do unijnej kasy prześcigają nas więksi: Katowice, Zabrze, Gliwice czy Rybnik. Ale przecież nikt nie wmówi nam, że liczące 5 tysięcy mieszkańców Zebrzydowice są w jakikolwiek sposób uprzywilejowane! Że zamek w Zebrzydowicach czy pałac w Kończynach Małych jest zabytkiem ważniejszym i istotniejszym ze względu na walory historyczno – kulturowe niż „perła gotyku śląskiego” – zamek piastowski w Raciborzu! Że wójt (podkreślam: WÓJT) Zebrzydowic ma większe możliwości niż starosta i prezydent, z posłem ziemi raciborskiej do pomocy!
Po powrocie do domu czytam trochę w internecie. Najbardziej bawi mnie wywiad z wójtem, który skarży się, że tej kasy unijnej to jest ciągle mało i że na 10 składanych projektów, tylko 2 im średnio przechodzą. Oko cieszy zaś świetna prezentacja, dzięki której zamek w Zebrzydowicach można zwiedzić wirtualnie. Przeczytałem o niej na stronie Zebrzydowic i polecam wszystkim chętnym: www.realizacje.pano360.pl/zebrzydowice Patrzę, czytam jeszcze raz adres i uśmiecham się sam do siebie: jej autorem jest Mariusz Mikołajek – pochodzący z Zebrzydowic (o czym nie wiedziałem)… raciborzanin, mój kolega. Pamiętam, jak 2 lata temu, przed obchodami 900-lecia Raciborza, oferowaliśmy prezydentowi Lenkowi wykonanie serii jego panoram i utworzenie multimedialnego + internetowego przewodnika, dzięki któremu można by z każdego miejsca na świecie zwiedzić zarówno UM, jak i nasze zabytki: kościoły, zamek, rynek, zabytkowe kamienice i parki, a nawet lokale, zakłady pracy itp. Cytując znanego raciborskiego dziennikarza: „jak zwykle na gadaniu się skończyło”.
I wcale nie chodziło o pieniądze. Po prostu ktoś jak zwykle nie oddzwonił…
Wieczorem krótki przebieg po raciborskich mediach elektronicznych, a tam felieton lokalnego redaktora z wołaniem o konkrety, które szanowni „ubiegający się” zamierzają wprowadzić w życie, w przypadku wygranej w nadchodzących wyborach. Szanowny Panie Redaktorze, choć na nasz szczegółowy program przyjdzie jeszcze czas, już wstępnie odpowiadam, co dziś mi przyszło do głowy w zakresie stawiania na rozwój raciborskiej turystyki. Robimy tak: zamiast odwiedzać Leverkusen i Kaliningrad – najpierw pakujemy się w auta i jedziemy po nauki do wójta Zebrzydowic. A nawet jak nas nie przyjmie, to oto co możemy zrobić na dzień dobry i bez jego pomocy:
– doprowadzić do oznaczenia raciborskich zabytków zgodnie z ogólnoświatowym systemem turystycznych znaków drogowych (akcja robocza: „Równajmy do Kończyc Małych”),
– przy pomocy naszych licznych historyków i jednej drukarni doprowadzić do ustawienia turystycznych tablic informujących o historii i znaczeniu kulturowym głównych zabytków raciborszczyzny, tak by odwiedzający nas turyści mogli dowiedzieć się czegokolwiek bez kupowania przewodnika (akcja robocza: „Równajmy do Zebrzydowic”),
– zorganizować ruch miejski w ten sposób, by do centrum miasta można było wjechać autokarem i pozostawić go w odległości nie większej niż 200 metrów od rynku,
– uwolnić energię lokalnych przedsiębiorców i nie przeszkadzać im w wykorzystaniu zarówno potencjału wyremontowanego zamku (tak, wiem – nie widać tego, ale nasz zamek, tym razem już na serio się remontuje…), jak i innych atrakcji, takich jak Obora, Łęszczok, starorzecze Odry etc.,
– zapłacić trochę więcej i zatrudnić kogoś z Urzędu Gminy w Zebrzydowiach do pisania wniosków unijnych na kolejne inwestycje realizowane przez Urząd Miasta Racibórz. Niech na starcie pisze to samo: 1. budowa parkingów pod zamkiem i przy Łęszczoku, 2. zagospodarowanie, oświetlenie i zadbanie o stan parku zamkowego (niech się to zwie nawet „bulwary nadodrzańskie”, byle by stało się faktem, a ktoś wykosił krzaki i posprzątał śmieci – bo to można zrobić i bez projektu), 3. zagospodarowanie żwirowni na cele rekreacyjne i sportowe (choćby w okrojonym wymiarze, ale na pewno…).
Na początek to tyle. Wszystko prawie bez ponoszenia kosztów. Bo nikt cudów nie zapowiada. To się zwie po prostu „innym podejściem do tematu” 😉
O to, co możemy zrobić, by doczekać się w 55 tysięcznym mieście krytej pływalni popytam za tydzień w 3 tysięcznych Gierałtowicach. A jak nie dotrę (bo ten egzamin…) to popytam w Kietrzu, tam już podobno wystartowali z budową…
Pozdrawiam uprzejmie!
Dawid Wacławczyk
Panie Dawidzie – brawo :):):) świetny tekst !
Panie Dawidzie – był Pan w Zebrzydowicach i nie wstąpił do mnie 🙂 – na nastepny raz zapraszam Michał