32 młodych ludzi – chłopcy i dziewczęta od 12 do 20 roku życia, walczyło o puchar w turnieju bilardowym zorganizowanym w Klubie Młodzieżowym "Strefa" w Raciborzu.
Organizatorzy do realizacji zawodów podeszli poważnie. – Jednym z punktów regulaminu turnieju był odpowiedni ubiór, zawodnicy mieli się zjawić w koszulach i najlepiej muszkach. Chcieliśmy żeby było jak na prawdziwym turnieju snookera – śmieje się Radek Hurkała, od niedawna wolontariusz stowarzyszenia "Pomocna Dłoń", pod egidą którego działa "Strefa". – Taki turniej to, tak sobie myślę, ambitny pomysł. Mobilizuje młodzież do tego, żeby oderwała się choć na chwilę od często bezmyślnych gier komputerowych, czy wysiadywania pod blokiem – tłumaczy Radek.
Wielu z nastolatków do wzięcia udziału w konkurencji przygotowywało się całymi tygodniami. – Byłoby super wszystkich pokonać i dostać medal. Dobrze, że stół bilardowy jest w klubie na co dzień i było gdzie trenować – mówi Łukasz Kieler, jeden z uczestników. Pracownicy i wolontariusze "Pomocnej Dłoni" wiedzą jak trudno dziś młodzież zainteresować. – Nie chodzi tylko o to, żeby nastolatków klubem zainteresować, ale też przede wszystkim o to, żeby nie skończyło się na jednym razie. Robimy co możemy, żeby przychodzili do nas regularnie. Staramy się wychodzić naprzeciw ich zainteresowaniom i potrzebom, bo jeśli zajęcia i nasza oferta nie będzie zgodna z trendami, to więcej do klubu nie wpadną – wyjaśnia Beata Łodziak ze stowarzyszenia.
– Czas spędzony tutaj pod okiem wykwalifikowanej kadry to być może o jedną zniszczoną ławkę mniej, czy o jednego mniej wypalonego papierosa – ma nadzieję Adam Reszka, prezes stowarzyszenia, na co dzień kurator sądowy. Damian Hulbój (zwycięzca turnieju), na co dzień uczeń Technikum Gastronomicznego nr 3, mówi, że o drugie takie miejsce w mieście trudno. – Dlaczego przychodzę? Bo nikt mnie tu nie ocenia. Nie o to chodzi, żeby robić co się chce, ale żeby móc być sobą. Do tego można pograć z kumplami w bilarda, ping ponga, można potańczyć, posłuchać muzy, są tacy, którzy nawet coś ugotują, czy upieką, bo jest tu nawet kuchnia. Każdy się tu odnajdzie – podkreśla Damian.
/s/