"Nowe uczynić jeszcze nowszym” takie mogłoby być motto dzisiejszych drogowców. Stan niektórych dróg żeby nie mówić znacznej większości wymaga olbrzymich zmian, a najlepsze jest to, że według niektórych zmiany te są nienaglące.Uczepię się przykładu z powiatu raciborskiego i gminy Rudnik. W Gamowie przed remontem drogi wybudowano piękną asfaltową obwodnicę, by mieszkańcom było wygodniej. W Rudniku przy remoncie drogi, która de facto stanowi dojazd do „centrum” wsi, bo do szkoły, hali sportowej i kościoła zabrakło tej obwodnicy. Mieszkańcy są skazani jeździć po bezasfalcie, bo tam już nawet starego asfaltu brak. Uwaga dziura z prawej, lewej, prosto i z tyłu! Padł już nawet pomysł, żeby helikopterem przewozić mieszkańców do swoich domów, niestety nie spodobał się on władzom. Taka jest Polska rzeczywistość. Nieważne rzeczy czynimy ważnymi, a tych ważnych nie zauważamy, albo nie chcemy widzieć.
Dalej uczepię się tego Rudnika i powiem, że pracuje tam tylko jedna grupa robotników- tych rozwalających drogę i kładących rury. Nie ma nikogo, kto za nimi naprawiałby cokolwiek, lub przynajmniej czasowo polepszał stan dróg, żeby tylko móc przejechać. A zapewne po zakończeniu prac nad nowymi rurami i położeniu względnie prostej drogi, któryś z polityków przypomni sobie że trzeba było jeszcze jakieś kable położyć pod drogą i zabawa rozpocznie się od nowa. Może gmina Rudnik zaprosi jakiś rekonstruktorów odgrywających na polach walki, wojny i bitwy. Mają na tej wsi wielkie pole do manewru, bo teren wygląda faktycznie powojennie. Zapewni się im także długoterminowość, bo wygląda tam tak już 2 miesiące, a pracom nie ma końca. Chętnie też mieszkańcy odstąpią wolne pokoje, bo nikt do nich nie przyjeżdża, gdyż nie ma jak. Oferta jak ta lala, lepszej się nie znajdzie.
Jeżeli jakieś dzieciaki chcą postrzelać granatami, też zapraszamy, bo nikt tutaj nie zauważy jednej dziury więcej. W naszym państwie mamy też tendencję do zaspokajania potrzeb wyżej postawionych, wyżej sytuowanych osób. Nowym osiedlom buduje się dwupasmowe asfaltowe jezdnie, kiedy „tubylcy” jeżdżą po betonowych płytach. Zaniedbanie i przeoczenie, czy może lizusostwo i pewnego rodzaju łapówkarstwo? Najstraszniejsze jest jednak to, że ludzie już są tym zmęczeni. Nie kłócą się o lepszy byt dla siebie, bo tyle razy byli przez władze zbywani, że nie mają ochoty powtarzać tego milion pięćset sto dziewięćsetny raz. Paradoks. Kiedy jest się o co kłócić, siedzimy cicho, a w niewielkich sprawach jako społeczeństwo potrafimy protestować i manifestować. Mamy prawo, które nas nie broni, polityków, którzy nie interesują się jednostkami i ślepy system, który nas nie zauważa. Miłego, słonecznego dnia życzę w tym zagmatwanym życiu.
/JAP/