Twardziele, jak sami siebie nazywają członkowie klubu Morsów "Dębowa", chcą przepłynąć Odrę na dystansie 741 km. Na nadodrzańskich bulwarach mors z Raciborza – Marian Hampel witany był przez kilkadziesiąt osób (zdjęcia, wideo>>).
Klub Morsów "Dębowa" z Kędzierzyna Koźla w ramach trwającego polskiego przewodnictwa w Unii Europejskiej organizuje wielką imprezę spływ morsów Odrą z Czech do Szczecina. – Bilety kolejowe podrożały, a my jeszcze w tym roku chcieliśmy być nad morzem – śmiali się uczestnicy spływu. – Spływem chcemy zwrócić uwagę na Odrę jako na skarb. Chcemy pokazać, że jest przyjazna i że można w niej pływać – mówił już poważnie Michał Kuś, rzecznik prasowy Klubu Morsów "Debowa". W spływie udział bierze 8 osób – Janusz Tyka, Adam Giet, Teresa Koczubik, Teresa Jaworska, Janusz Tyka, Sebastian Szewczyk, Artur Suchan i Marian Hampel. – W spływie udział biorą sami twardziele. W naszym klubie mamy osoby, które zanurzają się w kąpielówkach tylko na chwilę i osoby, które pływają na dłuższych dystansach. Tych drugich nazywamy twardzielami – mówi jeden z uczestników, Adam Giet.
Spływ odbywa się na zasadach sztafety. Każdy z morsów płynie przez godzinę. Łącznie mają do pokonania 741 km. Temperatura wody utrzymuje się na poziomie 5-6 stopni. – Dla morsów woda jest za ciepła – żartuje rzecznik prasowy klubu. – Wśród uczestników spływu jest Janusz Tyka, który na swoim koncie ma nieoficjalny rekord Polski. Janusz wszedł do wody o temperaturze -21 stopni – dodaje. Śmiałkowie wyruszyli 16 listopada z Czech. Następnym ich przystankiem były Chałupki. Dzisiaj kolejny uczestnik sztafety, Marian Hampel dopłynął do Raciborza. Z tej okazji na nadodrzańskie bulwary przyszło kilkadziesiąt osób, które kibicują morsom. Wśród nich byli uczniowie raciborskich szkół, mieszkańcy miasta oraz prezydent Mirosław Lenk wraz z Ludmiłą Nowacką.
– Tego nie odda żaden film przyrodniczy. Niesamowite wrażenia – mówił po wyjściu z wody Marian Hampel. Później mors z Raciborza udał się na konferencję, podczas której odpowiadał na pytania zgromadzonych. Młodzież interesowało czy panu Marianowi nie jest w wodzie zimno i czy nie boi się takiego długiego dystansu. – Od razu po wejściu do wody odczuwa się lekki chłód. Później jest już coraz lepiej. No chyba, że woda przedostanie się do wnętrza pianki. Co do długości dystansu to nie, nie boję się. Jest nas tyle, że jak się podzielimy to w ogóle tego nie odczujemy praktycznie – odpowiadał na pytania Hampel. Uczennice z Gimnazjum nr 2 miały także pytanie do prezydenta Mirosława Lenka. – Czy odważyłby się pan popłynąć tak jak pan Marian? – pytały. – Nie, na pewno nie. Kiedyś wszedłem do wody, która miała temperaturę 9 stopni C i nie było to przyjemne uczucie – odpowiedział prezydent.
Raciborzanin Marian Hampel "morsować" zaczął około 10 lat temu. Do Klubu Morsów "Dębowa" należy od czterech lat. Dzisiaj pokonał dystans 4 kilometrów. Do bulwarów nadodrzańskich przypłynął ze śluzy przy Rafako. Po nim pałeczkę przejęła Teresa Jaworska. Na pytanie jak się czuje, jeszcze przed wejściem do wody, odpowiedziała, że bardzo dobrze. – Mamy misję. Chcemy zwrócić uwagę na pewien problem, problem zaniedbania Odry – mówiła Teresa Jaworska, która przyznaje, że spływ jest dla niej przygodą życia. Przez dwa dni uczestnicy spływu spali na terenie Ośrodka sportu i Rekreacji w Raciborzu. Później dołączy do nich statek "Sucharski", który będzie dla nich pływającym hotelem.
Na nadodrzańskich bulwarach zorganizowany został również pokaz pierwszej pomocy przygotowany przez raciborski oddział WOPR-u. Każdy uczestnik pokazu mógł pod okiem specjalistów nauczyć się jak poprawnie zrobić resuscytację oraz jak zachować się w sytuacjach, kiedy musimy udzielić pierwszej pomocy. Mlodzież chętnie brała udział w szkoleniu, po zakończeniu którego każdy otrzymał certyfikat.
Paulina Krupińska