Rozdarte serca – pytanie o własną tożsamość narodową

Zarówno walki o Racibórz jak i okres po 31 marca 1945, których objawem były grabieże, rozbiórki i podpalenia doprowadziły do stanu, w którym uznano zniszczenia Raciborza na 60-80%.

Kilka tygodni temu opublikowaliśmy materiał o akcie protestu  "delagatów z Raciborza", którzy w  rocznicę zdobycia Raciborza przez Armię Czerwoną w 1945 roku przykryli pomnik ku czci żołnierzy radzieckich, transparentem o treści: OKUPANT.

- reklama -

W apelu czytaliśmy m.in.:
"To nie wyzwoliciele lecz brutalni najeźdźcy są uczczeni tym pomnikiem hańby. Wypędzili okupanta hitlerowskiego, lecz sami byli nie lepszym okupantem, szczególnie tu, na ziemi śląskiej, traktowanej jako zdobycz na III Rzeszy, rabowali, gwałcili i niszczyli bez opamiętania. Stalin dokonał swojej zemsty za klęskę 1920 roku, mordując Polaków jeszcze przed II wojną światową, wkraczając Armią Czerwoną 17 września do Polski, a następnie niszcząc Polskę podczas rzekomego wyzwolenia. I oto Stalin mści się na nas ponownie niewiedzą polskich obywateli, przyzwyczajeniem do pomników najbardziej zbrodniczej ideologii: komunizmu.

Nie odmawiamy pochówku żołnierzom armii sowieckiej. Oni sami szli często przed karabinami NKWD, gotowego strzelać im w plecy. Sprzeciwiamy się jednak pomnikom i miejscom pamięci, wykorzystywanym do czczenia II okupacji. Obelisk jest częścią cmentarza, lecz umieszczony na nim napis: "swoim oswobodzicielom" obnaża ignorancję Polaków, obraża ofiary komunizmu. Ten pomnik trzeba usunąć, wraz z napisem, jak najprędzej – czytaliśmy w odezwie "delegatów z Raciborza".

Na forum.raciborz.com.pl nadal toczy się dyskusja, niejednokrotnie wypowiedzi nie kryją nienawiści i niewybrednych wyzwisk zarówno czujących się Polakami, Ślązakami jak i Niemcami.

"– do samozwańca ślązaka. Synek,(…) żeś głupi jak trep to widać po twojej wiedzy.Że kryjesz się pod nienawidzonym tubylcem,to też wiadomo. Ale pamiętaj, aby cię SWOI nie potraktowali jak onegdaj Korfantego…

To już moje zmartwienie. Tubylcem jestem nie z wyboru, ale z urodzenia. Nienawidzą mnie ci, co w Ślazaku widzą Niemca i nienawidzą ci co w Ślązaku widzą Polaka. Ja nie mam takich problemów bo w mojej głowie jest ład w kwestii Narodowości i miejsca pochodzenia. Niemcy i Rosjanie – na Ślasku nigdy nie będą u siebie, to sobie warto zapamiętać, by nie być tak nisko szamba..."

Na portalu raciborz.com.pl (oraz forum) wiele razy byliśmy świadkami ostrej wymiany zdań o podłożu narodowościowym. Fakty z historii są znane; po okupacji niemieckiej wiosną 1945 roku doszło, po kilku miesiącach walk, do zdobycia miasta przez Armię Czerwoną. Zarówno walki o Racibórz jak i okres po 31.marca 1945 (oficjana data zdobycia Raciborza przez wojska radzieckie), których objawem były grabieże, rozbiórki i podpalenia doprowadziły do stanu, w którym uznano zniszczenia Raciborza na 60%- 80%.

Historii nie da się zmienić, fakty należy nazywać po imieniu. Jednak nawet niewygodne tematy warto podejmować z rozwagą i należytą dbałością i dwustronne spojrzenie. Dość znamienny teskt odnajdujemy w książce "Ze Śląskiem na ty" (Wydawca: Łubniański Ośrodek Działalności Kulturalnej 2010), w której opublikowano osobisty dylemat moralny raciborzanina (nieżyjącego już) Henryka Swobody w kwestii tożsamości narodowej.  

 

Rozdarte serca
/Henryk Swoboda/

"Należę zapewnie do tych nielicznych osób, które jeszcze zastanawiają się nad swoją narodowoścą. Nie biorąc tu oczywiście pod uwagę tych co to teraz stają się Niemcami aby otrzymać paszport niemiecki, umożliwiający legalną pracę w Niemczech czy w Holandii. Ja paszportu niemieckiego nia mam, nie jest mi potrzebny. W latach 70-tych otrzymałem od rządu RFN pozwolenie na legalne osielenie się. Zapewniono mi nawet pracę. Nie skorzystałem coś mnie tu trzyma. Wiele osób z mojego pokolenia, nazwanych po wojnie Autochtoni, już pomarło, część wyjechała. Zostali nieliczni, tacy „Indianery we własnym kraju”. Nie wszystkim też w głowie martwienie się o narodowość, czy są Niemcami, Polakami, Morawianami, a jak Ślązakami to jakimi.
Mnie czasem taka myśl do głowy przychodzi i dokonałem takiej naukowej analizy:
 
A. Jestem Niemcem.

– Urodziłem się w Raciborzu w 1937 r. Jako Reichsdentseher, podobnie jak moi rodzice i dziadkowie
– Moim pierwszym językiem był niemiecki. Dziadkowie, jak i rodzice, mówili wprawdzie między sobą po Śląsku. Trochę język ten też rozumiałem, ale nim nie mówiłem.
– Do czasu wtaczania Ziemi Raciborskiej do PRL chodziłem do szkoły niemieckiej (1, 5 roku). Lubiłem czytać i język niemiecki potem już sam pogłębiałem.
– Ciotka Johanka, która mnie wychowywała opowiadała mi bajki, przysłowia, piosenki, dziecięce itp. Mam też akcent inny niż Polacy znający j. niemiecki. Mogę udawać Niemca
– Na studiach uczyłem się j. niemieckiego. Pracowałem zawodowo z osobami mówiącymi po niemiecku, szczególnie w nazewnictwie narzędzi, czynności itp.
– Do biuletynu DFK piszę czasem krótkie opowiadania przeważnie o tematyce śląskiej. Nie czuję się jednak mimo to 100% Niemcem. Nic nie wiąże mnie z Bawarią, Westfalią czy innymi Landami. Jakoś nie czuję się też emocjonalnie związany z bohaterami, czyli z tzw. „Wielkimi Ludźmi Niemiec”. Łapię się też na tym, że często w np. meczach piłkarskich pomiędzy Niemcami i Polską, kibicuję za Polską.

 

Most kolejowy Płonia – rok 1945. Zdjęcia pochodzą z prywatnego
archiwum Henryka Swobody.
 
Kościół WNMP w Raciborzu.
 
 

B. Czy jestem więc Polakiem?

– Przeżycia wojenne i powojenne pozostawiły wielki uraz, o który obwiniam Polskę.
– Traktowanie nas, dzieci przecież, w szkole jako podludzi, nazywanie nas Szwabami, Hitlerowcami, bicie za każde słowo niemieckie odrzuciły mnie ad Polski.
– Nawet za mówienie gwarą Śląską byliśmy karani.
– A jak wygadał stosunek urzędników polskich do Ślązaków? Wstyd powiedzieć, ale ciągnie się to nawet do teraz,
_ Czas oczywiście leczy rany. W szkole średniej moim najlepszym kolegą był chłopak spod Przemyśla,
– Mimo pierwotnych oporów ze strony rodziców, coraz częściej były małżeństwa mieszane.
– Już ponad 60 lat żyję w Polsce, wykształciłem się w szkołach polskich. Poznałem kulturę polską, Do urzędów wchodzę bez oporów, chociaż czasem w rozmowie powiem słowo śląskie nie wstydzę się tego.
– Dzieci i wnuki wyrosły w Polsce.

Jestem więc Polakiem!

Trudno tak to jednoznacznie powiedzieć. Jest jednak pewna huśtawka w odczuciach osobistych,
– Kiedy pierwszy raz byłem na mszy odprawianej w j. niemieckim, to coś ni w duszy grało. Podobnie się dzieje jak jestem na jakiś spotkaniach organizowanych przez :tzw. Mniejszość Niemiecką,
– Pierwsze spotkanie klasowe trzech roczników ze szkoły podstawowej. Było nas dużo; przyjechali koleżanki i koledzy (z mężami, żonami) i różnych krajów z Niemiec, Austrii, Czech, Szwajcarii. Wyjechali z Polski w różnych latach. Początkowo przeważał w rozmowach j, niemiecki. Jak się wszyscy rozluźnili przeszli na polski, na gwarę.

Były piosenki biesiadne po niemiecku, Ale jakość znali tylko pierwszą zwrotkę, kiedy ale zaśpiewano” Tam, nad Wisłą w dolinie” to śpiewali wszyscy. Podobnie "Szła dzieweczka” czy „Karolinka”.
Właściwie to niema się tu czemu dziwić był to język i piosenki naszej młodości
W prywatnych rozmowach przyznawali się» że nie są powszechnie akceptowani przez rodowitych Niemców, Mają kolegów w pracy ale do ich domów nie są zapraszani. Niektórzy z tzw. Polskich Niemców przyjeżdżają na lata do swej starej ojczyzny z powrotem, częściowo * sentymentu, a też, że tu ich renta ma większą wartość,

– Dzieci tych Polskich Niemców czują się ale już Niemcami, a wnuki tym bardziej,
– W rozmowach, w dyskusjach często polemizuję i krytycznymi uwagami o Polsce, W wielu przypadkach nie zgadzam się jednak i oficjalnym stanowiskiem Polski,

Uważam, iż wystawa o wypędzeniach jest słuszna. Powinno też zostać utworzone centrum o wypędzonych. Nie uważam, że Polacy wycierpieli więcej. Każdy człowiek bez względu na rasę, narodowość i poglądy cierpi tak samo. Nie można stosować odpowiedzialności zbiorowej. Każdy ma prawo do swej ojczyzny. Jak nazwa wskazuje jest to ziemia ojców. Państwo jest tworem organizacyjnym o zmieniających się granicach, ustrojach, a nawet językach.

 

Zniszczony Rynek Raciborza – rok 1945.

 

– Nie zgadzam się też z ostatnimi wypowiedziami znanych polskich polityków. Że skoro Polacy w Niemczech nie mają pewnych praw to i Niemcy w Polsce winni je nie mieć.
Polak wyjeżdżający do Niemiec opuszcza przeważnie dobrowolnie, swą ojczyznę. Mniejszość Niemiecka która tu jest w Polsce pozostała w swojej ojczyźnie ona jest u siebie.

Kim więc jestem?

W ostatnim spisie powszechnym jako narodowość podałem śląską, podobnie moja żona. Córka podała polską. Zięć, gdyby żył też podałby Polską. Spytałem się mojego 16-letniego wnuka do jakiej narodowości sie poczuwa. Odpowiedział, że mieszka w Polsce, ale może jak dorośnie wyjedzie do Anglii, do Niemiec, czy gdziekolwiek. Tam będzie mieszkał, założy rodzinę. A narodowość, kto z młodych teraz na to patrzy. Jest Europejczykiem, zna dość dobrze j. angielski i niemiecki. Przy obecnie postępującej globalizacji, zanikną granice, przeważał będzie jeden język powszechnie używany, prawdopodobnie będzie to angielski. I tym niezbyt optymistycznym akcentem kończę moje przydługie, osobiste wyznania."

Czasem warto sięgać głębiej…

Ireneusz Burek

- reklama -

10 KOMENTARZE

  1. Swoboda mógł być moim podwórkowym kolegą. Tu panuje Ślaska gwara, nie ma żadnych problemów narodowościowych, choć nawoływanie rodziców wzywających na obiad, są różnymi językami. Rodzice wiedzą o podwórkowej przyjaźni dzieci i patrzą na nią z sympatią. Warto sobie uzmysłowić, co się stało, że nie cierpię teraz obłudy Swobody? Od czasu zabawy na podwórku, minęło trochę czasu – to tu trzeba szukać odpowiedzi. Od dziecka wchłanialiśmy wszystkie emocje które przeżywała Rodzina w kolejnych epizodach życia. „Majn Kampf” to „proroctwo” dla Niemców, nie dla Polaków – dla jednych ekstra rasa, dla drugich strach o własne życie. Te dwie drogi idą w przeciwnym kierunku, którą idą; Swoboda i Ja. Dlaczego On i Ja się teraz nie potrafimy zrozumieć? Może byśmy to zrobili, gdyby nam nikt nie przeszkadzał – to takie ludzkie i normalne, żyć w przyjaźni ! ! ! Swoboda już tego nie zrobi, bo zmarł – jego dzieci wybiorą trzecią drogę, ale testament rodziców niosą w sobie !
    Ktoś mądry powiedział; [b]KTO CHOĆ RAZ PRZECZYTAŁ TĘ KSIĄŻKE, JUŻ NIGDY NIE BĘDZIE TYM SAMYM CZŁOWIEKIEM. [/b]

  2. Zwykła konsternacja i obrzydzenie.Dawno nie spotkałem tak szczerej oczywistej i mądrej oceny sytuacji społeczno-politycznej po 1945 roku,jak w ocenie ś.p. Henryka Swobody. Tak też z całą pewnością ocenia każdy autentyczny Slązak i każdy mądry człowiek osiadły tutaj.Wpis tak zwanego „ślązaka”, zdradza tylko, że absolutnie nie ma pojęcia o ŚLĄZAKU i ten wpis to istne smrodzenie.
    Na szczęście już nasi historycy nie pieprzą o wyzwoleniu Raciborza, a nauczyli się słowa ZDOBYLI Racibórz /tego nie można mówić o np.Brzeziu/Dzieci z pobliskiej Szkoły a nawet Przedszkola ze Starej Wsi w Dzień Zaduszny odwiedzają także Cmentarz Żołnierzy sowieckich aby zapalić znicze pamięci dla Zmarłych.To dyktuje szacunek dla Nich i zwykłe cywilizacyjne postępowanie. /Nikt nie mówi o cudownych cechach Sowietów/Jeśli ktoś na tym Cmentarzu manifestował wrogość do Sowietów,to zademontrował brak kultury osobistej, bo mógł znależć inne miejsce aby się wypowiedzieć i nie beszcześcić ZMARŁYCH przy Ich Szczątkach.. Jeśli zaś jakiś manifestant powiedział,że Sowieci wypędzili w Raciborzu cyt.OKUPANTÓW to zademonstrował ubóstwo wiedzy historycznej w zakresie znajomości sytuacji polityczno-społecznej Raciborza przed 31-03-1945. Dlatego mówie o konsternacji ,że mamy w Raciborzu takich pseudoślązaków i manifestantów.

  3. Kiedy będziemy obchodzić rocznicę powrotu Niemiec do Raciborza??? Ruskie im przeszkadzają, a kto wypędził z tego Słowiańskiego grodu Germańców? Ruskich już nie ma, a mamy tu znowu Niemców, kiedy Oni tu znowu przybyli ? w jakiej postaci, przecież tu teraz jest Polska. Do Solidarności nie było ich tu. To już nie wojna a ZARAZA

  4. do Kresowiaka. Szanowny Panie,zaiste jest Pan młody i nie czuje realiów.Kresowiacy przybywając na Śląsk nie tylko wiedzieli,że przybywaja na tereny nie będącą polskimi, bo tez żaden Zabór Polski nie dotyczyl Śląska a dotychczasowa suwerenność była jasna i oczywista.W zaistniałych realiach kiedy zawitali do nas Kresowiacy,to mieli Oni szacunek do tubylców, bo Ślązaków wypędzano ze swoich terenów, a Kresowiaków także. Kogos może śmieszyć, że byli Kresowiacy którzy do Kościola na Mszę św.przychodzili a w bucie mieli siekierkę, bo obawiali się „okrutnych SZwabów”. Ale wkrótce się wyjaśniło i stopniowo zapanowało zrozumienie i poza oczywistymi wyjatkami współżycie na tej ziemi. Tę atmosferę oddaje opis ś.p. Henryk Swoboda i to jest prawda! Jeśli zaś jakaś zakała smęci,że jest Ślązakiem a innym autentycznym Ślązakom zarzuca czytanie Mein Kampf i stosowanie się do tej ideologii,to sam jest szkodliwą bestią ludzką jątrzącą chyba z fałszywego wyimaginowanego strachu.Pan chyba też niezupełnie szanuje realia. Jakimiż to Polakami są Polonusy w Chikago-skoro mieszkają w Ameryce ? Ano są i mają swą godność i prawa. A kim są Niemcy na Śląsku? Są u siebie i szanują polityczne realia a sam fakt, że Te ziemie stały sie polskie, nie zobowiązują do niewolniczego klękania przed jakimis JAŚNIEPANAMI. Czy o to chodzi ? Szanowny Panie, minął front w marcu 1945 roku, i wtedy dziwna grupa Polaków łapczywie chciała władzy i szafowała frazesami ZAKLADANIA WŁADZY LUDOWEJ.Nie pochodzili z kresów,mieli swoją autentyczna OJCZYZNE ale tam często jako konfidenci z najedżcą uciekali przed swoimi w obawie,że ich dorwią swoi..

  5. Piknik przebieraców, dobra rzecz ! ! ! Okazja poznać, kto tu jest Ślązakiem, a kto Niemcem ! ! ! Warto zapamiętac te twarze, by było wszystko wiadome. To taka fikcyjna walka o fikcyjną Autonomię Ślaska ! ! !

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj