„Miasto nie rzuci się jak głodne psy na tereny zielone”

Trybunał Konstytucyjny zakwestionował zasadność niemal połowy przepisów o ogródkach działkowych. Czy zatem działkowcy stracą swe tereny? Nie planujemy ich likwidacji, nawet tych w centrum – zapewnia prezydent Lenk.

 

- reklama -

 

Działkowcy protestowali obawiając się utraty swoich działek i podniesienia opłat za korzystanie z nich. Do protestu przyłączyli się raciborzanie, którzy w obronie ogródków napisali list do Ewy Kopacz. 28 czerwca Trybunał Konstytucyjny miał wydać werdykt w sprawie wniosku Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego Lecha Gardockiego, który zażądał uchylenia ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych. Do tego czasu trwał protest. W Raciborzu objawiał się m.in. wywieszeniem transparentów przy wejściach do poszczególnych ogródków .

 

11 lipca Trybunał Konstytucyjny uznał za niezgodne z konstytucją 24 spośród 50 artykułów ustawy o rodzinnych ogrodach działkowych, kwestionując ustawowe podstawy funkcjonowania Polskiego Związku Działkowców i jego przywileje. Ze strony działkowców natychmiast pojawiły się alarmujące głosy, że to otwarta furtka dla samorządów, by przejąć na własność atrakcyjne tereny i przeznaczyć je pod inwestycje. Warto więc przypomnieć, co jeszcze pod koniec czerwca deklarował prezydent Raciborza Mirosław Lenk

 

Raciborscy działkowicze nie mają się co bać. Racibórz nie planuje zamachu na ich miejsce rekreacji. – Miasto nie rzuci się jak głodne psy na tereny zielone. My nie mamy w tej chwili żadnych planów, które zmierzałyby do przejmowania działek, nawet jeśli zmieni się regulacja prawna – uspokajał prezydent, dodając, iż Racibórz jest zielonym miastem, ale nie aż tak, by pozbawiać się ogrodów działkowych.

Zdaniem prezydenta konflikt jest nieco rozdmuchany, gdyż związki działkowiczów straszą komunalizacją ich terenów i przeznaczeniem pod inwestycje. Jedyne co grozi właścicielom ogródków w przypadku niekorzystnego dla nich rozwiązania, to niewielka opłata na rzecz gminy. Tę prezydent dla przeciętnej wielkości działki szacuje na ok. 130 zł rocznie.

/ps/

 

Artykuł zaczerpnięto z Gazety Informator nr 13 (117) 11 lipca 2012 

- reklama -

6 KOMENTARZE

  1. Jeżeli nowe przepisy zostaną uchwalone a tereny działek zostaną zwrócone, to wówczas pozostanie tylko jedna opłata na rzecz gminy a doroczny haracz na postkomunistyczny PZD zostanie zniesiony. PZD przestanie być administratorem działek a w zamian gminy będą musiały powołać swoich administratorów.
    To jest proste.

  2. ….o KASĘ. PZD pobierają doroczne opłaty za użytkowanie działek i nie płaci lokalnych podatków chociaż grunty należą do gmin. Cała nadwyżka trafia do centrali, która przeżera je tak jak to robi równie czerwony PZPN.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj