– Projekt nabiera tempa. Zgłasza się do nas coraz więcej ludzi, którzy chcą pomóc – mówi Jagoda Kopacka, inicjatorka trwającej od kilku miesięcy w Raciborzu akcji "Na ratunek kotom wolno żyjącym".
Projekt "Na ratunek kotom wolno żyjącym" nabiera tempa. Organizatorzy znaleźli już domy dla kilku z oczekujących na adopcję zwierząt. Projekt powstał z inicjatywy członka organizacji Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Zwierząt w Polsce oraz koordynatora działań na rzecz zwierząt w Raciborzu, Jagody Kopackiej. – Koty wolno żyjące, tak jak pozostałe zwierzęta domowe oraz zwierzęta gospodarskie są objęte ochroną. Akcja, którą organizujemy jest jedną z metod zapobiegania bezdomności zwierząt, a w przypadku kotów wolno żyjących jest sposobem na ograniczenie populacji tych zwierząt. Chcemy im dać szansę na nowe życie – tłumaczy Jagoda Kopacka.
Organizatorzy akcji zabierają małe koty z miejsc bytowania do domów tymczasowych. Tam przygotowywane są one do adopcji. Tymczasowi właściciele wykarmiają zwierzęta, oswajają je i jeśli ich stan tego wymaga – leczą. Kampania informacyjna już przynosi skutki. – Zgłasza się do nas coraz więcej osób, które chcą nam pomóc. Osoby, które zgadzają się na to by stworzyć tymczasowy dom dla kota za własne pieniądze karmią go i leczą – mówi organizatorka akcji.
– Adopcja kociąt będzie formalizowana na podstawie zawarcia umowy adopcyjnej. Jest to forma zobowiązania przyszłego opiekuna do otoczenia go właściwą opieką – tłumaczy Jagoda Kopaniecka. Osoby adoptujące kota otrzymają także jednorazową wyprawkę. – Nie bądź obojętnym na krzywdę i cierpienie zwierząt. Reaguj! – apelują organizatorzy akcji. Jednocześnie proszą o to, by w sposób odpowiedzialny i świadomy podchodziły do adopcji zwierząt. Więcej informacji na temat adopcji kociąt i akcji "Na ratunek kotom wolno żyjącym" można uzyskać u organizatorki, Jagody Kopackiej pod nr telefonu 790 758 707. Organizatorzy poszukują osób chętnych nie tylko do adopcji na stałe, ale także do wyżej wspomnianego, tymczasowego zaopiekowania się kotem.
/p/
Bardzo dobry pomysł. Dziękuję że problem nagłaśniacie. Sama przygarnęłam bedomnego kociaka. Wyleczyłam mu uszka ze świerzbowca, teraz ma piekna błyszczącą siersć, jest wesoły i nie ma nic wpasnialszego jak „budzik” w postaci kociego mruczenia co rano;) Pcha się na kolana gdy tylko usiądę na fotel, kładzie się na moim brzuchu i patrzy „szklanymi” oczami:) Kot to owszem odpowiedzialność na kilkanaście lat, ale teraz nie wyobrażam sobie domu bez tego kota. Jaka to jest radośc gdy non-stop „ktoś-coś” łazi na Tobą i tak naprawde jestes mu potrzebna. Jak pomyslę ze zrobilam cos dobrego dla siata, dla tego zywego stworka, to az chce się zyc! Uratowałam go przez zamarznieciem w -20 C przez jedzeniem ze śmietnika, przez rozjechaniem przez koła samochodu… taka adopcja wiele daje nie tylko kotkowi, ale nowemu „wlascicielowi”. Uczy Człowieczeństwa:) Uwrażliwia:) Warto pomagac!
Bardzo szlachetny pomysł. Cieszę się, że taka akcja ma miejsce właśnie w naszym mieście, ponieważ nie wszyscy potrafią z szacunkiem traktować te miłe futrzaczki-przytulanki. Brawa dla Pomysłodawców !!!
popieram!
U nas prawie raz w tygoniu pojawia się nowy kot, sam mam trzy koty i nie jestem w stanie przygarnąć kolejengo. Skąd one się biorą?