Najpierw Msza Święta, później długi korowód, w którym konno, pieszo lub na rolniczych maszynach przeparadowali rolnicy, rozpoczęły święto plonów gminy Rudnik. Tym razem gminne dożynki odbyły się w Szonowicach.
Piękna pogoda dopisała, dopisał także humor świętującym rolnikom. – Jare zboża wzeszły kiepsko, ale ozime dobrze – mówi pan Joachim, rolnik , który na swoim ciagniku Ursusie wziął udział w uroczystym korowodzie. Pan Joachim uprawia jęczmień, kukurydze i pszenicę. – Na szczęście nie mamy strat, choć bywały lepsze lata. – dodaje. – Urodzaj był dobry, nie można narzekać – mówi pan Leonard, rolnik z Szonowic – wszystko jest w spichelrzu. W tamtym roku było ciężko przez deszcze, kto uciekł spod deszczu, mógł się cieszyć, ale kto nie miał parasola – zmókł i niestety poniósł straty. W tym roku na szczęście było sucho, jest co świętować – uśmiecha się.
– Mrozy nas nie uszkodziły – cieszy się pani Gertruda z Modzurowa, jej rodzina zajmuje się uprawą pszenicy – Susze były, ale w końcu wszytko dobrze wyszło. Mamy takiego księdza, który zawsze się modli o odpowiednią pogodę, jak widać skutecznie – dodaje z radością. Po barwnej defiladzie wszyscy uczestnicy spotkali się na boisku szonowickiego gimnazjum, gdzie czekał dalszy ciąg uroczystości, w tym przekazanie bochna chleba upieczonego z tegorocznych zbiorów.
– Kiedy planowaliśmy zimą dożynki na 19. sierpnia, mało kto przypuszczał, że już będzie po żniwach – mówi wójt gminy Rudnik, Alojzy Pieruszka. – O pogodę się nie martwiliśmy, ale o zbiór plonów tak. W tym roku warunki w naszej gminie dopisały rolnikom, zimą zostaliśmy ustrzeżeni przed falą mrozów, przed przemarznięciami, zboże i rzepaki przezimowały. Żniwa zostały przeprowadzone w rekordowym tempie. Wójt podziękował rolnikom oraz księdzom, którzy odprawili uroczystą Mszę Świętą – Mogliśmy w ten sposób podziękować za tegoroczne plony nie tylko ludziom – mówił – Będziemy zawsze wśród tych, którzy wracają z podziękowaniami – dodawał.
Przed dożynkami w każdym z ośmiu sołectw gminy Rudnik stanęła drewniana figura. – One symbolizują ważne historyczne wydarzenia związane z każdą z tych miejscowości – wyjaśniała sołtys Szonowic, Karina Lassak – Zostały zakupione ze środków pozabudżetowych gminy. Sołtys, tak jak rolnicy i wójt, cieszy się, że gminę ominęły klęski, który wyrządziły wiele szkód w innych miejscowościach rolniczych w Polsce. – Rolnictwo jednak musi się rozwijać – zaznacza sołtys – są gospodarstwa, które są nastawione na rozwój, jednak jest też gros małych, rodzinnych gospodarstw, które liczą po kilka hektarów, ci, obawiam się, że nie mają przyszłości – dodaje – Jest też ogromny głód ziemi, Rolnicy nieraz chcieliby rozwijać swoje gospodarstwa, ale ziemi nie ma gdzie kupić. Dziś jednak cieszymy się z tego, co mamy – podsumowała Karina Lassak.
Popołudnie i wieczór uczestnikom imprezy uatrakcyjnił program artystyczny, na scenie zagościł zespół "Sami swoi", występy przygotowały też dzieci z miejscowych szkół. Alicja Pajkert, nauczycielka klas 1 – 3 w Szonowicach wraz z dziećmi przygotowała poloneza oraz krótki występ w śląskiej gwarze. – Poloneza uczyliśmy na Dzień Matki, ale ponieważ dzieci włożyły w to dużo pracy, postanowiliśmy go zaprezentować szerszej publiczności. A po śląsku zawsze coś musi być, bo ludzie lubią tę naszą gwarę, a my tym samym dajemy dowód, że ją pielęgnujemy – wyjaśniała. Jako goście na scenie pojawili się również uczniowie ze szkoły w Gamowie.
/s/