Prof. Jończy: poziom życia w Raciborzu zaskakująco wysoki

24.10.2012 na Zamek Piastowski zawitali radni powiatu, młodzież, przedstawiciele gmin i prof. Jończy, który mówił o wyborach edukacyjnych młodzieży, wyludnianiu Raciborszczyzny i sposobach walki z tym zjawiskiem.

Środowe, 24.10.2012, posiedzenie Komisji Rozwoju Gospodarczego, Promocji i Współpracy z Zagranicą Powiatu Raciborskiego  miało inny niż zazwyczaj przebieg. Oprócz powiatowych radnych wzięli w nim udział uczniowie raciborskich szkół ponadgimnazjalnych, przedstawiciele gmin powiatu raciborskiego, prezydent Mirosław Lenk i dyrektor PUP w Raciborzu Mirosław Ruszczkiewicz. Jednakże głównym gościem zorganizowanego na Zamku Piastowskim spotkania był  zaproszony przez Leonarda Malcharczyka prof. dr hab. Romuald Jończy z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu, gdzie pełni funkcję kierownika Katedry Ekonomii i Badań nad Rozwojem.
Przedmiotem wygłoszonej przez profesora charakterystyki – Problem wyludnienia i emigracji w kontekście zrównoważonego rozwoju ośrodków subregionalnych i obszarów peryferyjnych" – była sytuacja demograficzna w powiecie raciborskim. Na podstawie prowadzonych w latach 2010-2011 badań naukowiec wykazał, że na tle innych obszarów Polski i powiatów zbliżonych do raciborskiego, tutejszy poziom życia jest niezwykle wysoki.

– Nie ma znaczenia, gdzie się studiuje. Ważne jest co się studiuje i jak się studiuje – przekonywał raciborską młodzież prof. Jończy. Zobacz zdjęcia>>>

- reklama -
– Racibórz nie kojarzy się z brudem, ma swoją historię. Tutaj dobrze się żyje – mówił profesor Jończy. Taki stan rzeczy ma jednak również negatywne konsekwencje, które przejawiają się m. in. niezwykle wygórowanymi aspiracjami młodzieży co do przyszłych zarobków, co często prowadzi również do decyzji o trwałym opuszczeniu regionu i przeniesienia się do dużych miast, w szczególności Wrocławia, gdzie młodzi ludzie liczą na wyższe zarobki. Jest również druga strona medalu… Z badań profesora wynika, że wygodnie żyjąca młodzież przy wyborze zawodu i kształcenia kieruje się przeważnie własnymi zainteresowani, a nie sytuacją na rynku pracy, co w przyszłości również przynosi negatywnego konsekwencje. Kiedy młodzi ludzie kończą "niepraktyczne" kierunki studiów i szukają pracy, okazuje się, że tej nie ma i są zmuszeni wybierać mniej atrakcyjne oferty pracy. Przy takim obrocie spraw nie decydują się na powrót do swoich rodzinnych stron, gdyż tam – czyli w powiecie raciborskim – wstyd im chwytać się "brudnej" pracy.
Wysoki poziom życia nie idzie jednak w parze z aktualnymi, niskimi zarobkami za pracę, którą dziś można dostać na miejscu – to kolejny powód opuszczania Ziemi Raciborskiej. 67 proc. młodych ludzi bierze pod uwagę emigrację zarobkową. Jednakże jeśli prosić ich o wskazanie przyczyn, dla których mieliby z niej powrócić wskazują – co jest ewenementem w skali kraju – tęsknotę za krajem i domem rodzinnym. To przywiązanie do rodzinnych stron również bierze się właśnie ze względnie wysokiego poziomu życia w Raciborzu.

– Co zrobić, żeby ta wspaniała przyszła elita tutaj została? – pytał Leonard Malcharczyk. – Tu musi być klarowna ścieżka rozwoju. W Raciborzu nie ma sensu tworzyć miejsc pracy z minimalną płacą, gdyż młodzież ich nie wybierze. 

Zdaniem prof. Jończego – z czym zgodził się dyrektor PUP Mirosław Ruszczkiewicz – metodą na przezwyciężenie problemu bezrobocia w powiecie raciborskim jest rozwój drobnej przedsiębiorczości. Prof. Jończy uważa, że Racibórz i powiat raciborski nie wykorzystują potencjału, który wynika z położenia miasta w bezpośredniej bliskości Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, Ostravy, zamożnej Opolszczyzny i Wrocławia, a także wysokiego poziomu życia, jakie można tutaj wieść.
– Musicie przekonać ludzi z Wodzisławia, Rybnika, Jastrzębia, Żor, że to właśnie tutaj warto mieszkać i żyć, bo tutaj żyje się przyjemniej niż w tamtych miastach. Tam praca, a tutaj życie poza pracą. Poprzez przyciągnięcie mieszkańców sąsiednich ośrodków powiat raciborski ma szansę na odwrócenie negatywnej tendencji demograficznej i zbudowanie wokół przyciągniętych w ten sposób mieszkańców innych miast całego sektora usług, które w takim wypadku spotkałyby się z popytem na odpowiednim poziomie – przekonywał prof. Jończy.

Czytaj również artykuł: Ubywa nas z roku na rok. Racibórz skazany na wyludnienie?

Prof. przestrzegał również przed demontażem infrastruktury na wsi. – Wieś, w której działa przedszkole, szkoła, kościół itd. ma szansę odbudować w przyszłości swój potencjał demograficzny. Zamknięcie przez samorządowców tych placówek skazuje daną wieś na wymarcie. Dopóki istnieje infrastruktura, zawsze jest szansa, że ktoś na wieś przyjedzie i tam się osiedli. Praca w mieście, a życie na pięknej i spokojnej wsi. Jeśli zlikwiduje się infrastrukturę, wówczas tej szansy nie ma i nikt nie będzie decydował się na osiedlenie w danej wiosce, a proces jej wyludnienia będzie postępował – tłumaczył prof. Jończy.

/żet

- reklama -

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj