Pijesz w plenerze? Nie daj się złapać młodemu strażnikowi

– Od czego zależy, czy przyłapany na piciu alkoholu w miejscu publicznym otrzyma mandat, czy tylko zostanie pouczony? – zainteresował się Robert Myśliwy. Jak się okazuje, niebagatelną rolę odgrywa tu wiek strażnika miejskiego.

 

- reklama -

 

W ubiegłym roku straż miejska interweniowała w 446 przypadkach spożywania alkoholu w miejscu niedozwolonym. Na miłośników spożywania trunków pod chmurką nałożono 245 mandatów, w 201 przypadkach skończyło się na pouczeniu. W trakcie dyskusji nad raportem straży za 2012 rok podczas posiedzenia komisji gospodarki miejskiej radnego Myśliwego zaciekawiło, co decyduje o rodzaju sankcji dla przyłapanych: – Czy jest to rodzaj alkoholu, że np. pijący piwo są pouczani, a mocniejsze trunki karani mandatem? – pytanie to skierował do komendanta raciborskich strażników.

To, po jaką sankcję sięgnie strażnik, w głównej mierze zależy od zachowania zatrzymanego. Jeśli ten przeprasza, zapewnia że to pierwszy raz czy obiecuje więcej tego nie robić, najczęściej nie musi sięgać do portfela. Gorzej jest z recydywistami, czyli delikwentami po raz wtóry przyłapanymi na tym samym wykroczeniu. Ci raczej muszą pożegnać się ze 100 zł, bo na tyle na ogół wyceniana jest konsumpcja w miejscu publicznym. Na wyrozumiałość nie mają co liczyć też stawiający opór i agresywni przy próbie spisania. Wypadki takie są nader częste, zdarzało się nawet, iż towarzysz zatrzymanego próbował strażnika dusić.

Nie oznacza to jednak, iż pokajawszy się i złożywszy samokrytykę można całkowicie wykpić się od mandatu, gdyż ostateczną decyzję i tak podejmie strażnik według własnego uznania. W takim przypadku lepiej być zatrzymanym przez stróża porządku bardziej zaawansowanego wiekowo. Starsi nie sięgają zbyt pochopnie po bloczek z mandatami, w odróżnieniu od młodszych strażników którzy przed tym nie mają większych oporów. – Młode pistolety szybciej sięgają po broń – przestrzega prezydent Mirosław Lenk.

 

/ps/

 

 —————————————————

 

patrz także:

 

W 2012 roku straż miejska karała rzadziej

749 mandatów na ponad 74 tys. zł wystawiła w 2012 roku raciborska straż miejska . Najczęściej strażnicy karali za złe parkowanie i raczenie się trunkami pod chmurką. W 59 przypadkach interwencja kończyła się wnioskiem do sądu.

 

 

Wielki Brat o połowę mniej skuteczny niż przed rokiem

W 2012 r. straż miejska ujawniła  przy użyciu monitoringu 286 zdarzeń. 2 z nich miały charakter przestępstwa, reszta to głównie wykroczenia. Liczba wykrytych zdarzeń jest blisko 50% mniejsza niż w 2011, kiedy to było ich prawie 500.

 

 

Nie wyobrażam sobie Raciborza bez straży miejskiej…

…twierdzi prezydent Mirosław Lenk. Choć coraz więcej miast decyduje się na rozwiązanie swoich formacji, raciborskim strażnikom to nie grozi. Prezydenta cieszy, że pogłoski o likwidacji pozytywnie wpływają na ich skuteczność.

 

- reklama -

5 KOMENTARZE

  1. Paranoja… płacimy za ZUS, PIT, CIT, nieruchomości, śmieci, deszczówkę, za koncesje, parkowanie aut w centrum i sto innych spraw. A Lenk, zamiast opierdzielić młodych idiotów, ostrzega, by nie dać im się złapać…

  2. To nie koniec paranoi. Jakiś 3 lata temu byłem na firmowej imprezie i wracałem wieczorem po kilku głębszych do domu. Aby nie robić z siebie checy, bo mi trochę nogi miękły, zamówiłem taxi i podjechałem pod blok. Ledwo postawiłem nogę na chodniku zrobiło mi sie troche słabo, tak, że oparłem się o dach samochodu stojącego obok. Miałem pecha. Nagle, jak za dotknieciem czarodziejskiej różdżki, pojawił się patrol pieszy składajcy się z młodego policjantai i jeszcze młodszego szeryfa miejskiego. Panowie poprosili mnie grzecznie abym usiadł na łeweczce stojącej opodal, a nastepnie o dowodzik. Na moje pytanie dlaczego mam się wylegitymować, jeden z Panów zapytał bezobcesowo: Pił pan alkohol? Poproszono mnie również o prawo jazdy. Wybałuszyłem gały z wrażenia i tłumaczę im, że przecież przyjechałem taksówką, a samochód, o który byłem oparty nawet nie jest mój. Ten młodszy skomentował to głupim uśmieszkiem i powiedział, że „jeśli będę podskakiwał, to wlepią mi jeszcze dodatkowy mandat za zakłócanie porządku publicznego” (był dopiero kwadrans po 21). Moje gały zrobiły się jak pigpongi i już miałem, w niezbyt parlamentarny sposób, wyrazić swoje zdanie, gdy do akcji wkroczyła moja sąsiadka z parteru, która akurat w tym czasie wracała z wieczornego spaceru z pieskiem. Bardzo szybko poinformowała panów o tym, że jest świadkiem całego zdarzenia i że nie lubi certolić się z takim przejawem chamstwa itd. itp. … dość, że na koniec zdążyła powiedzieć tylko, że zamiast czepiać się człowieka wracającego do domu, mogliby się zainteresować samochodami stojącymi na chodniku pod blokiem, bo przejść nie idzie. Panowie stwierdzili tylko, że jest to problem, który należy zgłosić w spółdzielni mieszkaniowej i niezwłocznie się oddalili.
    Dziękuję Pani, Pani Magdo.

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj