Stanisław Oślizło, wieloletni kapitan reprezentacji Polski w piłce nożnej i klubu Górnik Zabrze, wrócił w swoje rodzinne strony, aby powspominać swoją piłkarską karierę. Zobacz zdjęcia – Stanisław Oślizło w Turzy Śląskiej.
W Domu Sportu, Kultury i Rekreacji w Turzy Śląskiej odbyło się spotkanie ze Stanisławem Oślizło, byłym piłkarzem Górnika Zabrze oraz wieloletnim kapitanem reprezentacji Polski w piłce nożnej. Na spotkanie przyszło wielu jego fanów oraz znajomych z dawnych lat, gdyż pan Stanisław pochodzi właśnie z Turzy. – Byłem ministrantem w tutejszym kościele. Dziś pojechałem odwiedzić to miejsce i zapalić znicz na grobie ówczesnego księdza, który się nami opiekował. Pamiętam jak razem jeździliśmy bryczką i pomagaliśmy przy budowie tutejszego sanktuarium. Wiele kamieni, które je tworzą przeszło przez moje ręce – wspomina Stanisław Oślizło.
Uczył się w Wodzisławiu Śląskim i tam rozpoczął swoją piłkarską karierę w ówczesnym Kolejarzu Wodzisław. – Kilku kolegów trenowało właśnie w Kolejarzu i mnie namówili. Rodzice się temu sprzeciwiali, bo mieliśmy sporo pracy w gospodarstwie. Po szkole od razu szło się na pole. Cieszyłem się, jak przychodziła zima i zasypywała je śniegiem – śmieje się były piłkarz. Później pan Stanisław rozpoczął naukę na studiach ekonomicznych, które porzucił na rzecz Akademii Wychowania Fizycznego. Tam rozpoczął swoją przygodę piłkarską w klubie Kolejarz Katowice, jednak miłość do kobiety ściągnęła go do Radlina i Górnika Radlin. – Zakochałem się w dziewczynie, która pochodziła z Radlina i zacząłem grać w tamtejszym klubie. Różnie to z nami bywało. Raz byliśmy w ekstralidze, później spadaliśmy do drugiej ligi i tak ciągle. Dlatego zmieniłem klub, który kocham do dziś. Był nim Górnik Zabrze – opowiada pan Stanisław.
Przejście do Górnika Zabrze okazało się strzałem w dziesiątkę. W czasie, kiedy na obronie grał Stanisław Oślizło, klub zdobył mistrzostwo kraju aż 8 razy. – Sześć razy jako kapitan klubu odbierałem Puchar Polski – wspomina. To właśnie w tym klubie został zauważony i uzyskał awans do reprezentacji Polski. Pan Stanisław dokładnie pamięta swój pierwszy mecz w barwach biało – czerwonych. – Mój debiut przypadł na mecz ze Związkiem Radzieckim. Pamiętam jak dziś, pod koniec meczu sędzia podyktował rzut karny. Strzelał Ernest Pol. Wszyscy w napięciu patrzyli na to, jak Ernest przechytrzył bramkarza i wygraliśmy 1:0 – wspomina. Mimo tego, że w reprezentacji Polski był przez wiele lat to najbardziej pokochał Górnika Zabrze. Górnik jako jedyny polski klub dotarł do finału Pucharu Zdobywców Pucharów.
Górnik, aby dostać się do finału musiał rozegrać aż trzy spotkania z AS Romą, gdyż ciągle remisowali. – W Ostatnim meczu też zremisowaliśmy i sędzia rzucał żetonem. Wybraliśmy kolor zielony. Sędzia rzucił i okazało się, że kolor ten przyniósł nam szczęście – mówił. Dodał także, że w finale przegrali, gdyż w zespole zabrakło koncentracji, a piłkarze mieli tylko kilka dnia na przygotowania. – Jeszcze przed meczem chodziliśmy z naszymi żonami po sklepach, bo pierwszy raz dostały one wizy zagraniczne – uśmiecha się pan Stanisław. Po zakończeniu kariery piłkarskiej zajął się trenowaniem. Jako trener prowadził m.in. GKS Katowice, Odrę Wodzisław Śląski, Piasta Gliwice, Carbo Gliwice i Górnika Zabrze. Z tym ostatnim klubem związany jest do dnia dzisiejszego. – Jestem już na emeryturze, ale oprowadzam wycieczki szkolne i wszystkich chętnych po obiektach klubowych – opowiada. Wspomina wówczas największe osiągnięcia i pokazuje trofea – Pokochałem ten klub. Nawet żona się nie obraża, jak mówię, że najbardziej na świecie kocham piłkę nożną i Górnika – dodaje.
Paulina Krupińska