Dramatyczne wydarzenia z roku 1945. Zachęcamy do lektury tekstu, który powstał na podstawie wspomnień i relacji mieszkańców Szymocic.
W styczniu 1945 roku front dotarł tereny powiatu raciborskiego, po ciężkich walkach, w których Wehrmacht poniósł dotkliwe straty, zdobyto Rudy. W Szymocicach Armia Czerwona znalazła się prawdopodobnie 27 stycznia, a może już dzień wcześniej. Oddział zwiadowczy liczący kilkunastu ludzi konno wjechał do wsi. Czy, jak przed saloonem, jeźdźcy zostawili wierzchowce przed drzwiami i weszli do karczmy Szuby, czy, jak to czasem czynili, wjechali do środka w siodle, nie wiemy. Pokonali jednak salę i znaleźli się na zapleczu, na posesji Marty Stawinogi. W pobliżu, właśnie po tej stronie karczmy, przyczaiły się dwa „tygrysy”, na widok Sowietów dwa ogromne, pancerne cielska drgnęły i w kierunku czerwonoarmistów posypał się grad pocisków. W ogniu stanęła karczma i dom Stawinogów. Wywiązała się krótka, acz gwałtowna potyczka. Ostatecznie niemieckie czołgi wycofały się, było to jednak preludium do nadchodzących wydarzeń. Na placu boju pozostało co najmniej trzech czerwonoarmistów, tylu naliczyła wtedy 23 letnia Wiktoria Dudek.
Trwała wojna pozycyjna. W różnych częściach miejscowości w odmienny sposób odczuwano siłę i zasięg wojennych zmagań. Walki wzmogły się ponownie 27 stycznia popołudniu i pod wieczór. Co jakiś czas wieś (lub przynajmniej jej część) trafiała w ręce, którejś z armii wielkich mocarstw walczących o prymat nad światem. Teraz, tu w tej małej wsi żołnierze obu stron walczyli na śmierć i życie o tenże skrawek Europy. Armia Czerwona wydawała się niepowstrzymana.
Dwukrotnie w zmaganiach o Szymocice miał nastąpić nalot hitlerowskiego lotnictwa, ale jego celem miały być samoloty z czerwoną gwiazdą rozmieszczone w lesie od strony Jankowic. Były to zdaje się dwupłatowe samoloty rozpoznawcze PO-2, które były stale wykorzystywane przez Rosjan. Posługiwano się nimi także do zrzucania bomb fosforowych, właśnie dzięki zastosowaniu tej metody podpalono np. kościół św. Jana Chrzciciela na raciborskim Ostrogu. Niemieckie wojsko, ze zmiennym szczęściem, próbowało odbić Szymocice. W ataku użyto trzech wozów bojowych i pięciu małych czołgów. Armia Józefa Stalina została zmuszona do wycofania się, nie na długo zresztą, bo wkrótce opanowała Schymotschütz. Ranki stawały się coraz jaśniejsze, ale ten nie od wschodzącego słońca, a od płonących zabudowań, które nie tylko ucierpiały wskutek działań wojennych, ale były celowo podpalone przez radzieckich żołnierzy. W domu, w którym mieszkał Karol Boszczon zapalili najpierw sienniki, by wzniecić od razu silny płomień, od którego mogły zająć się inne sprzęty. Wiktoria Dudek z innymi kobietami, dziećmi oraz 77 letnim ojcem Janem Dudkiem schroniła się w piwnicy domu przy ul. Wiejskiej. Niedługo po tym drzwi do ich kryjówki otworzyły się, stanął w nich sołdat. Zaczął uspakajać zebranych, mówiąc „spijte, spijte, haraszo”. Następnie poszedł na strych i podpalił znajdujące się tam siano. Coraz głośniejsze płomienie i trzask drewnianych belek zaalarmowały ludzi w piwnicy, w ostatnim momencie udało im się wydostać na zewnątrz, wieś już płonęła. Grupie udało się znaleźć schronienie w innej części miejscowości, w domu Bulendów. Trudno stwierdzić jak gwałtowne było starcie żołnierzy III Rzeszy z jednostkami ZSRS, jeszcze rankiem koło dopalającego się domu Dudków stał radziecki czołg, który został skutecznie unieruchomiony. Niemcy prowadzili ostrzał od strony małych stawów, utrzymywali jeszcze pozycje od strony Nędzy i Kuźni Raciborskiej. W końcu walki wygasły, a wieś znalazła się niepodzielnie w sowieckich rękach.
Znamy też inny obrazek bitwy, nie wiemy tylko, z jakiego jej momentu pochodzi. Rosjanie są już rozlokowani, zajęli kilka domów, czekają nie podejmując żadnych widocznych działań. Nagle się zrywają, rwą rozciągnięte druty telegraficzne i w pośpiechu opuszczają zajęte pozycje.
Oprócz wspomnianych poległych Sowietów zginęli lub zostali zamordowani mieszkańcy Szymocic. Przypadkowo, w czasie walk życie stracili Józef Kilian i Emanuel Żok. Ania Piela, która wybiegła przed dom zginęła, gdy wprost pod jej nogi spadł pocisk moździerzowy, eksplozja urwała jej obie nogi i po kilku dniach zmarła. Alojzy Wanglorz i jego ojciec Ludwik zostali zamordowani, gdy ponoć zbyt długo opierali się przed wydaniem swoich koni. Zostali postrzeleni, a ich ciała spalono wraz z domem. Podobnie w swoim domu spłonął żywcem Józef Krüger, nazywający się wcześniej Kupczyk. Sołtysa wsi Roberta Branta i Wilhelma Kalembę pojmano, pobito kolbami karabinów, odeskortowano do lasu i tam rozstrzelano. W różnym czasie mieszkańcy chcieli się ukryć lub uciec, nie wszystkim się to udało. Stanisław Belkius mógł mówić o wielkim szczęściu po tym, jak wpadł w ręce sołdatów. Sowieccy żołnierze, zdaje się z jakichś azjatyckich plemion, obezwładnili go i próbowali, jak Indianie, zdjąć skalp. Belkius uratował swoją skórę, dzięki nagłemu pojawieniu się hitlerowskich żołnierzy, którzy odzyskali część wsi od strony Jankowic. Inni mieszkańcy nie mieli tyle szczęścia. Pierwszych dni „wyzwolenia” nie przeżyli także Kunegunda Franosz z domu Ranosz, Katarzyna Kalemba, Robert Siewiert, który zginął 4 lutego, czy Jan Wittek.
W poszczególnych domach rozgrywały się prawdziwe dramaty. Elżbieta Lindner stała obok zejścia do piwnicy, w której schroniła się rodzina i sąsiedzi. Za nią siedział w pokoju brat Jerzy, nagle weszło kilku czerwonoarmiejców. Schwycili siedzącego mężczyznę, dwóch żołnierzy mocno go przytrzymało, a trzeci zaczął wlewać Lindnerowi do gardła jakiś płyn z butelki. Będąca w pokoju żona mężczyzny Paulina przeraźliwie wrzeszczała, na próżno. Czternastoletnia Elżbieta, która obserwowała wydarzenia uciekła do piwnicy. W międzyczasie para uwolniła się od „towarzystwa” Rosjan i chciała poszukać innego schronienia, poszli w kierunku domu teściów. Jerzy już tam nie dotarł, po przejściu paruset metrów przewrócił się na ziemię i skonał, Paulina została wdową raptem po trzech miesiącach małżeństwa. Tymczasem z piwnicy pochwycono Jacka Tkocza, posadzono przy stole, obok siedziała już starsza mieszkanka Szymocic o nazwisku Sobeczko. Zaczęła się istna rosyjska ruletka, tylko zamiast naładowanej broni użyto szklanek wypełnionych nieznaną cieczą. Nie wiemy po ilu kolejkach, ale w końcu Tkoczowi zrobiło się niedobrze, położył się na stojącym w pokoju łóżku, po kilku chwilach już nie żył. Sobeczko też się zatruła, żołnierze wyprowadzili ją na zewnątrz i nacierali śniegiem, to w jakiś sposób pomogło, kobieta przeżyła. W ten bezwzględny sposób testowano na mieszkańcach Szymocic dziwną ciecz, która prawdopodobnie pochodziła z cysterny stojącej na bocznicy kolejowej, a Rosjanie chcieli sprawdzić w ten sposób czy nadaje się do picia.
Zmarłych, z uwagi na zamarzniętą ziemię i czyhające wszędzie niebezpieczeństwo, chowano tymczasowo gdzie się dało, koło domu czy w ogrodzie. Zwłoki były często zawinięte tylko w prześcieradła czy koce. Jerzego Lindnera złożono w jamie wykopanej przez Sowietów, a Tkocz spoczął pod płotem swego domu, później został, jak inni, przeniesiony na cmentarz. Do cmentarza parafialnego w Nędzy było zbyt daleko, dlatego też większość zabitych przewieziono na wózkach pod las i pochowano pod krzyżem. Po prostu wykopano duży dół i po kolei, bez trumien dokonano pochówków, a miejsce to poświęcił ksiądz proboszcz Guido Kalka. Cmentarz powstał na prywatnym terenie Agnieszki Dudek, która zaakceptowała taki stan rzeczy.
Spotkanie z Armią Czerwoną było dla mieszkańców Szymocic szokiem. Nie licząc doniesień od krewnych z frontów, było to nagłe i brutalne zetknięcie się z wojną. III Rzesza upadła, rozpoczęto budowę komunizmu.
Tekst powstał m. in. na podstawie wspomnień i relacji mieszkańców Szymocic.
/Beno Benczew/
——————————————————————————————————————–
Artykuł zaczerpnięto z GazetaInformator.pl nr 158
Więcej wiadomości z regionu na portalu regionalnym GazetaInformator.pl>>>
——————————————————————————————————————-
Polecamy również:
J. Gorzelik: Polska tożsamość nie jest atrakcyjna
– Śląscy autonomiści działają w granicach polskiego prawa, więc powtórka z Ukrainy i Krymu nam nie grozi – twierdzi szef RAŚ Jerzy Gorzelik.
Zapomniane Bojki, błozny i klyty Adolfa Warzoka
Dzieło Warzoka zaliczyć można do gatunku godek – ludowych opowieści o charakterze baśniowym.
Czytelnicy piszą: Nasze Miasto. Nasz Patriotyzm
– Od dwóch kadencji może zaobserwować typowy schematyzm, brak autentyczności i refleksji – pisze Czytelnik.
——————————————————————————————————————–
Podziel się informacją lub napisz własny artykuł na forum.
Dodaj Temat na:
forum.raciborz.com.pl
—————————————————————————————————————–
A czemu w Szymocicach mówi po niemiecku?
Bo to wolny kraj i mozna mowic po jakiemu sie chce.
[img]upload/small_77ScreenShot001.jpg[/img][img]upload/small_12ScreenShot056.jpg[/img][img]upload/small_17ScreenShot112.jpg[/img][img]upload/small_14ScreenShot051.jpg[/img][img]upload/small_15ScreenShot052.jpg[/img][img]upload/small_13ScreenShot053.jpg[/img][img]upload/small_13ScreenShot054.jpg[/img]
Rozbieg i mur!Ale tak porzadnie,bo lekarstwa nie pomoga!
Nakłanianie do samobójstwa jest karalne.A ty już tu na forum nie pierwszy raz tak robisz.DO CZASU
do [b]znowu łby dzwigają[/b] Dzisiaj 15:28)
napisał(aAchtung der Idiot ist wieder da ! Zas ten hadziaj z Podlasia na tym forum sieje nienawisc . Czemu nienapiszesz pajacu o polskim ONR ?? Ty polski nazisto !! Tak tu bylo jak twoji kamraci zza Buga z czerona gwiazda na helmie przybyli nas ” wyzwalac ” Do dzis sie dziwie ze ten symbol równy hakenkreuz-owi wisi na pomniku na ruskim cmentarzu . Byl tak samo system zbrodni jak nazizm .
Dobrze, że ktoś utrwalił piórem i opublikował to tzw. wyzwalanie.
Dzisiejszy dzień 31 marca nie jest już oficjalnie dniem wyzwolenia lecz dniem wkroczenia armii sowieckiej do Raciborza To wkroczenie na nasze ziemie było tragiczne dla ludności cywilnej, Bogu ducha winej.
O tym trzeba głośno mówić a nie ,mamić dzieci wyzwoleniem. Tej historii powinni się nauczyć też sami nauczyciele aby przekazywali uczniom prawdę.
Na tym portalu pisano w laTACH UBIEGŁYCH O MORDACH DOKONANYCH NIEPOTRZEBNIE NA LUDNOŚCI CYWILNEJ W RACIBORZU a groby radzieckie na otrzymanie których miasto łoży niezłe pieniądze. Zobaczcie jak zadbany jest ten cmentarz?To byli barbarzyńcy którzy po wkroczeniu w stanie nietrzeźwym mordowali i gwałcili niewinnych, wiedząc , że te tereny już są polskie.Tacy byli Ci nasi, rzekomi przyjaciele. Widać to do dziś.Zakusy na Ukrainę i przejęcia części terytorfium Polski.
No właśnie, władze wolnego już miasta po 1989 wciąż czciły „bohaterów” Armii Czerwonej, pal llicho działaczy SLD, ale i pozostali (prezydent Lenk też? bo nie pamiętam) co roku udawali się 31 marca nad Odrę z kwiatami. Pomijano zupełnie groby i zabitych przez ZSRR. Może czas to zmienić i oficjalne władze powinny składać hołd bezbronnnie zamordowanym mieszkańcom miasta i powiatu? Nie mam na myśli poległych zołnierzy niemieckich, bo to inna bajka
P.S. i co z symbolami komunistycznymi w tym miejscu, jeśli się nie mylę
są one prawnie zakazane, tak samo jak swastyka. Bo jeśli to nikomu nie
przeszkadza to przywróćmy sfastyki na grobach hitlerowców, niech będzie równo i sprawiedliwie..