Ameryka, w oczach Europejczyków, jawiła się jako kraj nieograniczonych perspektyw, dobrobytu i możliwości.
Sytuacja polityczna, społeczna i kulturowa w Polsce po drugiej wojnie światowej była niezwykle trudna. Po ciężkich latach okupacji Polacy musieli zmierzyć się z ustrojem socjalistycznym, a w konsekwencji ze sterowaną z Moskwy władzą komunistyczną, która zdominowała wszystkie dziedziny życia. Ogromne straty moralne, uczucie dezorientacji i rozczarowania stały się nieodłączną częścią prozy życia powojennego. Niezwykle trudno było zamanifestować swoje poglądy w kraju zdominowanym przez rządy totalitarne. Jakakolwiek próba uzewnętrznienia prawdy w tamtym okresie niosła zagrożenie dla twórczości pisarskiej i całkowity brak akceptacji ze strony ówczesnych władz.
Przedstawiciele życia literackiego powojennej Polski znaleźli się na pograniczu własnych wartości, wyznawanych zasad i nowego porządku, który obowiązywał w państwie. Jednolity charakter pisarstwa okresu realizmu socjalistycznego, który narzucał określoną ideologię partyjną, uniemożliwiał tym samym wytyczenie niezależnego nurtu literackiego. Dopiero okres po 1956 roku nadał nieco nowego wymiaru współczesnej literaturze polskiej. Epoka socrealizmu zakończyła się wraz ze śmiercią Stalina w 1953 roku, a jej finał był jednocześnie początkiem nowego okresu zwanego „odwilżą”.Strajk robotników, który miał miejsce w Poznaniu w czerwcu 1956 roku, odcisnął ogromne piętno na społeczeństwie polskim.
Początkowe rządy Władysława Gomułki, I sekretarza partii KC PZPR, wprowadziły, między innymi zmiany w kulturze, do których początkowo należała: liberalizacja cenzury oraz możliwość publikacji książek zachodnich autorów. Z czasem jednak „swobodę” wypowiedzi zastąpiono kolejnymi ograniczeniami, które miały wspierać ideologię i działania partii. Takie posunięcia doprowadziły nieuchronnie do zamknięcia niektórych pism, które krytykowały zastaną sytuację polityczno-społeczną kraju, zmuszając do odejścia redaktorów i czołowych postaci życia literackiego. Z falą ataku spotkali się również pisarze na emigracji, na przykład Marek Hłasko, który wbrew cenzurze narzuconej przez rząd opublikował za granicą swoje opowiadania. Lata sześćdziesiąte to poszukiwanie nowych nurtów i kierunków w literaturze, ale też wzmożone konflikty z cenzurą. Walka z tym procederem stała się nieodłączną częścią życia literackiego. Ówczesne władze starały się skutecznie ograniczyć wolność wypowiedzi, likwidując kolejno organizacje zrzeszające uczonych, pisarzy i artystów, czy też tygodniki literackie, które starały się propagować idee potępiające radykalizm i represje. Bezkonfliktowość społeczeństwa była abstrakcją, a brak wolności wypowiedzi coraz bardziej nasilał wrogi stosunek elity kulturalnej do ówczesnych władz.
Przełomowym momentem okazał się list wystosowany przez środowisko kulturalno-naukowe w 1964 roku do premiera Cyrankiewicza, w którym jednym z głównych postulatów było ograniczenie władzy komunistycznej względem świata literackiego. Władze PRL nie tylko nie zmieniły swojego stanowiska, ale zaostrzyły swój stosunek względem środowiska artystów i naukowców. Także wojna izraelsko-arabska z 1967 roku miała ogromny wpływ na nastroje antysowieckie w Polsce, wywołując kolejną falę sprzeciwu i surowej oceny działań ówczesnych środowisk rządowych. Władysław Gomułka, który na VI Kongresie Związków Zawodowych, potępiając władze Izraela, powiedział: „[…] W związku z tym, że agresja Izraela na kraje arabskie spotkała się z aplauzem w syjonistycznych środowiskach Żydów […] nie czynimy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeżeli tego pragnęli. Stoimy na stanowisku, że każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę – Polskę Ludową”. Taka opinia wywołała przyzwolenie władzy PRL na jawny atak na obywateli pochodzenia żydowskiego. W styczniu 1968 roku doszło do strajków studentów w największych miastach Polski przeciwko zdjęciu z afisza przedstawienia „Dziadów” w Teatrze Narodowym w Warszawie w reżyserii Kazimierza Dejmka, które rzekomo miało zawierać antysowieckie akcenty.
Z uwagi na tak niepokojące wydarzenia polityczno – społeczne, które miały miejsce w kraju, wiele tysięcy Polaków zdecydowało się na emigrację zarówno do krajów Europy Zachodniej, jak i do Stanów Zjednoczonych. Motywem podejmowanych decyzji były nie tylko ataki na środowiska żydowskie w Polsce, ale również fakt, że rządy w Polsce nie gwarantowały polskim naukowcom, literatom i artystom swobodnego wyrażania własnych poglądów oraz propagowania nowych nurtów literackich. Prześladowania, zastraszanie i nieumiejętność zrozumienia potrzeb społeczeństwa stały się dodatkowym bodźcem do wyjazdu rzeszy Polaków, którzy w innej rzeczywistości chcieli znaleźć akceptację, szeroko pojętą ideę wolności oraz realizację własnych pragnień i marzeń. Nadzieje związane z emigracją nie były jednak wyłącznie „poszukiwaniem nowych przeżyć w obcych przestrzeniach celem wartościowej egzystencji”, co zauważa Krzysztof Dybciak, a raczej próbą ucieczki od narzuconej przez władzę eliminacji „ze świadomości Polaków wielu «niewygodnych» wątków polskiej historii i kultury”, jak dodaje Cezary Ritter.
Poszukiwanie własnego miejsca wiązało się od zarania dziejów z migracją, która jest określana jako: „wędrówka [z łac.], [czy też] zmiana miejsca zamieszkania na stałe lub na pewien okres [będąca] mechanicznym ruchem ludności [i] jedną z głównych przyczyn [dążenia] do poprawy warunków bytu”. O takiej niezależności i poprawie warunków życia marzyli Polacy opuszczający swój kraj. Pomimo że wyjazd w nieznane wiązał się z tułaczką, niepewnością, głęboko wierzyli, że uda im się odnaleźć nową drogę w innym kraju. Nie wszyscy zdawali sobie jednak sprawę z faktu, że ich wyjazd nie będzie tymczasowy i że przed nimi trudny egzamin, który przyjdzie im zdać z dojrzałości i niezależności. Emigracja bowiem to: „wywędrować skądś, z konkretnego miejsca, „wynieść się” stamtąd, uciec, zazwyczaj pod przymusem lub presją państwa i panujących w nim praw, ideologii, sytuacji rynkowej, ale też nietolerancji religijnej lub rasowej”. Opuszczenie własnego kraju ojczystego jest wyzwaniem, któremu każdy emigrant musi sprostać na swój indywidualny sposób, starając się zbudować swój system wartości i swoją tożsamość od początku. Jest rzeczą oczywistą, że dla każdego człowieka emigracja wiąże się z uczuciem niepewności i strachem przed odrzuceniem i pomyślną adaptacją w kraju swego wyboru. Emigrant zabiera ze sobą bagaż indywidualnych doświadczeń, który kształtuje jego dalsze losy w nowym kraju.
Zawsze też pojawiają się trudne pytania: czy należy całkowicie odciąć się od swoich korzeni?, czy kultywować tradycję, w której się wyrosło?, czy można stać się imigrantem czy pozostaje się obywatelem świata? Niestety wiele z tych pytań na zawsze pozostanie bez odpowiedzi. Nie ulega wątpliwości, że emigracja to problem wewnętrzny każdego człowieka, z którym musi sobie poradzić samodzielnie w obliczu nowych warunków społeczno-ekonomicznych. Sytuacja lat powojennych, przemiany polityczne, prześladowania i szykany zmusiły wiele tysięcy Polaków do emigracji, między innymi do Stanów Zjednoczonych. To właśnie ten kraj był od wielu lat miejscem, do którego zmierzały rzesze emigrantów, próbując spełnić swoje marzenia. Już w 1918 roku Ignacy J. Paderewski o przedstawicielach polskiego narodu powiedział: Polacy w Ameryce stanowią bardzo ciężko pracującą ludność, przyczyniają się swoją sumienną i wydatną pracą do rozwoju naturalnych bogactw, postępu przemysłu i wzrostu pomyślności amerykańskiej. Nie są bogaci, zarabiają jedynie na uczciwe życie. Z ich czteru milionów, ani jeden nie jest milionerem, a jednak spełniają oni swe obowiązki, nałożone na nich przez okoliczności z lojalnością, stanowczością i entuzjazmem.
To właśnie z tym krajem najwięcej emigrantów wiązało swoje nadzieje na lepsze, szczęśliwsze życie w latach późniejszych. Ameryka, w oczach Europejczyków, jawiła się jako kraj nieograniczonych perspektyw, dobrobytu i możliwości. To w tym kraju miał się spełnić ich „amerykański sen”, mieli znaleźć się z dala od trudów socjalistycznego świata i stać się wolnymi ludźmi. Rzeczywistość tak wielokulturowego i zróżnicowanego kraju okazała się jednak bardziej okrutna i nieprzejednana. Zmiany, z którymi przyszło się zetknąć polskim emigrantom, wymagały samodyscypliny, przekroczenia bariery lęku i umiejętnej próby zaakceptowania istniejącego porządku społecznego Ameryki. Zdobywanie kolejnych szczebli drabiny społecznej nie było łatwym zadaniem dla polskich „wrześniowców”, którzy znaleźli się w obcym kulturowo społeczeństwie, gdzie istotną rolę zawsze odgrywała siła woli, etyka pracy i determinacja działania. Emigranci przybywający do Stanów Zjednoczonych musieli zmienić swój sposób myślenia tak bardzo „zainfekowany” komunistycznym reżimem. W demokratycznej Ameryce trzeba było zawalczyć o swój byt jedynie dzięki samozaparciu, wytrwałości i podporządkowaniu się nowemu otoczeniu i prawom obywatelskim. Walkę o nowe życie utrudniały emigrantom negatywne aspekty emigracji, jak chociażby: nostalgia za domem rodzinnym, uczucie pustki, izolacja czy szok kulturowy, z którym przyszło im się zmierzyć. Emigracja to wytężony proces pracy nad własną osobowością, to próba modyfikacji własnego systemu wartości i zasad, które mogą ułatwić stopniowy proces asymilacji w nowym kraju. To również zmiana mentalności i sposobu postrzegania otaczającej rzeczywistości, która narzuca imigrantom społeczną i kulturową mobilizację. W wielokulturowym „tyglu” amerykańskim jednostka indywidualnie poszukuje określonej przestrzeni życiowej, dostosowując własne potrzeby do wymogów społeczeństwa. A tak naprawdę emigracja polega przecież: „na szukaniu możliwości porozumienia ludzi żyjących pod dachem jednego świata.
Emigrując, stykamy się bowiem z różnymi kulturami, etosami przekonań, wartości i zachowań, niekoniecznie zbliżonymi do tych, które wynosimy z ojczystego domu (narodu, państwa)”. Procesy emigracyjne o podłożu polityczno-kulturowym pozostawiają w świadomości jednostki niezatarty ślad, stając się źródłem nieustannych poszukiwań, ale też zagadek oraz wykreowania rozmaitych postaw względem nowego kraju. Te postawy mogą mieć charakter roszczeniowy (co uwarunkowane jest marzeniami związanymi z nowym krajem), agresywny (będący pozostałością po trudnych przejściach w kraju rodzimym) lub konstruktywny (chęć poznania nowych wzorców kulturowych i mechanizmów społecznych). Oczekiwania emigrantów niejednokrotnie jednak przekraczają zastaną rzeczywistość, co tylko potęguje poczucie wyobcowania, rozczarowania i ogólnego zniechęcenia. Istotnym wydaje się podejście, jakim kierowali się emigranci przybywający do Stanów Zjednoczonych. Ich wyobrażenia dotyczące społeczeństwa amerykańskiego niestety nie współgrały z realną sytuacją, którą zwykle zastali na miejscu. Etos emigranta to, jak konstatuje socjolog Danuta Mostwin: […] etos dziedzictwa ukryty w meandrach podświadomości. Jak pismo na ścianach katakumb. Jest ból rozdarcia i utraty.
Jest niepokój, obawa przed nieznanym, poszukiwanie swego miejsca w asteroidalnym zawieszeniu: „ani tu, ani tam”. Ale jest i świeżość otwartej szerokiej drogi, na której potencjał energii wyzwala się oddechem poranka, a geneza trzeciej wartości staje się udziałem człowieka wykorzenionego obdarzając go umiejętnością łączenia odległych „tu i tam” i dojrzałym spojrzeniem na samego siebie. Emigracja była szczególnie karkołomnym zadaniem dla wykształconej grupy artystów i pisarzy, którzy w latach sześćdziesiątych opuścili Polskę. Zaliczyć do nich należy m.in.: Evę Hoffman, Mariana Marzyńskiego, Leopolda Tyrmanda, Marię Ginter, Marka Hłaskę, Kazimierza Kaza-Ostaszewicza i Romana Polańskiego. Oprócz wiary w „lepsze jutro” i nadziei na kontynuowanie twórczości musieli zmierzyć się z pustką, odrzuceniem i brakiem akceptacji oraz uczuciem dezorientacji. Odnalezienie się w zróżnicowanym kraju jakim są Stany Zjednoczone jest zazwyczaj długim i mozolnym procesem, a sprostanie preferencjom i dostosowanie się do wrażliwości nowego społeczeństwa niełatwym zadaniem. Losy polskich emigrantów w Stanach Zjednoczonych i ich twórczość w dużej mierze były uwarunkowane relacją z nową społecznością oraz przemianą wewnętrzną, która temu procesowi towarzyszyła.
dr Patrycja Nosiadek
fot. wikipedia.pl
Artykuł zaczerpnięto z Eunomii nr 2 (69) / luty 2014
Przydałby się artykuł jak teraz wygląda emigracja. Przecież połowa Raciborza emigruje albo do innych miast albo za granicę.
Fakt To Ciekawy Temat
Wart Analizy
będzie TRWAła. Młodzi, po zdobyciu w Ojczyźnie wiedzy będą nadal, niestety, z POwodu … ekonomii, ekologii, systemu ,,zdrowotnego,, innych przyczyn już nawet nie wymieniajac bo miejsca by brakło, wyjeżdżać ,,w kierunku zachodnim,, . Jak latach przedwojennych Nasi dziadkowie. Gorzej jednak wykształcen czy w latach 60-ych inteligenci z Ojczyzny wypędzeni. Co[b] w większości ,,przypadków,,[/b] nie zmienia jednak efektów. I Ci i Ci ,,tam,, pracowali i pracują jako[b] ,,tania siła robocza,,[/b] Do Naszego ,,dzikiego kRAJU,, – tak liczą przynajmniej ,,POlscy patrioci,,- zaczną przybywać Ci ,,tani UKraińcyczy inni zza Buga,, jak nie tak dawno już to miało miejsce. A do ,,RUskich,, – z KONIECzności, wysokiej ,,ruskich MENN-ów,, umieralnosci, ekonomii , itp. przybywać bedą … Chińczycy.
[[color=#ffcc00] Oni zresztą juz tam … są[/color].] … Oby nie ruszyli DALEJ ,,na zachód,, …
Chociaż … EUropa i tak ginie.
[color=#0000ff]ps.:[/color] wystarczy obejrzeć GLOBus. JesteśMY ,,wyrostkiem robaczkowym,, …AZJI …
leży
– aguaparki nie dają miejsc pracy
[url=http://www.raciborz.com.pl/art35088.htm]Czytelnicy piszą: Czy jedynym rozwiązaniem jest emigracja?[/url]