Działania prokuratury w sprawie słynnych "taśm Wprost" wydają się być jawnym pogwałceniem prawa prasowego.
W środę mieliśmy w naszym kraju do czynienia ze zdarzeniem, które na długo powinno się wryć w świadomość obywateli naszego kraju. Prokuratura wraz z policją i Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego weszła na teren redakcji tygodnika "Wprost" i zażądała wydania słynnych już taśm. Taśmy dokumentowały zachowania i kulisy procesów decyzyjnych polskiego życia politycznego. Redaktor naczelny tygodnika odmówił wydania służbom zarówno taśm, jak i swojego laptopa i pendrive. Swoją decyzję uzasadnił prawem prasowym. Prokuratorzy natomiast swoje działania usprawiedliwiali dobrem śledztwa i tym, że taśmy pochodzą z przestępstwa.
Czemuż w istocie rzeczy to zdarzenie jest tak ważne? Otóż artykuł 14 konstytucji mówi, że Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków masowego przekazu. Gwarancje tej wolności znajdują się w Ustawie Prawo prasowe z 1984r. Artykuł 15 ustęp 2 punkt 1 tej ustawy mówi, że dziennikarz ma obowiązek zachowania w tajemnicy danych umożliwiających identyfikację autora materiału prasowego, listu do redakcji lub innego materiału o tym charakterze, jak również innych osób udzielających informacji opublikowanych, albo przekazanych do opublikowania, jeżeli osoby te zastrzegły sobie nieujawnienie powyższych danych. Tajemnicę dziennikarską w tym zakresie ulega zawieszeniu, jeżeli dziennikarz poweźmie wiedzę, że nie wypełni on dyspozycji artykułu 240 Kodeksu Karnego. Artykuł ten mówi, że popełnia przestępstwo ten, kto nie informuje organów ścigania o popełnieniu przestępstwa, albo przygotowaniach do niego opisanych w artykułach 118, 120-124, 127, 128, 130, 134, 140, 148, 163, 166, 189, 252, lub przestępstwa o charakterze terrorystycznym.Przestępstwa te to: ludobójstwo, zbrodnie wojenne, przestępstwa związane ze środkami masowej zagłady, niekonstytucyjna zmiana ustroju RP, obalenie legalnie wybranych władz RP, szpiegostwo, zamach na życie Prezydenta RP, osłabienie stopnia obronności RP, morderstw, sprowadzenie zagrożenia życia, zdrowia i mienia wielu osób, porwanie środka transportu lub człowieka. Jednocześnie art. 49 Ustawy Prawo prasowe wskazuje, że dziennikarz, który nie dochował tajemnicy dziennikarskiej podlega karze grzywny. Powyższe artykuły dotyczyły obowiązku zachowania tajemnicy wobec tzw. "źródła", czy też "informatora". Artykuł 180 Kodeksu Postępowania Karnego wskazuje, że tajemnica dziennikarska w pozostałym zakresie może być uchylona co do faktów, jeżeli organy ścigania nie mają innej możliwości uzyskania dowodów i gdy jest to niezbędne do niezbędne dla dobra postępowania. Może ją uchylić jedynie sąd.
To Parlament dał dziennikarzom prawo do zachowania tożsamości informatora i wszelkich danych, które mogą do niego doprowadzić.(foto Wikipedia)
Przekładając na język polski. Dziennikarz uzyskał od polskiego państwa możliwość powiedzenia policji, służbom, prokuratorze "Nie powiem", jeśli te zapytają "Skąd Pan/Pani o tym wie?". Jako dziennikarz mogę powiedzieć im "Ode mnie się tego nie dowiecie", "Nie mogę wam powiedzieć", chyba że będę wiedział, że ktoś chce zastrzelić Bronisława Komorowskiego, porwać Pendolino, zabić sąsiada, czy wspomóc Brunona K. w obaleniu władz RP za pomocą zbrojnego zamachu. I jest to logiczne. Logika tego przepisu wynika z tego, że jeżeli mieszkaniec Raciborza przyjdzie do mnie i powie mi "a teraz pokażę ci jak ten a ten samorządowiec okrada Raciborzan", to wówczas ja mogę mu przyrzec – "Masz jak w banku, że ode mnie nikt się nie dowie, skąd o tym wiem". Jeśli przyjdzie do mnie władza i powie mi "jeśli nie powiesz, to będziesz mieć do czynienia z tymi silnymi panami w mundurach", to cała istota tajemnicy dziennikarskiej idzie w diabły. Nie każdy dziennikarz jest z gatunku tych, co się kulom nie kłaniają. I dlatego, każdy z nas ma za sobą pancerz w postaci art 15. ust 2 Prawa prasowego.
To, z czym mieliśmy do czynienia w środę, gdy redakcję "Wprost", było bezprzykładnym złamaniem niepisanej zasady, że władza nie może mnie pytać "Skąd wiesz?". Jeśli do redakcji wita Policja, wita ABW, wita czarny garnitur prokuratura i mówi "daj" i nie ma za sobą papieru z podpisem sędziego, to przepis art. 15 ust. 2 jest martwy. Tym bardziej jest to groźne, jeśli uświadomimy sobie, że przynajmniej niektóre z tych służb podlegają premierowi, którego bliski współpracownik, minister spraw wewnętrznych, został na pomienionych taśmach uwieczniony. Wówczas zawsze można powiedzieć, że za władzą stoi ważny interes społeczny, że taśmy, zdjęcia, informacje pochodzą z przestępstwa. I wtedy czytelnik będzie mógł sobie w gazecie nekrologi. Największy nekrolog zaś będzie dotyczyć świętej pamięci wolności słowa. I dlatego jest tak ważne, aby każdy czytelnik wiedział, że działania takie, jak te w środę muszą budzić najwyższe oburzenie.
Leszek Iwulski
Partia tuska to największe nieszczęście jakie moglo sie Polsce przytrafić a tusk to zdrajca jak powiedziała mu w oczy pewna inteligentna licealistka
Ta pewna inteligentna licealistka to pusta dziewuszka nieświadoma tego, jak nią ojceice, matka i cała reszta manipulują. To zwykła pacynka!
a Pan Lenk sympatyzuje z PO
Karniści mają problem w ocenie po czyjej stronie racja a redaktor tak szybko objasnia nam swoje prawdy. Materiał pochodził z przestępstwa i nic nie może tego usprawiedliwiać. Prawo to redakcja Wprost pogwałciła, bo materiały z przestępstwa opublikowala. Zobaczymy jak to się zakończy. Dziennikarze, to tacy obywatele jak wszyscy, ich prawo też obowiązuje. Problem jest bardzo złożony niż się niektórym wydaje.
Gdyby nie te nagrania dalej ludzie byli by oszukiwani a kraj pogrążany przez skorumpowanych cwaniaków z rządu.Prawo powinno dotyczyć przedewszystkim ludzi z rządu.Dlatego nie jest wazne kto podsluchal ale ta treść która pokazuje jednoznacznie kim jest Tusk i jego ludzie.Ścigać trzeba tych którzy zamiast uczciwie rządzić dla dobra kraju okazali się zwyklymi oszustami którzy za wszelką cenę chcą utrzymać się przy władzy a po nich choćby i potop.
Nie wiadomo jakby było, gdyby nagrali polityków innych opcji politycznych i nie wiadomo czy takowe nie istnieją. Polityka jest „brudna” – przykład nagrania Hpfmana z imprezy patyjnej. Zasady prawne jakieś muszą być bo nagrywanie prywatnych rozmów jest niezgodne z prawem i nieetyczne. Dziś jednych nagrali, jutro mogą to zrobić innym. Co do zastraszania prasy, jeden z karnistów mówił, że najbardziej zagrożone są media lokalne, które nie mają takiego przebicia, jak media ogólnokrajowe i często borykają się z większymi problemami ale tego się nie nagłośnia.
Sciemnasz jak Tusk i PO z Palikotem i SLD Psl razem wzięte.Na klanstwa Tuska i jego kolesi mało kto się da nabrać.Rzad do dymisji a rudy z kolesiami polecą może w końcu przed oblicze Temidy a stamtąd być może zasłużenie do…
Co ściemniam? Nie jestem tak nawiedzony jak ty. Analizuję to z punktu prawnego. Gdzie piszę, że popieram zachowania ludzi rządu, prokutatury czy ABW? Masz pewność, że taśm na opozycję nie mają??? Teraz rozgrywają rząd a kogo później? Taka gra jest niebezpieczna dla wszystkich. Nikt się nie przyznawał do zakulisowych rozmów a takowe odbywały się odbywają w każdej opcji politycznej.
Bełkot przełożony na bełkot pozostaje bełkotem? Gdzie ten obiecany język polski? Na pitologii polszczyzny nie uczyli?
nie tylko ona. Takze do nas ,,nautow,, sie dobieraja prywatni ,,detektywi,, !
POra na nowa akcje …[b][color=#ff0000] ,, NO ACTA,[/color],[/b] ?