Wojna zabrała wielu. Część ludzi zginęła, niektórzy żołnierzy zaginęli, na 31 zabitych z Nędzy nigdy nie odnalazło się sześciu.
Wybuch I wojny światowej w lipcu 1914 roku był początkiem końca świata, jaki wtedy znano. W odróżnieniu od innych państw europejskich setna rocznica I wojny światowej w Polsce przechodzi niemal bez echa. Przypomniano kilka filmów, gdzie niegdzie pojawiły się wystawy, prelekcje i rocznicowe opracowania. Wspomnijmy tu wydarzenie, które przygotowało Muzeum Śląskie. Była to wystawa „Wojna od frontu i od zaplecza”, jej bohaterami byli Ślązacy pochodzący z różnych środowisk społecznych, deklarujący różną tożsamość narodową w obliczu wojny. Łączy ich jedno – wszyscy byli żołnierzami, którzy przeszli przez traumatyczne doświadczenie pierwszej wojny totalnej. Myślą przewodnią wystawy stały się słowa Wiesława Myśliwskiego: "Wojna miesza, zrównuje, chłop czy filozof – wszyscy są do umierania". Bo też działania wojenne przyniosły ofiary, których skala miała stać się przestrogą dla Europy na wiele wieków. Stało się inaczej i musieliśmy zacząć numerować wielkie wojny.
Pierwsze działania wojenne podjęły Austro-Węgry atakując Serbię. To spowodowało lawinę zdarzeń, kolejne państwa zaczęły włączać się do konfliktu. Strony podzieliły się na dwa walczące ze sobą bloki państw: Ententę na czele z Wielką Brytanią, Francją i Rosją i państwa centralne, którym przewodziły Niemcy i Austro-Węgry. Zmobilizowano ok. 70 mln ludzi, z czego 10 mln poległo i zmarło na skutek odniesionych ran, wielu zostało kalekami do końca swych dni.
Wojsko domagało się rekrutów, powoływanie do armii stawało się coraz powszechniejsze. Tych, którzy polegli szybko zastępowano nowym „mięsem armatnim”. Nic dziwnego, że także w powiecie raciborskim ilość powołanych i co za tym idzie poległych, stale wzrastała. Z każdej miejscowości powoływano rezerwistów, wielu z nich nigdy nie powróciło do domów. Opierając się na danych z okresu międzywojennego, poległych i zaginionych mieszkańców powiatu raciborskiego było ok. dwóch tysięcy, nie wliczono do tej tragicznej statystyki poległych żołnierzy z samego Raciborza. Straty, które poniosły poszczególne miejscowości były zróżnicowane. Na przykład z Babic pochodziło 52 poległych, z Jankowic 14, z Lekartowa 19. Przywołajmy kilka nazwisk z tej ostatniej miejscowości: Piechzek, Herud, Kurdzidem, Krettek, Przewosnik, Niedzballa, Smuda, Krulik, Grabowski, Solich, Joschko -wszystkie nazwiska podano w ówczesnej pisowni.
Z podraciborskich Ponięcic poległo siedmiu mieszkańców, byli to: Alfred Sorich, Johann Wigenda, Peter Furgol, Theodor Passia, Robert Kandzira, Joachim Wochnik i Anton Wanczura. Z Szymocic zginęły 3 osoby: Bluschcz, Kalemba i Krahl. Z kolei w Krzanowicach śmierć zebrała obfite żniwo, bo do swych domostw nie powróciło ok. 150 osób. Równie dużą liczbę mężczyzn straciła Kuźnia Raciborska. Wielu żołnierzy zagięło na zawsze, na 31 ofiar z Nędzy nigdy nie odnalazło się sześciu. Byli to: Franz Dyrschlag, Adolf Klinik, Emil Kuznik, Paul Kucharczyk, Roman Porombka i Alois Zarambik.
O poległych w czasie I Wojny Światowej przypomina pomnik na cmentarzu ewangelickim
O poległych nie zapomniano po roku 1918, w niemal każdej mieścinie powstawały obeliski i pomniki (denkmal) przypominające ofiary tej strasznej wojny. Na nich wyryto nazwiska i imiona poległych sąsiadów, a pamięć o nich była pielęgnowana przez władze i mieszkańców.
Po II wojnie światowej pomniki przetrwały tylko w nielicznych miejscach, np. w Rudach, gdzie obelisk upamiętniający poległych znajduje się przy głównej drodze. Widnieją na nim nazwiska zabitych z Rud, Stodół i Jankowic. W Raciborzu, w parku Roth pozostał tylko mały fragment podstawy pomnika, który zniszczyli komuniści. Podobny los spotkał inne postumenty. W Raciborzu w całości ocalały chyba jedynie: ten umiejscowiony na obrzeżach, na cmentarzu ewangelickim i na katolickim cmentarzu przy ul. Głubczyckiej, który dla swych parafian postawił ks. Carl Ulitzka.
Po roku 1989, po transformacji ustrojowej wiele parafii rozpoczęło odtwarzanie miejsc pamięci poległych w I wojnie światowej. Okres ten w naszej historii wciąż czeka na szczegółowe badania. W rodzinach zachowały się zdjęcia i kartki pocztowe przesyłane do bliskich z okopów porozrzucanych w całej Europie, które mogą stać się cennym materiałem źródłowym. Ostatnio udało się przypomnieć niektóre postaci tamtej doby jak: generał piechoty Georg Wichura, porucznik Fritz Otton Bernert oraz porucznik Otto Höhne. Jest tylko kwestią czasu, gdy poznamy inne raciborskie wątki I wojny światowej.
Beno Benczew
Ze Starej Wsi parafia wspomnianego ks.Ulitzki poległo blisko 300 osób, a pomnik jest na cmentarzu przy ul.Głubczyckiej/niestety powojenni włodarze Miasta nie uszanowali poległych i zniszczyli tablice z nazwiskami poległych/ Tak mało ludzi wspomina, jak wielką traumę przeżywała także ludność cywilna na wieloletni czas wojny i stale narastającą liczbę poległych w rodzinach/ Wspomniany ks.Ulitzka bardzo usilnie w swych działaniach religijnych ale także politycznych zabiegał o zachowanie pokoju i zgody pomiędzy tutejszą ludnością niemiecką oraz
sympatyzującą z polskością. Także wspomniany pomnik na starowiejskim cmentarzu dobitnie wskazuje ,że ks.Ulitzka jeśli WALCZYŁ to tylko o pokój i zgodę.Każdy wątpiący MUSI zobaczyć ten pomnik i wyciagnąć wnioski ! Nastający okres t.zw.”powstań śląskich” był sztucznie podsycany i przyspieszany-mimo ogromnej niechęci miejscowej ludności mającej naprawdę dosyć wojen swarów i śmierci..Pośpiech w kolejnych sprawach walk i śmierci był sztuczny,bowiem inicjatorzy doskonale wiedzieli,że okres ” przejścia” przemysłu z wojennego na produkcję cywilną /i pokonanie chwilowego bezrobocia/ – nie sprzyjała idei z zewwnątz sterowanego powstania. Dzięki staraniom kś.Ulitzki Stara Wieś nie opłakiwała ofiar t.zw. powstan śląskich.
Nalezy dodac ze nie tylko tablica z nazwiskami jest zniszczona ale sama pieta tez zostala zniszczona.Jakis czas temu slyszalem o pomysle odrestaurowania pomnika niststy sprawa chyba upadla.
Co ciekawe – w okresie międzywojennym – 1929 – okazały pomnik poleglym w Iwś mieszkańcom powiatu raciborskiego postawiono w Chałupkach. Na przełomie lat 1969/70 zburzyli go polscy komuniści a w ostatnich latach staraniem mieszkańców wsi i Gminy postawiono znowu jego miniaturę. Oby więcej takich inicjatyw!
Inicjatywa upamiętnienia zburzonego pomnika w Chałupkach jak najbardziej słuszna – natomiast postawiona miniatura jest beznadziejna. Jest przykładem tego, jak można zepsuć dobry pomysł. Niestety… A tak na marginesie, żyją jeszcze ci, którzy podejmowali decyzjęo jego zburzeniu