Interpelacja radnej Katarzyny Dutkiewicz z grudniowej sesji Rady Powiatu:
Dowiedziawszy się o sytuacji i determinacji kilkudziesięciu pracownic raciborskiego szpitala, które w ramach świadczenia swej pracy na umowach „śmieciowych” z firmą zewnętrzną na przestrzeni ostatnich lat zarabiają skandalicznie mało i nie są objęte żadnymi świadczeniami należnymi pracownikom zatrudnionym na umowę o pracę, jak urlop czy chorobowe, a lata ich ciężkiej pracy w żaden sposób nie przełożą się na emerytury – liczyłam na odzew ze strony Pana, Panie Starosto, nie wspominając o Panu Dyrektorze. Wszak, nie mówimy o podmiocie prywatnym, ale o samodzielnej publicznej jednostce leczniczej, dla której podmiotem tworzącym i sprawującym nadzór nad działalnością jest Powiat Raciborski. I poniekąd doczekałam się odzewu – dwa dni temu ze zdumieniem przeczytałam na łamach lokalnego portalu artykuł, w którym Pan Dyrektor Rudnik informuje o wzroście kosztów dostarczania posiłków i sprzątania, związanych ze zmianami ustawowymi dotyczącymi umów zleceń. Pomijając bijące ze słów Pana Dyrektora przekonanie, że cytuję „na morze pieniędzy nie ma co liczyć” a „rządząca ekipa PiS nie podała szczegółów planowanych reform”, z wypowiedzi można wysnuć niebezpieczny wniosek, że za obciążenie dodatkowymi kosztami pracowniczymi borykającego się z trudnościami finansowymi szpitala odpowiedzialny jest najpewniej a) ustawodawca, b) pracownicy pracujący na wyżej „oZUSowanych” od stycznia 2016 umowach zlecenia.
Przyznam, że nie takiego komentarza oczekiwałam ze strony Pana Dyrektora do sytuacji kilkudziesięcioosobowej grupy pracownic, słusznie upominających się o swoje prawa do godnych warunków zatrudnienia.
Szanowni Państwo, nie sprowadzajmy proszę tego problemu do wysokości negocjowanej stawki za godzinę ciężkiej i ważnej dla szpitala pracy. Ani do oszczędności, których na każdym kroku poszukuje się w szpitalu, bo czemu ich szukać wyłącznie kosztem personelu? A nie mówimy o jakichś wyimaginowanych roszczeniach, ale o całokształcie należnych pracownikowi uprawnień przy zatrudnieniu na umowę o pracę. Lub ich zupełnym braku w przypadku umów „śmieciowych”. Pensja w wysokości 1200,00 złotych za 240 przepracowanych godzin, brak prawa do urlopu, chorobowego i składki emerytalnej i rentowej. Takie są fakty. Oczywiście, możemy powiedzieć, że po to szpital dokonał outsourcingu tej części działalności, by „ciąć” koszty. Ale nie znaczy to, że czysto ludzkie, społeczne skutki tych działań mogą nam być obojętne.
Biorąc pod uwagę wspomniane zmiany ustawowe dotyczące umów „śmieciowych” pokusiłam się o symulację skutków finansowych, jakie powstałyby w przykładowym miesiącu styczniu 2016r. w konsekwencji zamiany umów zleceń z pełnym ZUS-em na umowy o pracę przy pensji w wysokości najniższej krajowej. I tak, dla umowy zlecenia na kwotę 1650,00 zł brutto (ZUS pracodawcy = 369,77 zł), dla pracownika do wypłaty przypada 1200,64 zł a całkowity koszt pracodawcy wynosi 2019,77 zł. Przy umowie o pracę, przy zbliżonej kwocie „na rękę” 1294,64 zł, brutto wynosi 1850,00 zł (z czego ZUS pracodawcy 414,59 zł) a całkowity koszt pracodawcy zamyka się w kwocie 2264,59 zł.
Różnica kosztów pracodawcy wynosi wprawdzie około 250 zł, ale koszt outsourcingu, to przecież nie tylko koszty osobowe. Należy do nich doliczyć przede wszystkim zysk, jaki na podstawie umowy ze szpitalem otrzymuje firma wygrywająca przetarg. Może się więc okazać, że utrzymanie czystości w szpitalu poprzez wynajęcie firmy zewnętrznej wcale nie jest najtańszym dla szpitala sposobem zarządzania. Jest za to bez wątpienia próbą pozbycia się problemu związanego z zatrudnianiem personelu. Problem jednak nadal pozostaje nierozwiązany. Spychany jest jedynie na inną płaszczyznę, na gruncie której Pan Dyrektor może stwierdzić, że nie jest stroną w sporze i warunki zatrudnienia nie są jego zmartwieniem. Trzeba jednak stanowczo podkreślić, że problem warunków zatrudnienia personelu to jedna z istotnych spraw szpitala i nie można od tego umywać rąk.
Oczywiście kontrargumentem będzie zapewne przywołanie powszechności zjawiska i rozlicznych przykładów obniżania kosztów poprzez outsourcing i zatrudnianie na umowy zlecenia. Tyle, że szpital to nie prywatny biznes a – mówiłam to wielokrotnie – wskaźniki ekonomiczne nie mogą być jedynym poddawanym ocenie elementem.
Szanowna Rado, jeśli jednostki publiczne, do których należy szpital, nie podejmują i nie będą podejmowały działań, które mają na celu godną płacę i zabezpieczenie pracowników w należne im z Kodeksu Pracy uprawnienia, to kto ma to robić? Osobiście bardzo cieszę się, że raciborska lecznica zajęła w rankingu najlepszych polskich szpitali zabiegowych wysokie 8 miejsce na Śląsku i 67 spośród 100 najlepszych. Ze strony wysokiej klasy eksperta od zarządzania w dziedzinie ochrony zdrowia, jak określił niedawno Pan Starosta Pana Dyrektora, obok wyników finansowych i pozycji w rankingach oczekiwałabym jednak również dla całego personelu szpitala warunków płacy i pracy, które nie skutkują protestami, sporami zbiorowymi oraz koniecznością szukania wsparcia w kancelariach prawnych i redakcjach gazet.
Zgodnie z moją wiedzą procedura przetargowa mająca na kolejne trzy lata wyłonić firmę obsługującą szpital m.in. w kwestii sprzątania nie jest jeszcze zakończona. To jedyny moment, by pochylić się nad problemem warunków pracy i płacy, by spróbować negocjować warunki zatrudnienia. Pan Dyrektor na etapie przygotowania warunków zamówienia przetargowego nie zawarł, jak sądzę, wymogu wykonywania szpitalnej usługi przez pracowników zatrudnionych na umowę o pracę. Panie na własną rękę zmuszone były szukać wsparcia prawnego i próby poprawy swej sytuacji. Proszę zatem Pana, Panie Starosto, by poprzez osobę Dyrektora szpitala podjąć jednak próbę weryfikacji warunków zamówienia tak, by pracownice, o których mowa zatrudnione zostały na umowach o pracę.
Podczas jednego z moich wcześniejszych, dotyczących szpitala wystąpień, spotkałam się z kąśliwą uwagą, że wszyscy, w tym i ja, notorycznie krytykujemy sposób zarządzania szpitalem i kreujemy się na ekspertów od zarządzania, zamiast spokojnie dać pracować Panu Dyrektorowi. Osobiście nie uważam się za eksperta, po prostu staram się nie ignorować, ale analizować docierające do mnie sygnały i informacje. I wyciągać wnioski. I mam nieodparte wrażenie, że od dłuższego czasu wszystkie docierające do opinii publicznej dane o naszym szpitalu dotyczą albo kłopotów finansowych, ewentualnie braku porozumienia z personelem, albo nagród Pana Dyrektora. I przyznam, że wyjątkowo źle się to łączy.
Zadeklarowałam swego czasu publicznie, że przy każdej okazji będę ponawiać pytanie o aktualny stan prowadzonych na drodze sądowej spraw dotyczących naszego szpitala. Proszę zatem i dziś o odpowiedź:
Czy i jakie rozstrzygnięcia sądowe zapadły już w sprawie budzącej wątpliwości prawne nagrody przyznanej Panu Dyrektorowi w latach ubiegłych?
Na jakim etapie znajduje się sprawa odwołania w związku z nałożoną na szpital karą finansową i związanym z nią żądaniem zwrotu pieniędzy Narodowemu Funduszowi Zdrowia za jeden ze realizowanych w szpitalu programów lekowych?
Czy Zarząd Powiatu podjął już decyzję o przyznaniu Panu Dyrektorowi nagrody w roku 2015? A jeśli tak – w jakiej wysokości?
————————————–
Na pytania radnej odpowiadał zwyczajowo starosta, do niektórych zagadnień odniósł się też obecny na sesji Ryszard Rudnik, dyrektor szpitala. Stwierdził on, iż pracownicy firm świadczących usługi sprzątania i żywienia nie są pracownikami, więc jego rola rola w kształtowaniu ich wynagrodzeń jest żadna. Owszem, można obwarować w umowie z taką firmą, że zarobki personelu mają być na określonym poziomie, ale ostatecznie i tak te koszty spadną na szpital. Zresztą, koszty rosną, a środki od NFZ są od lat na niezmiennym poziomie, stąd już w najbliższym czasie radę społeczną czeka poważna rozmowa na jakich obszarach można poczynić oszczędności. To, że są one niezbędne, świadczy zresztą sytuacja z rozwiązanie umów przez firmy outsorcingowe jeszcze w czasie ich trwania. Oferty złożone w nowych przetargach były już dużo droższe. – Nie jesteśmy jednostką socjalną – podkreślił dyrektor. Jeśli chodzi o jego coroczną nagrodę to dziwił się, że tylko jego wzbudza takie zainteresowanie, skoro wszyscy szefowie powiatowych jednostek je otrzymują.
/ps/