– PiS przestraszył się i zagłosował za odrzuceniem projektu Ordo Iuris, ba sam też taki wniosek zgłosił – Gabriela Lenartowicz komentuje zamieszanie związane z odrzuceniem ustawy zaostrzającej przepisy aborcyjne.
Wczorajszy wieczór i noc w sejmie nie należały do najspokojniejszych. Powód, jak łatwo się domyślić, to rozpalająca od kilku dni emocje ustawa obywatelska w sprawie zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Czyniąc niejako ukłon w stronę bardziej konserwatywnych wyborców (stanowiących znaczną część elektoratu Prawa i Sprawiedliwości z głosem których trzeba się liczyć), projekt ustawy Komitetu „Stop Aborcji” skierowano pod obrady sejmu, by ostatecznie go odrzucić. Było to zresztą łatwe do przewidzenia – cokolwiek by o Jarosławie Kaczyńskim nie sądzić, nie można mu odmówić pragmatyzmu i zorientowania w sytuacji. Prawie pewnym jest, iż stałoby się tak nawet bez poniedziałkowego czarnego protestu odbywającego się w całej Polsce – wystarczy przypomnieć sobie 2007 rok i kulisy opuszczenia partii Kaczyńskiego przez Marka Jurka ze swoją grupą.
Ostatecznie sejm odrzucił projekt zmian w ustawie aborcyjnej. Za takim rozwiązaniem było 352 posłów, przeciw było 58 osób, a 18 wstrzymało się od głosu. Przed samym głosowaniem premier Beata Szydło zapowiedziała jednak, iż jej rząd w dalszym ciągu będzie bronił życia. Takie samo zapewnienie w imieniu Prawa i Sprawiedliwości padło z ust jego prezesa.
Nocne zamieszanie w sejmie skomentowała Gabriela Lenartowicz: – PiS przestraszył się i zagłosował za odrzuceniem projektu Ordo Iuris, ba sam tez taki wniosek zgłosił…Być może jeszcze dziś w nocy będzie II czytanie, by rano szybko przegłosować bez dyskusji w świetle dziennym. Najpierw jednak w warunkach lokalowych urągających przyzwoitości a następnie w kompletnym chaosie miało się odbyć pierwsze czytanie projektu ustawy o całkowitym zakazie aborcji. Komisja została zwołana nagle i procedowano niezgodnie z regulaminem Sejmu. Z lęku przed suwerenem (?)do Sejmu nie wpuszczono kobiet z NGO”s…Dopiero po naszej, posłanek z opozycji „okupacji” stołu prezydialnego cofnięto zakaz – napisała na swoim facebookowym profilu.
Posłanka z Krzanowic stała też u boku Ewy Kopacz, gdy ta po północy na antenie TVP mówiła o „czarnym dniu polskiego parlamentaryzmu”: – Jedno można powiedzieć: dzisiaj polskie kobiety wygrały z tą złą zmianą. A jeśli polskie kobiety wygrały ze złą zmianą, to może jutro, pojutrze, wygra inna grupa społeczna i wreszcie skończy się ta zła zmiana. Dzisiaj przedstawiciele PiS-u którzy przegłosowali wniosek którego jeszcze niedawno bronili z pełną determinacją powołując się na własne sumienie, bardziej się bali kobiet na ulicach niż swoich proboszczów. Więc dzisiaj zobaczcie, ile hipokryzji i cynizmu jest w postępowaniu tych, którzy nazywają się wybrańcami narodu i powołują się tak chętnie na głos suwerena, którego tak naprawdę nie szanują – triumfowała była premier.
Sprawy nie omieszkał skomentować także uważny obserwator życia politycznego i krytyk poczynań PiS Marek Migalski, w przeszłości eurodeputowany z ramienia tej partii właśnie. Jak to ma w zwyczaju, do aktualnych wydarzeń odniósł się na Twitterze:
Paweł Strzelczyk
I to pisze kobieta, która będzie znów cichaczem chodziła do kościołów w Raciborzu i w okolicy, by jej palcami nie wytykano w Krzanowicach.
Gdyby PiS zagłosował za projektem ordo iuris, to by Lenartowiczka pierwsza krzyczała, że PiS bardziej boi się proboszczów niż kobiet. Baba ma parcie na szkło i się kompromituje dwulicowością, a także brakiem wiedzy w temacie, gdyż jak większość krzykaczy z parasolkami, nie zapoznała się z projektem ordo iuris. Mówi to, co jej nakazują w PO.
Parcie na szkło! Niech się Kopacz cieszy, że jej nie staranowała.
pani posłanka typowa głupia blondynka.
Blondynka i ze wsi ( nie mylić z ,,WSI” bo za mało inteligentna) Niech znajdzie choć jeden wpis że projekt ustawy był PIS-owski.Ona nadal powinna zaopatrywać przejścia graniczna w papier toaletowy . To umiała.