Dawny Racibórz: Święta i Nowy Rok w cieniu wojny

choinka

Boże Narodzenie a.d. 1916 w Raciborzu nie należało do najszczęśliwszych.

- reklama -

Rok krwi i łez. Zstępujący do grobu rok stary był, jak i jego poprzednik, rokiem krwi i łez, to też nie pozostawia żalu po sobie. Zawiodły nadzieje pokoju, jakiemi go witano przy narodzeniu, huk armat i dźwięki surm bojowych towarzyszą mu przy zgonie. Jedynym faktem dodatnim, jakim się zapisze złotemi literami w dziejach świata – jest stworzenie wolnego państwa polskiego przez wielkodusznych monarchów państw centralnych – w tak minorowy sposób żegnała 1916 rok redakcja Nowin Raciborskich w ostatnim numerze gazety w roku (30 grudnia 1916). Bo i cieszyć się nie bardzo było z czego – wojna srożyła się na kontynencie już prawie dwa i pół roku, końca widać nie było, ludność w dotkliwy sposób odczuwała skutki rywalizacji mocarstw o dominację w Europie.

Numery 153 (21 grudnia), 154 (23 grudnia) i 156 (30 grudnia) ukazały się w okresie świąteczno-noworocznym, ale próżno szukać w nich świątecznego nastroju. Przeciwnie, dominują doniesienia dalekie od optymistycznych:

Racibórz. Magistrat tutejszy ogłasza, iż pod surową karą nie wolno oddawać osobom innym chociażby najmniejszej ilości mleka niezbierznego, wyznaczonego dla dzieci lub osób chorych. W danym razie nawet naraża się osoby uprzywilejowane  do nabywania mleka na utratę tego prawa. Najwyższa ilość mleka wynosi na osobę 2 i 1/2 litra. Większa ilość może być tylko przyznana na podstawie osobnego świadectwa lekarskiego. Zmiana kart na mleko, wystawionych na pewną osobę, jest również surowo wzbronione.

O tym jak dalece władze w czasie wojny ingerują w wolności obywateli świadczą kolejne doniesienia:
(S p r a w y   ż y w n o ś c i o w e) Podróżni przybywający do obcego miasta nocnemi pociągami, mają wprawdzie prawo do posiłku w zajazdach w których stawają, ale zamówione potrawy muszą spożywać w swoim pokoju, a nie w lokalu publicznym.

C e n a   n a j w y ż s z a   n a  z a p a ł k i w drobnym handlu ustanowioną została przez magistrat w Raciborzu na 45 fen. za 10 pudełek.

Dalej gazeta informuje, że karty na kartofle wydawane są w biurze magistrackim przy ul. Browarnej. W następnym numerze zaś publikowane są praktyczne porady, w jaki sposób spożytkować ziemniaki przemrożone. Najlepiej ponoć potrzymać je parę godzin w zimnej wodzie – wówczas tracą słodkawy posmak…

Z ciekawą inicjatywą wyszły władze sąsiedniego Opola:
Ra d a   m i e j s k a  u c h w a l i ł a na ostatnim posiedzeniu zakupić 200 świń, które w dawniejszym browarze Friedlandera mają być tuczone, aby miasto miało zapasy w potrzebie i aby zużytkować osypkę, która się nagromadziła wskutek tego, że miasto samo się zaopatrzy w potrzebną mąkę. Świnie które ważą 120 do 140 funktów, mają kosztować około 30 000 marek już z urządzeniem chlewów.

Jest jednak coś, co nie zmieniło się w ciągu 100 lat, i o tym poniżej:
Racibórz. Celem przyspieszenia ruchu pocztowego w czasie przedświątecznym zaleca się z wysyłaniem paczek nie czekać do wieczora, tylko nadawać je już przed południem i to dostatecznie frankowane. Także przy wysyłce pieniędzy zaleca się mieć pieniądze odliczone, aby urzędnik nie potrzebował zdawać reszty. Od 19 do 24 bm. nie przyjmuje poczta zamówień na gazety przy okienku.

Coś Wam to przypomina? Choć mamy czasy dostaw kurierskich czy innych paczkomatów, ci, którzy w ostatnich dwóch tygodniach czekali na paczki, zapewne wiedzą o czym mowa…

Dawny Racibórz 1916

Na zakończenie historia kryminalna, publikowana w numerze 156:
Racibórz. Zazwyczaj przed godami dawają wywłaszczyciele cudzego mienia z obwodu przemysłowego wcale niepożądane występy w Raciborzu. I w tym roku przybyła taka piątka hultajska z Gliwic, aby się tu obłowić, nie mieli atoli szczęścia. W nocy na sobotę spostrzegł policyant pomocniczy Rugor na placu Polkiego ową piątkę, a ponieważ wydali mu się podejrzani, przytrzymał ich. Hultaj chcieli drapnąć, lecz policyant puścił się za nimi w pogoń i mimo kilku strzałów rewolwerowych, danych przez uciekających przytrzymał jednego. Aresztowany nazwya się Paweł Wagner, pochodzi z Gliwic i siedział już nieraz za podobne sprawki za „szwedzkimi firankami”.  Dalszem śledztwem zajął się urzędnik kryminalnej policyi Pawłowski, który domyślając się, iż reszta rabusiów będzie próbowała dopiero z najbliższej stacyi powrócić do domu, udał się z dwoma żołnierzami i wachmistrzem policyjnym Perschkem do Markowic, gdzie też rzeczywiście ptaszków, spoczywających na stacyi snem błogosławionego, zdybał. Znaleziono przy nich dwa pistolety z amunicyą, rozmaite narzędzia złodziejskie i kilka portmonetek z pieniędzmi. Nazwiska aresztowanych są: 17-letni „pomocnik biurowy” Konrad Haase, 20-letni kelner Paweł Biskupek i 17-letni elektryk Roman Kamecek wszyscy z Gliwic, oraz  20-letni „pomocnik handlowy” G. Lazar z Zabrza. Przyznali się, iż w nocną niedzielę poprzednią włamali się do pewnego składu w Świętochłowicach, gdzie im wpadło w ręce 1600 mk. Większość z tych pieniędzy, 1440 mk. znalazł urzędnik kolejowy na stacyi w Markowicach. Widocznie porzucił je tam jeden w włamywaczy wraz z pugilaresem w chwili, gdy ich pochwycono. Dalej przyznali się rabusie, iż broń znalezioną przy nich skradli w pewnym składzie w Gliwicach. Krótko przed niefortunnym spotkaniu na placu Polkiego skradli w składzie pierników w Długiej ulicy 182 mk. Skrępowanych odstawiono ptaszków do ula.

Gazeta nie podaje, ile lat „ula” owym „ptaszkom” za zbyt swawolne zachowanie grozi. Wiadomo natomiast, jakie kary groziły tym, którzy handlując zapałkami przekroczyli ustalone odgórnie ceny najwyższe na zapałki: do 6 miesięcy więzienia albo 1500 marek grzywny.

/ps/

Polecamy również poprzednie odcinki z cyklu Dawny Racibórz:

Dawny Racibórz: Pejsaty kupiec i 1 jajko na osobę na 10 dni

Dawny Racibórz: Wojna czy nie, grzyby zawsze niebezpieczne

Dawny Racibórz: Magistrat grozi karami za zakup cukru

Dawny Racibórz: Hulaszcze życie za cudze pieniądze

———————————————

„Nowiny Raciborskie. Pismo poświęcone Ludowi” (później również „Nowiny Raciborskie. Pismo dla Ludu polsko-katolickiego” – tytuł prasowy, który pojawił się w Raciborzu w roku 1889. Pismo powstało z inicjatywy Józefa Rostka. Jego wydawcą i pierwszy redaktorem naczelnym był Jan Karol Maćkowski. Gazeta szybko zdobyła sporą popularność – już w 1894 roku jej nakład sięgnął 5 tys. egzemplarzy. Po plebiscycie, kiedy Racibórz pozostał w Niemczech, zaniechano jej wydawania. Archiwalne numery gazety dostępne są na stronie internetowej raciborskiej biblioteki (bibl.rac.pl).

- reklama -

2 KOMENTARZE

  1. Każde czasy są inne, specyficzne, indywidualne. Nie da się czasu zatrzymać. Zmienia się rzeczywistość z uwagi na rozwój technologii, człowiek się dopasowuje. Jedno mówią, że biega w pogoni za dobrami materialnymi, inni mówią, że świat oszalał, wszystko przyspieszyło. I tak już będzie, bo świat nie stoi w miejscu. Jednak najważniejsze jest to, żeby człowiek zauważał drugiego człowieka, żeby nie zapominał o osobistych kontaktach o rozmowach. To taka refleksja przed świętami. Abyśmy na chwilę usiedli z rodziną i porozmawiali. Abyśmy nie przegapili tych kilku godzin i nie włączyli telewizora zaraz po wieczerzy. Pod choinką prezenty, kolejna pokusa aby uciec w swój świat…

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj