Archaiczny zawód kaletnika Darek przywraca do łask

Dariusz Niestroj

Dariusz Niestroj od czterech lat tworzy galanterię skórzaną. W niewielkiej pracowni tworzy wyroby, które wysyła na cały świat. 

- reklama -

W dobie wszechogarniającej tandety, „kolorowych jarmarków”, produktów udających te luksusowe, które wcale takimi nie są, znajdują się nieznani rzemieślnicy, idący pod prąd. Nie zważają zbytnio na uwagi w stylu: „Bo na Allegro jest podobny produkt za 1/20 tej ceny!”. Doskonale zdają sobie sprawę, ile czasu poświęcają na wykonanie danej rzeczy. Jednym z takich rzemieślników jest pan Dariusz Niestroj. Od czterech lat tworzy on galanterię skórzaną.

Umówiłem się z nim w jego pracowni, mieszczącej się w wieżowcu, na obrzeżach Raciborza. Warsztat wypełniony jest narzędziami, stołami i buteleczkami, w ilości której nie powstydziłby się alchemik ze Złotej Uliczki. Przede wszystkim jednak to pomieszczenie wypełnione jest humorem i niesamowitym zapachem skóry naturalnej, którą Darek, bo szybko przeszliśmy na „ty”, sprowadza z całego świata.

Darek zajął się kaletnictwem z przypadku. Jak sam mówi – głównym zapalnikiem tego przedsięwzięcia była żona. Cztery lata temu pani Ewa, żona Darka, pokazała mu na ekranie laptopa wymarzoną torebkę. – Poprzyglądałem się przez chwilę i stwierdziłem, że wykonanie takiej torebki to nic trudnego – mówi Darek. Mylił się. Było to trudne…

Skórę zamówił z polskiej garbarni. Nie miał żadnych profesjonalnych narzędzi, więc do wyznaczania dziurek pod szew użył widelca. Szydło zrobił z kawałka drewna i gwoździa. Zaszył się na 2 tygodnie w swoim garażu i zrobił rzeczoną torebkę. Śmieje się teraz, że żona w tej torebce wyszła tylko raz i jakoś się jej nie dziwi.

Zaczął jednak szlifować swój warsztat. Narzędzia sprowadzał z Japonii, Francji i USA, zaopatrzył się w literaturę fachową. Udzielał się na zagranicznych forach dla „skórorobów”. Na Instagramie podglądał innych rzemieślników, jednak przede wszystkim ćwiczył. Po jakimś czasie zaczęły napływać pierwsze zamówienia. Coraz więcej osób chciało mieć coś od Niestroja. W końcu podjął decyzję, że rzuca pracę za biurkiem i zajmuje się tylko tym.

W swoim warsztacie pokazuje mi skóry, z których korzysta. Z namaszczeniem ściąga z regału skórę strusia, w kobaltowym kolorze.

W swoim warsztacie pokazuje mi skóry, z których korzysta. Z namaszczeniem ściąga z regału skórę strusia, w kobaltowym kolorze. Pokazuje mi, które części tej skóry są najcenniejsze. – Tam gdzie są wypustki po piórach, to najbardziej pożądany obszar. Właśnie po tym rozpoznaje się skórę strusia – wyjaśnia kaletnik. Wyjmuje też polskie juchty, blanki, angielską bridle leather, hermesowską Barenię. Jest i cordovan. Wyprawiona skóra z zadów końskich. Używana głównie w luksusowych męskich butach. Jej cena zaprawia o zawrót głowy… kilkaset euro za m2. Otwiera zamykaną na klucz szufladę, w której trzyma swoje największe skarby. Moim oczom ukazują się niesamowite zapięcia do toreb. Ubiera bawełniane rękawiczki, aby ich nie zarysować. – Te są pokryte warstwą prawdziwego złota, a te palladem – zachwyca się Darek. Biorę je do ręki i czuję jakbym właśnie trzymał w dłoni Świętego Graala.

Dariusz Niestroj
Otwiera zamykaną na klucz szufladę, w której trzyma swoje największe skarby. Moim oczom ukazują się niesamowite zapięcia do toreb.

Proces tworzenia wykonanej przez Darka aktówki zaczyna się od wywiadu z klientem. Jaki ma być styl teczki, kolor skóry, jej rodzaj, kolor okuć, nici? Żeby zamówić u Niestroja torbę trzeba uzbroić się w cierpliwość. Czas oczekiwania to pół roku. Spowodowane jest to głównie tym, że wszystko tworzone jest tylko przy użyciu rąk. Każdy jeden szew, to tylko szydło, dwie igły, jedna nić i nic poza tym. Wykonanie jednej, „wypasionej” teczki, to czas około trzech tygodni.

Zastanawia mnie, skąd Darek bierze klientów na taki high-end? – Sami mnie znajdują. Większość zamówień to efekt poczty pantoflowej i internetu. Swoje prace wysyłałem już do Singapuru, USA, Szwajcarii i kilku innych państw – mówi z pewną dozą dumy. Trochę smutniejszym głosem dodaje, że tam rzemiosło jest doceniane, bo w Polsce większość się oburza, że pasek do zegarka może kosztować 150 zł.

Dariusz Niestroj

Zafascynowany opuszczam to miejsce. Życzę Darkowi, aby miał możliwość przekazania swoich umiejętności synowi, o którym mi też opowiadał. Sam natomiast postanawiam wrzucać do skarbonki na swoją wymarzoną aktówkę, którą będę mógł zapisać w testamencie swoim potomnym.

Fot. archiwum własne D. Niestroj

RM

- reklama -

1 KOMENTARZ

KOMENTARZE

Proszę wpisać swój komentarz!
zapoznałem się z regulaminem
Proszę podać swoje imię tutaj