Młodzi ludzie coraz częściej nie chcą podejmować pracy za płacę minimalną. Niechętnie też korzystają z propozycji odbycia stażu.
Ponad 2000 osób zarejestrowanych w Powiatowym Urzędzie Pracy w Raciborzu i stopa bezrobocia na poziomie ok. 5,5% – tak w pierwszym kwartale 2018 roku przedstawia się sytuacja na raciborskim rynku pracy. Niezmiennie, lokalni przedsiębiorcy borykają się z problemem braku rąk do pracy czy pracowników o określonych kwalifikacjach. W 2018 roku, wśród zawodów deficytowych, tj. takich, w których młodzi ludzie nie powinni mieć trudności ze znalezieniem pracy, wymienić można m.in. opiekunów osoby starszej lub niepełnosprawnej, betoniarzy, zbrojarzy, brukarzy, cieśli i stolarzy budowlanych, dekarzy, kierowników budowy, murarzy, tynkarzy, monterów okien i szklarzy, ślusarzy oraz robotników ogólnobudowlanych, a także blacharzy, lakierników i mechaników samochodowych, cukierników i piekarzy, elektryków, spawaczy, fryzjerów, grafików komputerowych, kelnerów, barmanów, kierowców samochodów ciężarowych, krawców, kucharzy, magazynierów, pielęgniarki i położne, pracowników ds. techniki dentystycznej, pracowników przetwórstwa spożywczego, przedstawicieli handlowych, specjalistów ds. finansowych czy ds. organizacji produkcji, spedytorów i logistyków oraz sprzedawców i kasjerów.
Niezmiennie więc, w powiecie raciborskim brakuje pracowników w branży budowlanej czy służbie zdrowia, osób z wykształceniem średnim, a szczególnie – tych po szkołach zawodowych. Deficyt pracowników być może udałoby się wyrównać, gdyby absolwenci szkół częściej decydowali się podjąć pracę w swoim rodzinnym mieście – tymczasem ok. 12% z nich wyjeżdża „za chlebem” do innego miasta, powiatu lub nawet kraju. O aktualnej sytuacji na lokalnym rynku pracy dyskutowano m.in. 21 marca, podczas kolejnego posiedzenia raciborskiej Rady Konsultacyjnej, reprezentującej lokalne środowiska gospodarcze.
/k/
Czytaj więcej: Jest praca, nie ma chętnych – o sytuacji na raciborskim rynku pracy
zacznijcie płacić a pracownicy się znajdą
ja za ta same prace w DE zamiast 1400zl dostaje 1400 EURO, roznica jest kolosalna, a ceny paliwa zywnosci czy srodkow czystosci nawet mniejsze sa, wynajem mieszkania 300 euro to mi 1100euro na zycie zostaje, a w pl? z 1400zl to mi gowno zostaje, moze na tydzien wegetowania makaronami i zupkami chinskimi z biedronki, a co dopiero myslec o zakladaniu rodziny czy zarobieniu sobie na porzadny samochod, jebcie sie dziady prywaciarze szmaciarze