Nowy prezes Przedsiębiorstwa Komunalnego zaprezentował się przed radnymi miejskimi. Mówił o kondycji spółki oraz o tym, co zastał po objęciu władzy. Zdradził, że w jednej z hal na terenie PK zalega 15 000 litrów odpadu chemicznego, z którymi na razie nie można nic zrobić.
Odpady to pozostałość po firmie, która dzierżawiła halę. Chemikalia znajdują się w zbiornikach, tak zwanych mauzerach. Niestety, dzierżawca nie zabrał ich ze sobą, a co więcej – jest nadal dłużnikiem miejskiej spółki. Prezes PK ma poważny problem, ponieważ nie wie, co może zrobić z odpadami i czym dokładnie one są.
Gawliczek uspokoił radnych, że najprawdopodobniej nie ma zagrożenia dla życia i zdrowia ludzi. Odpady są przechowywane na terenie zakładu od wielu lat i dotychczas nie było sygnałów o jakimkolwiek niebezpieczeństwie. – Sprawą zajmuje się już sąd, policja i prokuratura – przyznał, dodając, że ich zadaniem jest m.in. ustalenie stanu prawnego. – Być może zbiorniki są zabezpieczone w jakiejś sprawie? Tego niestety na razie nie wiemy. Zajmuję się tą kwestią dopiero od tygodnia – wyjaśnił szef Przedsiębiorstwa Komunalnego.
/eu/